Moje-MacierzyństwoKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 82, liczba wizyt: 231196 |
Nadesłane przez: exarol 28-04-2015 00:01
Miałam/ mam sąsiadkę. Nie jest to jedna z tych sąsiadek, które zapraszamy na kawę, lub do której lecimy ze szklanką po cukier. Znałyśmy się bo ja mam psa i ona miała psa, a te nasze psy lubiły chodzić na spacery w to samo miejsce. Nasze rozmowy nigdy nie wykraczały poza sferę pogody, oraz tego co nowego u naszych futrzaków. Tak czy inaczej na ulicy się sobie kłaniałyśmy i żadna z nas nie czuła potrzeby aby przejść na drugą stronę ulicy gdy na siebie wpadałyśmy.
Kilka miesięcy temu sąsiadka oddała psa, nie wnikałam dlaczego, po co, komu. Po prostu przyjęłam tę informację do wiadomości i od tego czasu sąsiadkę spotykałam sporadycznie, jedynie w okolicach wiaty z koszami na śmieci. A i to jedynie do czasu. Nie wiem kiedy sąsiadka zniknęła. Nie było jej widać, przestała pokazywać w okolicach wcześniej wspomnianej wiaty i zupełnie o niej zapomniałam. W tym miejscu wypadałoby dodać, że na moim osiedlu mieszka 30 rodzin, jesteśmy dość zżytą społecznością i praktycznie każdy, każdego zna i tym bardziej zastanawiam się jak mogło mi to umknąć. Dzisiaj spotkałam moją sąsiadkę, piękna, rozpromieniona pchająca wózek z małym bąblem, okazało się, że powodem jej zniknięcia była ciąża i nie najlepszej w niej samopoczucie.
Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że jestem zniesmaczona światem, oraz bardzo zawiedziona samą sobą iż umknął mi fakt ciąży osoby, która mieszka zaledwie 200 metrów dalej. Bardzo nie podoba mi się to, że nasze życie ucieka tak szybko, od piątku, do piątku, od pierwszego, do pierwszego i w tym wszystkim zanikają takie podstawowe ludzkie odruchy. Nie interesujemy się już niczym co wykracza poza czubek naszego nosa. Czy robimy to z egoizmu? Ja chyba nie, ale prawdą jest, że jestem tak zaaferowana SWOIM życiem i SWOIM macierzyństwem, że w tym natłoku MOICH mikro problemów i zmartwień nie starcza mi czasu na innych.
Jestem na siebie zła, że taka sytuacja miała miejsce. Nie chcę tym wpisem generalizować, ani nikogo obrazić, jest to krytyka mojej osoby. Ale wydaje mi się, że nie jest ona do końca oderwana od rzeczywistości.
A sąsiadce, której imienia nie znam bardzo serdecznie gratuluję i przepraszam.