Mama w pracy i po pracy oraz...synKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 107, liczba wizyt: 268037 |
Nadesłane przez: castilla 02-08-2011 11:31
...poczytałam sobie trochę! Właśnie głownie w ten sposób spedziłam niemal cały urlop! Pierwsze dni były jeszcze ciepłe i słoneczne, więc obowiązkowo-wycieczka z małym nad jeziorko, bo uwielbia sie pluskać. No ale po tym, zmęczył się i od czego przed-obiednia drzemka - z racji, że "przestawil się", spał dłużej i umknęlo mu "ranne" spanie :) No, a ja wtedy 1,5-2 h na książkę!
Przeczytałam dwa ostatnie "Cobeny" - to z sensacji, potem jeszcze dwie nowe książki Aldony Urbankiewicz, jak wyjeżdzać na zagraniczne wyprawy z dzieckiem, które w pierwsze wakacje miało 14 m-cy, a w nastepne 26. I odpowiednio spędzili je w Norwegii i Portugalii. Doczytałam ksiażkę z "familiowego" konkursu (swoja drogą, myślałam, że będzie lepsza...). No oczywiście obowiązkowo bieżące Newsweek'i (w domu nie miałam okazji poczytać wiadomości w necie). I jeszcze jedną książkę, by za bardzo nie "wariować" przy wymyślaniu zajęć dzieciom "Pod presją.Dajcie dzieciom świety spokój" Carla Honore - a to w sumie nie do końca, tylko zaczęłam, jeszcze zdąże doczytać, zanim Miłoszek podrośnie...Dobra pozycja, by nie "organizować" dzieciom zbytni dzieciństwa...Mnie osobiście specjalnie nic nie narzucano i nie narzekam. Najgorsze, co moga zrobić rodzice, to realizacja ich niespełnionych ambicji poprzez dzieci...Jeśli sie człowiek sam w miarę zrealizuje, to nie uszcześliwia nikogo na siłę...