Etap Drugi życia dorosłegoKategorie: Rodzicielstwo, Ciąża Liczba wpisów: 139, liczba wizyt: 325605 |
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 06-09-2011 23:11
Szymciuszkowe ząbki widoczne są juz gołym okiem. Stopień marudzenia jest całkiem znośny, szczerze mówiąc myślałam, że będzie o wiele gorzej.
Kreacja weselna prawie w całości zakupiona (czyt. buty i kiecka), brakuje mi tylko torebki i narzutki, bo kiecka jest na ramiączkach. Jutro skoczę na Z., może uda mi się coś jeszcze kupić. A jak nie, to będę się modlić o ładną pogodę, nie wiem tylko do czego spakuję klucze, telefon i portfel. Torebka potrzebna jak nic.
Brzuch mnie boli od śmiechu. Była z nami na zakupach Julka Cebulka. Też kupiła sobie kiecuszke, ale stwierdziła, że ona butów do sukienki nie potrzebuje i zakupiła sobie zamiast tego adidaski firmy N. Postanowiła od razu dokonać zamiany i stare, brudne, znoszone trampki włożyła do pudełka, a nowe obuwie zamontowała na nogach. Ja oczywiście butów sobie nie odmówiłam, ledwo dobrałam coś do beżowej sukienki. Potem chodziłam już tylko za torebką. Trafiliśmy na budkę z torebkami, taką w przejściu pasażu. I mówię ekspedientce, że chciałam torebkę do wieczorowej sukienki w kolorze beżowym. I potem wpadłam na pomysł, że pokażę jej buty, żeby miała wyobrażenie co mniej więcej by pasowało. I zamiast swoich butów pokazałam jej stare, znoszone trampki siorki Mina ekspedientki - bezcenna.
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 04-09-2011 11:25
Wczoraj zauwazyłam, że prawa jedynka też się już przebiła. Szymuszko marudny, ale i tak myślałam, że będzie gorzej. Da się wytrzymać.
Zły czar niecnej "alergii" prysł. Czy to aby na pewno była alergia, tego nie wiem. Jedno wiem: gdyby nie myosotis, dalej bym jak ognia unikała nabiału. A tak , właśnie sobie na drugie śniadanko wsuwam danona naturalnego z ziarnami zbóż i zagryzam drożdżówką z budyniem :). Wczoraj byłam na zakupach. Nie wiem, czy to tylko ja tak mam, ale jak żyje ze świadomością, ze czegoś mi nie wolno, to tego najbardziej mi się wówczas chce. Tak było z cukrzycą ciążową, generalnie za słodyczami nie przepadam i mogłyby one dla mnie nie istnieć, a jak wiedziałam, że mi ich nie wolno, to normalnie śniłam o tym, żeby pożerać kilogramami czekolady, ciastka, ciasta. Oglądałam obrazki w książe z przepisami na ciasta i wyobrażałam sobie, że się opycham danym ciastem :) Tak było też i teraz. Wiedziałam, że mi nie wolno jogurcików, serków, ciast, ciasteczek z kremami, to się śliniłam na ich widok. A wczoraj będac na zakupach do koszyka włożyłam tylko dwa małe jogurciki naturalne i w dodatku wcale jakoś specjalnie na nie ochoty nie miałam. Chore, no nie? Czemu nie wzięłam kilogramów activii i innych dobrodziejstw, jak to było w moim zwyczaju kiedyś? Ha, wiem, że mi wolno i już jest inaczej ;)
Wczoraj wyniosłam kolejną reklamówkę z Szymuszkowymi ubrankami, z których dziecina ma wyrosła. Jakoś teraz w ekspresowym tempie moje dziecko rosnąć zaczęło. Ostatnio kupiłam mu kilka koszulek i bluzeczek w rozmiarze 80. To wszytsko jednak za mało. Szymcior się teraz tak ślini, że trzeba go przebierać czasami 3-4 razy dziennie. A to się upaprze przy jedzonku i znowu przebieramy. Już na allegro zaczęłam przeglądać ciuszki, w celu zakupienia mu jakichś dodatkowych bodziaków, bluzek i spodni kiedy mnie tknęło, żeby poprzeglądać ciuszki z "dolnej szuflady". Czyli ciuszki, które Szymuszko dostał od przeróżnych cioć i wujków, a które patrząc wówczas na moją kruszynę, wydawały mi się być dobre za jakiś milion lat świetlnych ;) A tu proszę. Pół roczku wystarczyło a ubranka, które wydawały mi się kiedyś kosmicznie duże, pasują na mojego smyka. Tak więc mamy zapas ubranek na najbliższy czas :)
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 02-09-2011 12:26
Tym razem Szymusiowy, hihi. Smaruję mu dzisiaj rano dziąsełka Dentinoxem i co czuję? Lewa dolna jedyneczka się przebija przez dziąsełka :) Strasznie mnie to ucieszyło.
Mój synek za tydzień kończy pół roczku. Tak szybko rośnie ta nasza pociecha. Nie mogę się na niego napatrzeć, taki już duży i bystry z niego chłopak. I taki radosny. Wprawdzie troszkę ostatnio marudny ale nie ma się co dziwić, skoro wychodzi mu ząbek.
Ja natomiast łysieję. Garściami wychodzą mi włosy :( W ciąży zrobiły się grube i gęste a teraz wracają do swojej kiepściutkiej normalności.
Za tydzień idziemy na wesele. Muszę sie wyrwać na zakupy po jakąś weselną kreację. Znowu będzie płacz i zgrzytanie zębów. Strasznie jestem niewymiarowa, Mąż się zawsze śmieje, że ja to powinnam ubrania kupować w sklepie z odzieżą dziecięcą. Rozmiar 34 jest na mnie za duży! I jak tu kupić coś, żeby jeszcze ładnie w tym wyglądać. Normalnie z cudem to graniczy. A do tego wszystkiego wesele jest dwudniowe. Czyli kreacji potrzebuję dwóch.
Od wcoraj męczę się z zatkanymi uszami. Nie wiem co jest tego powodem, bo nawet z domu się nie ruszałam. Strasznie mnie to wkurza i nic nie pomaga!