Antykoncepcja podwórkowa
- Zarejestrowany: 22.09.2009, 09:00
- Posty: 2879
„Antyki” najlepiej kupować na recepcie od weterynarza. Kiedy aptekarka zapyta, dla kogo, można powiedzieć, że to dla ukochanej kotki.
Piętnastolenia Magda z warszawskiego gimnazjum już wie, co zabierze ze sobą na kolonie: ciuchy, kosmetyki i blister tabletek antykoncepcyjnych Diane–35. – Biorę od dwóch miesięcy – przyznaje z dumą. – Bez przerwy, bo koleżanki mówią, że tak najlepiej ustrzec się przed ciążą. Dlaczego biorę? Proste! Jestem za młoda na dzidziusia, a na koloniach chcę zdjąć sobie simlocka (red. stracić dziewictwo). Mój chłopak nie lubi gumek, więc umówiliśmy się, że to ja się zabezpieczę.
Magda zdradza, że w jej klasie kilka dziewczyn już ma za sobą inauguracyjne „bzykanko”. A po tym pierwszym, wiadomo, chłopakom przychodzi ochota na kolejne. – A jakoś zabezpieczać się trzeba – wzdycha Magda. – Jedna koleżanka podbiera matce Novynette. Podjada po kilka piguł przed imprezą z seksem. Potem ją trochę mdli, ale to pewnie od piwa. Inna uzbierała worek tabletek. Trochę gwizdnęła siostrze, kilka ciotce, parę dorzuciły koleżanki, które odstawiły. Każda pigułka z innego opakowania, ale jakoś działają, bo w ciążę nie zachodzi. Aż dziwne, bo bzyka się na potęgę, a czasem i po parę dni zapomni łyknąć. Ale potem nadrabia i bierze po kilka dziennie...
dziecko.onet.pl
Aż ciarki po plecach przechodzą jak się czyta takie rzeczy. Co powinno się wydarzyć, aby dzieci / młodzież nie były tak lekkomyślne?
Trzeba nie być lekkomyslnym rodzicem i wychowywac dziecko a nie tylko zapewniać mu byt.
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Mój rzadki włos zjeżył mi się na głowie, po przeczytaniu tej zajawki. Jak mamy wychowywać dziewczynki???? I jak je ustrzec przed takimi koleżankami. Jagienko pomóż!!! Bo jak pamiętam masz fajne , dobrze ułożone dziewczątka. Wróć bo jesteś potrzebna!!!! Bo dzieci wychowuje się od chwili urodzenia. I co takim dziewczynkom mówić ? Jak je prowadzić przez ten świat?
O matko, a to matka ani ciotka nie zauważają, że im tabletki giną? Dziwne....
A do tego tabletka antykoncepyjna dla zwierząt.......Niech od razu poproszą o zastrzyk antykoncepcyjne, też kotki przyjmują
- Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
- Posty: 21159
Boję się tego jak bęzie świat naszych dzieci kiedy będą dorastać...
Mama Tymka - nie do końca się z Tobą zgodzę. Owszem, rodzice swoje ale otoczenie/podwórko swoje. Znajomi mają ogromny wpływ na zachowanie dziecka i nawet najlepiej wychowana dziewczynka często ulega presji koleżanek... Tak było od wieków.
Ja jestem za wczesną edukacją. Marzę o tym, by mieć z moimi córkami kobry kontakt i w wieku 14 - 15 lat zacząć je uświadamiać. Nie namawiać absolutnie do rozpoczynania życia seksualnego, lecz wyjaśnić zasady działania dostępnych środków antykoncepcynych, bo to, co przedstawia artykuł świadczy o niewiedzy. Podobnie jak aguśka798 (swoją drogą co Ty tu jeszcze robisz? sio na porodówkę :) ) troszkę powątpiewam... gdyż podkradanie tabletek mamie, czy siostrze nie byłoby takie łatwe, gdyż nie da się nie zauważyć braku choćby jednej ;)
- Zarejestrowany: 22.09.2009, 09:00
- Posty: 2879
Mama Tymka - nie do końca się z Tobą zgodzę. Owszem, rodzice swoje ale otoczenie/podwórko swoje. Znajomi mają ogromny wpływ na zachowanie dziecka i nawet najlepiej wychowana dziewczynka często ulega presji koleżanek... Tak było od wieków.
a jako uzupełnienie tego dodam cytat z innego wątku: https://www.familie.pl/Forum-3-102/m556074-1,Nastolatki-zagrozeniem-dla-spoleczenstwa.html#forumReply
Po trzech latach gimnazjum - nastolatek przestaje lubić szkołę, traci szacunek do nauczycieli i zaufanie do rodziców. Zaczyna za to pić, brać narkotyki i kraść. - To główne wnioski zaprezentowanego raportu z trzyletnich badań warszawskich gimnazjalistów (badanie przeprowadzone przez Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie oraz Pracownię Profilaktyki Młodzieżowej "Pro-M")
Z gimnazjum wychodzi zupełnie inna młodzież niż ta, która zaczynała tam naukę. - To często młodzież z problemami, odrzucająca zasady wpajane w dzieciństwie przez rodziców, agresywna wobec nauczycieli - mówił wczoraj podczas prezentacji badań Włodzimierz Paszyński, wiceprezydent Warszawy odpowiedzialny w stolicy za edukację.
Według autorów badania to właśnie oni najskuteczniej mogą ochronić nastolatka przed zagrożeniami, jakie spotyka w gimnazjum. - Nastolatek jeszcze słabo orientuje się w świecie. Powinien mieć jasno wyznaczone granice i poczucie, że rodzice interesują się, co robi w wolnym czasie - mówi kierownik badania Krzysztof Ostaszewski. A w wielu rodzinach to niemożliwe - co trzeci uczeń żyje w domu, w którym dochodzi do kłótni, co szósty narażony jest na przemoc fizyczną wynikającą z picia alkoholu, co piąty wychowuje się w niepełnych rodzinach.
emetro
- Zarejestrowany: 31.01.2010, 09:26
- Posty: 21500
Nie wierzę w to co czytam.... Szok!
Mama Tymka - nie do końca się z Tobą zgodzę. Owszem, rodzice swoje ale otoczenie/podwórko swoje. Znajomi mają ogromny wpływ na zachowanie dziecka i nawet najlepiej wychowana dziewczynka często ulega presji koleżanek... Tak było od wieków.
Dlatego to na rodzicu spoczywa główny ciężar budowania wartości i pewności siebie swojego dziecka, aby nie ulegało ono zbytnio otoczeniu.
- Zarejestrowany: 25.02.2011, 09:09
- Posty: 360
I zgodzę się z Jaśminą. Jeśli fundament jest taki jak trzeba i rodzic ma właściwy kontakt z dzieckiem to nie wypaczą go koledzy. Dlaczego? Bo dobrze uformowany młody człowiek, który ma zaufanie do rodzica przyjdzie z każdą nowinką czy rozterką do Niego. Nie poleci do koleżków czerpiących wiadomości z brukowej prasy tylko poszuka odpowiedzi u autorytetu jakim jest dobry rodzic. Ale jak zostać autorytetem to już inna para butów. Wiem tylko, że trzeba lat pracy i nigdy nie osiadać na laurach. Nawet nie macie pojęcia jak dzisiejsza młodzież woła o autorytety. Tylko, że my - dorośli - odpuściliśmy sobie wychowanie na rzecz karier i pogoni za dobrobytem. Szkoda tylko, bo za tę kasę żeby nie wiem jaka była nie odkupimy zmarnowanego życia naszych dzieci.
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
I zgodzę się z Jaśminą. Jeśli fundament jest taki jak trzeba i rodzic ma właściwy kontakt z dzieckiem to nie wypaczą go koledzy. Dlaczego? Bo dobrze uformowany młody człowiek, który ma zaufanie do rodzica przyjdzie z każdą nowinką czy rozterką do Niego. Nie poleci do koleżków czerpiących wiadomości z brukowej prasy tylko poszuka odpowiedzi u autorytetu jakim jest dobry rodzic. Ale jak zostać autorytetem to już inna para butów. Wiem tylko, że trzeba lat pracy i nigdy nie osiadać na laurach. Nawet nie macie pojęcia jak dzisiejsza młodzież woła o autorytety. Tylko, że my - dorośli - odpuściliśmy sobie wychowanie na rzecz karier i pogoni za dobrobytem. Szkoda tylko, bo za tę kasę żeby nie wiem jaka była nie odkupimy zmarnowanego życia naszych dzieci.
Loano! Mnóstwo prawdy zawiera Twoja wypowiedź. Wiele razy pisałam o tym na forum. Wręcz krzyczę, że to rodzice wychowują dzieci. A szkoła "tylko" uczy. I dobrego i złego. A rolą rodziców jest nauczenie dzieci odróżniania właśnie tego dobrego i złego. I żadne pieniądze, zabawki i inne gadżety nie zastąpią matki i ojca. To są tylko namiastki miłości rodziców do dzieci. Można jeść na łące chleb i jabłko i mieć cudowny kontakt z matką i ojcem ale, też można chlupać się w basenie z turkusową wodą pod prażącym egzotycznym słońcem w towarzystwie dziecięcego animatora kulturalnego. Ja wolę pierwsą wersję i będę dążyć do tego aby moje wnuczki też to właśnie miały.
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
Oj tam, ważne, że się zabezpieczają, nie? ;)
A na poważnie, to można wychować dzieci tak, żeby nie ulegały presji otoczenia. Ważne, żebyśmy nie oddawali wychowania swoich dzieci w obce ręce, jakichś organizacji, stowarzyszeń i innych głupiomądrych ludzi, którzy lepiej od nas mają wiedzieć, jak wychować dziecko na dobrego człowieka.
- Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
- Posty: 1300
Dziewczyny stosują to, co ich starsze koleżanki - garść różnych środków "po" działa też poronnie, więc mogą
"nie zachodzić". Niektóre jednak nie mają tego szczęścia, że żyją.
Czy mnie to przeraża? Tak. Nie tylko to, jak podchodzą do seksu, stan ich wiedzy. Nastolatka w ogóle nie powinna rozpoczynać życia seksualnego, nieważne, jak gruntowną ma wiedzę nt. środków antykoncepcyjnych. Nie jest gotowa na bycie potencjalną matką.
Nastolatką byłam całkiem niedawno. Możecie mnie przekonywać o sile grupy rówieśniczej, o złym towarzystwie itd. Ale pierwszym światem dziecka są rodzice - dopiero potem rówieśnicy.
Jeśli ktoś przespał czas bycia najważniejszym dla dziecka - lustrem, w którym odbija się cały świat, jeśli ktoś zapomniał, że to rodzic uczy co jest dobre, co złe, że to rodzic mówi dziecku, jak niesamowitą ma wartość jako człowiek - taki ktoś na każdego przechodnia będzie zrzucał winę, że zepsuł mu dziecko. To rodzic kładzie fundament - który nastolatkowi pozwala przetrwać życiowe burze.
- Zarejestrowany: 28.01.2009, 07:46
- Posty: 28735
katastrofa!!! 15-latka i antykoncepcja? nie gra mi to...
Oj tam, ważne, że się zabezpieczają, nie? ;)
A na poważnie, to można wychować dzieci tak, żeby nie ulegały presji otoczenia. Ważne, żebyśmy nie oddawali wychowania swoich dzieci w obce ręce, jakichś organizacji, stowarzyszeń i innych głupiomądrych ludzi, którzy lepiej od nas mają wiedzieć, jak wychować dziecko na dobrego człowieka.
Ja się tutaj zgadzam z Barttem i Mamą Tymka!
Podwórko podwórkiem, ale jak się ma dobry "fundament" w postaci wartości wyniesionych z domu tak naprawdę żadne złe wpływy nie dadzą rady nas zmienić! Wiem to sama po sobie - wpadałam w różne towarzystwo, ale pewna hierarchia wartości była u mnie stała i pozostała zresztą do dziś. Potrafiłam zachować własna indywidualność i nie iść jak głupia gąska za jakimiś niezbyt mądrymi koleżankami czy kolegami...
Młodzież w wieku 15-16-17 lat to nie są już maluchy, które nie maja swojego rozumu i pójdą za rączkę tam, gdzie ktoś im każe. Skoro ulegają wpływom gdzieś musi być przyczyna, jakiś brak!
Nie jestem aż tak stara by nie pamiętać siebie sprzed tych 10 lat i wiem, że wyszłam obronną ręką z wielu trudnych sytuacji tego typu, bo miałam wpojone, co jest w życiu najważniejsze.... Nie tylko szacunek do innych ale i do siebie samej...
A i zgadzam się również z Ducinaltum - w 100%!
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
Macie rację ci, co mówicie o rodzinie.
Żeby się nie powtarzać, dopiszę jezscze jedno: warto tłumaczyć, że telewizja to nie wszystko... ani gry - w nich przeciez tez jest dużo seksu nieodpowiedzialnego.
Dzieci się buntują? Nie mają wartości. Wartości, które kiedyś były mocno kultywowane, dziś straciły na znaczeniu. To był duży błąd.
Macie rację ci, co mówicie o rodzinie.
Żeby się nie powtarzać, dopiszę jezscze jedno: warto tłumaczyć, że telewizja to nie wszystko... ani gry - w nich przeciez tez jest dużo seksu nieodpowiedzialnego.
Dzieci się buntują? Nie mają wartości. Wartości, które kiedyś były mocno kultywowane, dziś straciły na znaczeniu. To był duży błąd.
A ja dodam jeszcze jedno - bunt jest czymś normalnym w pewnym wieku, ale nawet buntować można się mądrze, a nie "na złość mamie odmrożę sobie uszy"!
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
Macie rację ci, co mówicie o rodzinie.
Żeby się nie powtarzać, dopiszę jezscze jedno: warto tłumaczyć, że telewizja to nie wszystko... ani gry - w nich przeciez tez jest dużo seksu nieodpowiedzialnego.
Dzieci się buntują? Nie mają wartości. Wartości, które kiedyś były mocno kultywowane, dziś straciły na znaczeniu. To był duży błąd.
A ja dodam jeszcze jedno - bunt jest czymś normalnym w pewnym wieku, ale nawet buntować można się mądrze, a nie "na złość mamie odmrożę sobie uszy"!
O właśnie. I to też jest bardzo prawdziwe.