Adopcja zagrożona przez in vitro?! - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek

Adopcja zagrożona przez in vitro?!

6odp.
Strona 1 z 1
Odsłon wątku: 7118
Avatar użytkownika ULA
ULAPoziom:
  • Zarejestrowany: 18.03.2008, 09:47
  • Posty: 6183
  • Zgłoś naruszenie zasad
18 grudnia 2012, 10:10 | ID: 879113

Jak donosi dzienniklodzki.pl, obecnie ponad 700 dzieci w województwie łódzkim czeka na adopcję!

"Jeszcze w 2009 roku w łódzkich ośrodkach adopcyjno-opiekuńczych na dziecko czekały 283 pary, a przygotowanych do adopcji było zaledwie 14 dzieci. Dziś sytuacja jest odwrotna. Ośrodki adopcyjne szukają przyszłych rodziców nawet poza województwem, bo w naszym nie wystarcza chętnych. W tym roku specjaliści z ośrodka mieli problem nawet z adopcją niemowlaka!"

Według specjalistów główną przyczyną coraz mniejszego zainteresowania adopcją może być rozwój terapii leczenia niepłodności metodą in vitro oraz inseminacji...


Czy rzeczywiście coraz większa powszechność i skuteczność skutecznego zapłodnienia może stanowić zagrożenie dla poszukujących domu i rodzinnego ciepła maluchów? Co sądzicie o tym zjawisku - czy będzie się "pogłębiać" w naszym kraju?

Ostatnio edytowany: 18.12.2012, 11:36, przez: ULA
Avatar użytkownika femmalka
femmalkaPoziom:
  • Zarejestrowany: 01.06.2012, 06:45
  • Posty: 340
1
  • Zgłoś naruszenie zasad
18 grudnia 2012, 10:47 | ID: 879145

A co ma piernik do wiatraka?. Skoro ktoś chce zaadoptować,może to zrobić, a prócz tego starać się  o dziecko drogą in vitro. Jedno nie przeszkadza drugiemu,chociaż obecnie rodzice bywają wygodni i skoro udaje się mieć własne, "obcego" już nie chcą. A czasami może i tak być, że własnego mogą nie mieć, mimo starań, a adopcja przejdzie im koło nosa.

Avatar użytkownika Sylwiaws
SylwiawsPoziom:
  • Zarejestrowany: 15.12.2009, 22:07
  • Posty: 4215
2
  • Zgłoś naruszenie zasad
18 grudnia 2012, 11:15 | ID: 879197

Ale dlaczego dziwić się,że ludzie chcą mieć własne dziecko? Nie każdy potrafi pokochać cudze.

Użytkownik usunięty
    3
    • Zgłoś naruszenie zasad
    18 grudnia 2012, 11:21 | ID: 879210

    I tak adopcja zagraniczna wygrywa z adopcją u nas w Polsce. Procedura in-vitro jest 100 razy "łatwiejsza" i szbsza w skutkach, niż adopacja. Na dziecko adoptowane ludzie czekają latami, a przy in vitro może udać się od razu...

    Musiałyby sie diametralnie zmienić procedury co do adopcji dzieci w Polsce,aby tych adopcji było więcej.

    Znam przypadek wychowawczyni z domu dziecka, która pracuje w zawodzie ponad 20 lat, musiała przez ponad rok starać się aby wziąć wychowankę w rodzinę zastępczą (przechodzić kursy, testy psych itp itd) a co dopiero adopacja! Niebo a ziemia!

    Ostatnio edytowany: 18.12.2012, 11:23, przez: aguska798
    Użytkownik usunięty
      4
      • Zgłoś naruszenie zasad
      18 grudnia 2012, 12:33 | ID: 879255

      Mnie sie wydaje,ze rzadko te 2 sprawy maja ze soba zwiazek..Niestety in vitro to baaaardzo kosztowna sprawa...Wiec chyba rodzice chetni przyjac dziecko w trybie adopcji raczej rzadko naleza do tej grupy,ktora stac na in vitro..

      Jednak,mimo to,zapewne wśród chętnych na zaadoptowanie dziecka sa zapewne tez malzenstwa,u ktorych in vitro zawiodlo

      Avatar użytkownika lisek_urwisek
      • Zarejestrowany: 28.03.2012, 09:10
      • Posty: 3618
      5
      • Zgłoś naruszenie zasad
      18 grudnia 2012, 12:46 | ID: 879263
      aguska798 (2012-12-18 12:21:43)

      I tak adopcja zagraniczna wygrywa z adopcją u nas w Polsce. Procedura in-vitro jest 100 razy "łatwiejsza" i szbsza w skutkach, niż adopacja. Na dziecko adoptowane ludzie czekają latami, a przy in vitro może udać się od razu...

      Musiałyby sie diametralnie zmienić procedury co do adopcji dzieci w Polsce,aby tych adopcji było więcej.

      Znam przypadek wychowawczyni z domu dziecka, która pracuje w zawodzie ponad 20 lat, musiała przez ponad rok starać się aby wziąć wychowankę w rodzinę zastępczą (przechodzić kursy, testy psych itp itd) a co dopiero adopacja! Niebo a ziemia!

      Dokładnie u nas procedury adopcyjne strasznie kuleją. Mam dwie znajome pary (małżeństwa), które się strają o adopcję i wykańcza ich ten proces psychicznie. Dlatego nie dziwię się, że jeżeli ktoś ma sznasę na urodzenie własnego dziecka po zastosowaniu metody "in-vitro" decyduje się na taki krok.

      Użytkownik usunięty
        6
        • Zgłoś naruszenie zasad
        18 grudnia 2012, 17:36 | ID: 879469

        Bez przesady, to tak samo mozna oskarzyc, rodzicow ktorzy normalnie poczeli dziecko, ze gdyby nie to, ze im sie udalo, to inne dziecko z domu dziecka mialoby dom. Jezeli ktos nie czuje tego w sercu, nie da rady przyjac do swojego serca nie swojego dziecka, sa takie osoby, i czemu sie dziwic?