Kiedyś nie umiałam chodzić sama na różne spotkania, bo czułam się dziwnie. Dzisiaj nie robi mi to już aż taki wielkiej różnicy. To zalezy też gdzie, bo np. na zakupach nigdy nie lubiłam towarzystwa. Nawet jak ekspendientka do mnie pod chodzi to już się wkurzam, że mi przeszkadza. Na koncercie też moge być sama, bo jest taki chaos, że nikt na nikogo nie zwraca uwagi. Liczy się tylko muzyka. Za to np. w restauracji lepiej mi mieć bratnią duszę, albo się do kogoś przysiąść. W życiu tez nie wytrzymałabym samotnej jazdy w przedziale pociągiem. Na siłowni z kolei wolę jak nikt mnie nie zna, bo unikam porównywania kto jaką ma kondycję i ile ostatnio schudł, co je i jak młodo wygląda. W pracy z kolei nie mogłabym byc sama, bo wolę pracować zespołowo. Ciekawe pytanie :)