Adopcja zagrożona przez in vitro?!
- Zarejestrowany: 18.03.2008, 09:47
- Posty: 6183
Jak donosi dzienniklodzki.pl, obecnie ponad 700 dzieci w województwie łódzkim czeka na adopcję!
"Jeszcze w 2009 roku w łódzkich ośrodkach adopcyjno-opiekuńczych na dziecko czekały 283 pary, a przygotowanych do adopcji było zaledwie 14 dzieci. Dziś sytuacja jest odwrotna. Ośrodki adopcyjne szukają przyszłych rodziców nawet poza województwem, bo w naszym nie wystarcza chętnych. W tym roku specjaliści z ośrodka mieli problem nawet z adopcją niemowlaka!"
Według specjalistów główną przyczyną coraz mniejszego zainteresowania adopcją może być rozwój terapii leczenia niepłodności metodą in vitro oraz inseminacji...
Czy rzeczywiście coraz większa powszechność i skuteczność skutecznego zapłodnienia może stanowić zagrożenie dla poszukujących domu i rodzinnego ciepła maluchów? Co sądzicie o tym zjawisku - czy będzie się "pogłębiać" w naszym kraju?
- Zarejestrowany: 01.06.2012, 06:45
- Posty: 340
A co ma piernik do wiatraka?. Skoro ktoś chce zaadoptować,może to zrobić, a prócz tego starać się o dziecko drogą in vitro. Jedno nie przeszkadza drugiemu,chociaż obecnie rodzice bywają wygodni i skoro udaje się mieć własne, "obcego" już nie chcą. A czasami może i tak być, że własnego mogą nie mieć, mimo starań, a adopcja przejdzie im koło nosa.
- Zarejestrowany: 15.12.2009, 22:07
- Posty: 4215
Ale dlaczego dziwić się,że ludzie chcą mieć własne dziecko? Nie każdy potrafi pokochać cudze.
I tak adopcja zagraniczna wygrywa z adopcją u nas w Polsce. Procedura in-vitro jest 100 razy "łatwiejsza" i szbsza w skutkach, niż adopacja. Na dziecko adoptowane ludzie czekają latami, a przy in vitro może udać się od razu...
Musiałyby sie diametralnie zmienić procedury co do adopcji dzieci w Polsce,aby tych adopcji było więcej.
Znam przypadek wychowawczyni z domu dziecka, która pracuje w zawodzie ponad 20 lat, musiała przez ponad rok starać się aby wziąć wychowankę w rodzinę zastępczą (przechodzić kursy, testy psych itp itd) a co dopiero adopacja! Niebo a ziemia!
Mnie sie wydaje,ze rzadko te 2 sprawy maja ze soba zwiazek..Niestety in vitro to baaaardzo kosztowna sprawa...Wiec chyba rodzice chetni przyjac dziecko w trybie adopcji raczej rzadko naleza do tej grupy,ktora stac na in vitro..
Jednak,mimo to,zapewne wśród chętnych na zaadoptowanie dziecka sa zapewne tez malzenstwa,u ktorych in vitro zawiodlo
- Zarejestrowany: 28.03.2012, 09:10
- Posty: 3618
I tak adopcja zagraniczna wygrywa z adopcją u nas w Polsce. Procedura in-vitro jest 100 razy "łatwiejsza" i szbsza w skutkach, niż adopacja. Na dziecko adoptowane ludzie czekają latami, a przy in vitro może udać się od razu...
Musiałyby sie diametralnie zmienić procedury co do adopcji dzieci w Polsce,aby tych adopcji było więcej.
Znam przypadek wychowawczyni z domu dziecka, która pracuje w zawodzie ponad 20 lat, musiała przez ponad rok starać się aby wziąć wychowankę w rodzinę zastępczą (przechodzić kursy, testy psych itp itd) a co dopiero adopacja! Niebo a ziemia!
Dokładnie u nas procedury adopcyjne strasznie kuleją. Mam dwie znajome pary (małżeństwa), które się strają o adopcję i wykańcza ich ten proces psychicznie. Dlatego nie dziwię się, że jeżeli ktoś ma sznasę na urodzenie własnego dziecka po zastosowaniu metody "in-vitro" decyduje się na taki krok.
Bez przesady, to tak samo mozna oskarzyc, rodzicow ktorzy normalnie poczeli dziecko, ze gdyby nie to, ze im sie udalo, to inne dziecko z domu dziecka mialoby dom. Jezeli ktos nie czuje tego w sercu, nie da rady przyjac do swojego serca nie swojego dziecka, sa takie osoby, i czemu sie dziwic?