Etap Drugi życia dorosłegoKategorie: Rodzicielstwo, Ciąża Liczba wpisów: 139, liczba wizyt: 316586 |
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 01-02-2011 14:18
Straaaaaaaaasznie mi się chce czegoś słodkiego Otworzyłam gorzką czekoladę... Obiecałam sobie, że zjem tylko kosteczkę. Tylko jedną malutką kosteczkę... Potem z jednej się zrobiły trzy (tyle mi przecież wolno było zjeść...) Ale ja pazerna jestem i zjadłam w efekcie końcowym miast jednej kosteczki jeden cały paseczek (czyt. pięć kosteczek). Ależ mam teraz wyrzuty sumienia :( I Książę to przeczyta i będzie zły :(
Jadę po wyniki tej hemoglobiny. Żeby zdążyć przed 15 i przed korkami...
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 01-02-2011 10:54
Bardzo owocnie rozpoczęłam ten tydzień :) Zaleczyłam wczoraj znowu dwa ząbki, prawie nie bolało... Tylko ten dźwięk wiertła... Znieczulenie powinno też oddziaływać w jakiś sposób na zmysł słuchu. Wczoraj też byłam u Pani Doktor, miałam robione USG i po raz kolejny widziałam nasze kochane Maleństwo :) Widziałam Jego lewą stópkę, która czasami sprawia mi tyle bólu, godząc w moje żebra :) Zmartwił mnie tylko wynik cytologii. Panią Doktor też, pobrała ode mnie materiał do posiewu, który zaniosłam dzisiaj do pracowni mikrobiologicznej... Badanie ma na celu wykazanie ewentualnej obecności paciorkowcy ß hemolizujacych :/... Poza tym znów musiałam poddać się badaniu krwi... Tym razem tylko oznaczenie hemoglobiny glikowanej HbA1c. Dużo tych badań ostatnio.
Byłam też w banku złożyć wniosek o wydanie karty :) Czyli jedno z zadań wyznaczonych na ten tydzień zrealizowane :). I drugie prawie też, tylko moją kosmetyczkę trawi obecnie jelitówka, wskutek czego muszę poczekać, aż jej przejdzie. A do wetka pojedziemy jutro...
No i jeszcze jedno zadanie wykonane, które sobie też wyznaczyłam a o którym zapomniałam napisać. Umówiłam się z fotografem na "sesję ciążową" :) Chciałam mieć profesjonalną pamiątkę z tego okresu (którego już przecież tak niedużo zostało). Czekam tylko na ostateczną odpowiedź fotografa co do terminu tej sesji no i oczywiście na powrót Ukochanego, bo nie wyobrażam sobie sesji bez Tatusia :))
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 31-01-2011 08:27
Pielęgniarka pobierająca mi krew stwierdziła, że ciąża mi służy, że bardzo ładnie wyglądam... Miło jest słyszeć komplementy od zupełnie obcych osób...
Tęsknię przeokrutnie i nie potrafię się odnaleźć w pustym mieszkaniu. Czy ja sie kiedykolwiek przyzwyczaję do takiego życia??? Wydaje mi się, że skoro po prawie 3 latach nie potrafiłam do tego przywyknąć, to nie zrobię tego już nigdy. Być może coś się zmieni, gdy na świat przyjdzie Maleństwo. Będę patrzeć na naszego ukochanego Synka i będę widzieć prawdziwy Skarb, który wkońcu wypełni tę straszliwą pustkę, kiedy zostaję sama... Licze na to.
Dzisiaj wyjątkowo wcześnie rozpoczął się nowy dzień. To przez fakt konieczności zbadania sobie krwi. Lepiej iść tam z samego rana, bo potem ludzi mnóstwo... Pielęgniarki ciągle wbijają mi do głowy, że jako ciężarna mam przywilej do wchodzenia bez kolejki, ale ja jakoś nie mam sumienia korzystać z tego przywileju patrząc na straszych, schorowanych ludzi, którzy TEŻ czekają... Przez całą ciążę ( a minęło już prawie 8 mcy) ani razu nie wykorzystałam swojego odmiennego stanu, aby ułatwić sobie życie... Zawsze dzielnie stoję w kolejkach, przecież ciąża to nie choroba :)
Może powinnam się jeszcze położyć choć na chwilkę. Bo dzień będzie za długi i za dużo myśli nieodpowiednich będzie sie kotłować w mojej łepetynce.
Wiem, że Książę też tęskni. Wczoraj dzwonił do mnie 2 razy... Znów zapłacimy majątek za rozmowy... Ale na szczęście nie potrafimy byc oszczędni w tej kwestii :)
Wyznaczyłam sobie wykonanie kilku zadań na ten tydzień, ciekawe czy uda mi się je zrealizować :)
Zadanie nr 1: Muszę jechać do Banku, złożyć wniosek o wyrobienie nowej karty bankomatowej, bo z obecną mam ostatnio problemy w sklepach...
Zadanie nr 2: Muszę jechać z Tolkiem do weterynarza obciąć mu pazury, bo ma zdecydowanie za duże, zimą nie ściera sobie ich tak dobrze jak w pozostałe pory roku...
Zadanie nr 3: Chcę umówić się do kosmetycznki na manicure, bo nie potrafię dojść do ładu z moimi dłońmi samodzielnie...