Matka jest tylko jednaKategorie: Książki i literatura, Żyj chwilą, Rodzicielstwo Liczba wpisów: 51, liczba wizyt: 156364 |
Nadesłane przez: sedna85 26-12-2012 10:38
Seks, zbrodnie, gwałty, wymuszenia, zdrady i kłamstwa – to wszystko w dwóch tomach powieści, której dalszego ciągu nie chcę zdradzać. Napisałam, że historia jest w zasadzie zwykła i trudno z tym polemizować, ponieważ pierwszy lepszy odcinek wiadomości zawiera więcej wyżej wymienionych wątków niż omawiany utwór. Jednak z tej perspektywy cały stereotyp Żeromskiego, jako autora „Ludzi bezdomnych”, znika.
Czym tak naprawdę są „Dzieje grzechu”? Czy tylko historią o dziewczynie, która z naiwnej pobożnej katoliczki stoczyła się na samo dno, stając się zbrodniarką, morderczynią i prostytutką? Warto przypomnieć sobie datę wydania utworu – 1908 rok. Powieść powstała zaraz po upadku rewolucji, która mogła zmienić losy państwa. Rewolucji, w której Żeromski pokładał ogromne nadzieje. Jej upadek odczuł wręcz jako osobistą porażkę.
Świat wydawał się potwornym” bestiarum”, w którym toczy się zajadła walka, a każda świętość, każde dobro jednostkowe skazane jest na nieuchronne zniszczenie.
Powolne staczanie się Ewy, stopniowe odrzucanie kolejnych ideałów, coraz tragiczniejsza utrata nadziei uosabia Żeromskiego obserwującego przebieg i upadek rewolucji. Miłość, która powinna wyzwalać, uszczęśliwiać staje się płonnym marzeniem, nie prowadzącym do niczego. Potężniejsza od miłości uduchowionej, „wysokiej” okazuje się być siła pożądania. Siła miłości cielesnej, miłości „niskiej” potrafi uśmierzyć wszystkie cierpienia duszy, dzięki czemu przez nią odkrywamy prawdziwe piękno życia.
Była dlań dobra, litościwa, dziwacznie, sennie posłuszna jego cielesnym marzeniom. Czując potęgę piękności swego nagiego ciała (…) puściła wodze rozkoszy rozpasania zmysłów i pozwoliła korzystać z jego łask. Niektóre jej mrukliwe, krótkie życzenia doprowadziły go niemal do śmierci. Tych kilka godzin był to zenit jego życia. Teraz dopiero poznał jego piękność.
W pewnym momencie, po rozpustnej nocy z Pochroniem, Ewa uświadamia sobie, że tak naprawdę miłość duchowa jest zła. To ona zniewala, uzależnia człowieka. Miłość fizyczna jest w stanie uwolnić człowieka od jakiekolwiek skrępowania dzięki działaniu wyłącznie instynktownemu. Niestety instynkt nigdy nie zostanie zaspokojony i cały czas musi szukać nowych coraz silniejszych pożywek. Miłość duchowa także nie jest możliwym wyborem. To ona przecież doprowadza Ewę do śmierci, gdy ta staje w obronie wytęsknionego i wreszcie spotkanego kochanka. Co zatem robić? Co wybrać? Żeromski, prawdopodobnie jak większość, wybrałby miejsce gdzieś pośrodku. Nie ryzykuję wiele twierdząc, że pisarz chciał zobaczyć świętość w każdym czynie ludzkim, nawet w grzechu. W pewnym momencie Ewa mówi:
Podeptałam wszystko, co było na mojej drodze. Podniosłam rękę na Boga. I odstąpiła mnie łaska (…). Za zniewagę Boga dźwigam na ramionach moje cierpienie (…). Z niego wyrasta, jedynie niego, najcudniejszy kwiat ziemski: skrucha. Ze skruchy, jakoby z kwiatu, ulata zapach: mądrość pokuty. A z pokuty staje się tajemniczo – świętość.
Czy „Dzieje grzechu” mogłyby stać się lekturą szkolną? Na pewno dzięki temu zmieniłoby się przeświadczenie, że pozytywizm to nuda, strata czasu i idee „użyteczności” i „pracy”. Na pewno mogłyby przekonać wielu, że książki to nie tylko „pagórki leśne” i „łąki zielone”. Moim zdaniem jednak książka nie trafi jeszcze przez długi czas na listy lektur, nawet dodatkowych. Z pewnością znalazłoby się kilku, co zaprotestowałoby przeciwko przemocy, scenom drastycznym i miłosnym. Jednak „Dzieje grzechu” nie są tylko bulwersującą powieścią z początku XX wieku. Nie nazwałbym jej także historią miłosną, ponieważ wątek kryminalny zajmuje w niej sporo miejsca. „Dzieje grzechu” są przede wszystkim fascynującą relacją o wielokrotnych upadkach człowieka i o próbach pokuty, są historią o walce dobra ze złem. Są świadectwem czasów i świetnie odmalowanym pejzażem przedwojennej Europy i Polski. Przede wszystkim natomiast są fascynującą historią, która zapoczątkowała wiele późniejszych wątków w naszej literaturze.