związki nieformalne - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek

związki nieformalne

204odp.
Strona 4 z 11
Odsłon wątku: 105721
Avatar użytkownika kalineczka
kalineczkaPoziom:
  • Zarejestrowany: 09.06.2009, 18:52
  • Posty: 760
  • Zgłoś naruszenie zasad
27 października 2009, 22:58 | ID: 69285
Co myslicie na temat związkow nieformalnych>>Wiele par decyduje się na takie życie, mając nawet dzieci..Ja równiez jestem tego przykladem..Ale są srodowiska, w ktorych ta forma związku jest nie do przyjęcia???Myslę tutaj o ortodoksyjnych katolikach, osobach starszych..sama nie wiem, czy juz zyjemy na etapie pelnej tolerancji w tej kwestiii..kiedy nie będzie to tak razilo niektorych???Swoją drogą nigdy nie odczulam, że mozemybyc gorsi z tego tytulu, bo np nie mamy slubu...Spotykam czasem osoby, ktore często pytają czemu jeszcze bez slubu????temat rzeka....
Użytkownik usunięty
    61
    • Zgłoś naruszenie zasad
    29 października 2009, 21:16 | ID: 70504
    oaza09 napisał 2009-10-29 21:55:03
    I tu się z Tobą zgadzam...nie ma żadnej gwarancji, w żadnym związku... I jakąkolwiek drogę wybierzemy, życzmy sobie abyśmy żyli długo i szczęśliwie
    dokładnie.
    Użytkownik usunięty
      62
      • Zgłoś naruszenie zasad
      29 października 2009, 21:33 | ID: 70514
      kalineczka trafnie napisała,ze to temat z serii "rzeka". Ludzie niech układają swoje życie zgodnie ze swoim scenariuszem. Ważne tylko by miał prawo się sprawdzić...
      Avatar użytkownika redMayka
      redMaykaPoziom:
      • Zarejestrowany: 30.03.2009, 12:52
      • Posty: 3
      63
      • Zgłoś naruszenie zasad
      30 października 2009, 19:27 | ID: 71118
      A ja tam wzięłam ślub dopiero jak syn miał rok, a córa 12 lat... Mąż chodził za mną i marudził żebyśmy się pobrali to dla świętego spokoju się zgodziłam, chociaż sama jestem dość negatywnie ustosunkowana do uprawniania związków, ale co kto lubi.
      Użytkownik usunięty
        64
        • Zgłoś naruszenie zasad
        30 października 2009, 19:36 | ID: 71121
        Jak zaczęłam spotykać się ze swoim przyszłym Mężem, to w sumie prawie na początku ustaliliśmy, że nie interesuje nas nieformalny związek. Pobraliśmy się i jest super. W rodzinie mam też nieformalne związki, nawet z dziećmi. Ale ja wolę swój układ.
        Pomysł na życie, to życie z pomysłem
        Avatar użytkownika dziecinka
        dziecinkaPoziom:
        • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
        • Posty: 26147
        65
        • Zgłoś naruszenie zasad
        30 października 2009, 20:23 | ID: 71159
        Poczytałam i niektórymi wypowiedziami jestem szczerze zszokowana!W sumie odnosnie tego tematu nie zamierzałam zabirac zdania, jednak kilka wypowiedzi sprawiło,ze troszkę napisze. 1. Miłość o nie tylko emocje! Emocje się zmieniaja, mijaja, przechodzą jedne w drugie w toku zycia... Miłość to cos więcej niz emocje... 2. Zarzucacie Bartkowi,ze mówi o swojej wierze. A o czym ma mowić, jesli chce życ ta wiarą? No przeciez o niej. Piszecie,ze wszedzie wciska Boga i katolicyzm.Skoro tak pojmuje świat, to nie wolno mu zabraniać tego, można natomiast pokazywać swoje zdanie, odmienne od jego zdania.
        Avatar użytkownika Bulinka
        BulinkaPoziom:
        • Zarejestrowany: 18.02.2009, 21:24
        • Posty: 2779
        66
        • Zgłoś naruszenie zasad
        30 października 2009, 20:33 | ID: 71168
        dziecinka napisał 2009-10-30 21:23:37
        Poczytałam i niektórymi wypowiedziami jestem szczerze zszokowana!W sumie odnosnie tego tematu nie zamierzałam zabirac zdania, jednak kilka wypowiedzi sprawiło,ze troszkę napisze. 1. Miłość o nie tylko emocje! Emocje się zmieniaja, mijaja, przechodzą jedne w drugie w toku zycia... Miłość to cos więcej niz emocje... 2. Zarzucacie Bartkowi,ze mówi o swojej wierze. A o czym ma mowić, jesli chce życ ta wiarą? No przeciez o niej. Piszecie,ze wszedzie wciska Boga i katolicyzm.Skoro tak pojmuje świat, to nie wolno mu zabraniać tego, można natomiast pokazywać swoje zdanie, odmienne od jego zdania.
        Oczywiście że tak.Popieram
        Avatar użytkownika dziecinka
        dziecinkaPoziom:
        • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
        • Posty: 26147
        67
        • Zgłoś naruszenie zasad
        30 października 2009, 20:56 | ID: 71191
        dziekuje za poparcie;)
        Użytkownik usunięty
          68
          • Zgłoś naruszenie zasad
          31 października 2009, 13:24 | ID: 71400
          http://familie.pl/Forum-5-97/m71335,Gdzie-jestescie-p.html  - tu jest argument za związkiami ślubnymi. Można spełniać obowiązki małżeńskie .
          Pomysł na życie, to życie z pomysłem
          Avatar użytkownika aśka r
          aśka rPoziom:
          • Zarejestrowany: 31.03.2009, 13:19
          • Posty: 3249
          69
          • Zgłoś naruszenie zasad
          31 października 2009, 14:21 | ID: 71406
          Ja osobiście nie mam jakiegoś wewnętrznego przymusu co do ślubu i teraz nawet jestem jeszcze w nieformalnym związku i nasza Domisia ma już prawie dwa latka, ale jak idziemy gdzieś coś załatwiać to mówimy w skrócie o sobie mąż i żona, bo z kolei niecierpię określenia konkubent i konkubina. Czasem bywają śmieszne sytuacje tak jak w szpitalu jak rodziłam córkę kiedy do Grześka zwracali się moim nazwiskiem. A co do cierpień dzieci to jak będzie ktoś na siłę dokuczyć mojemu dziecku to zawsze coś znajdzie starsza ma np problemy bo jest chora albo dlatego że potrafi odpyskować jak ktoś sobie za dużo pozwoli. Złośliwi ludzie byli są i będą i nie należy się zbytnio przejmować chyba że przeginają ale wtedy są środki prawne.
          Avatar użytkownika Ulinka
          UlinkaPoziom:
          • Zarejestrowany: 20.10.2009, 18:42
          • Posty: 6675
          70
          • Zgłoś naruszenie zasad
          31 października 2009, 15:01 | ID: 71414
           W Polsce konkubinat jest rozumiany jako związek, trwałe pożycie kobiety i mężczyzny, na wzór pożycia żony i męża, jednak niesformalizowany w postaci związku małżeńskiego. Najczęściej jest wybierany przez ludzi młodych, jest także powszechnie akceptowany przez ludzi „po przejściach”. Tym pierwszym pozwala najpierw poznać się, wypróbować, tym drugim odnaleźć w nowym życiu. Dla innych może być sposobem na  różne problemy dnia codziennego np. profity wynikające z bycia samotną matką, sprawy majątkowe itp. Jeszcze inni są skazani na taki związek dlatego, że jeden z partnerów lub oboje,  już wcześniej zawarli związek małżeński i nie mają rozwodu. W naszych warunkach prawnych związki nieformalne  mają więcej wad niż zalet. dyskomfort w różnych sytuacjach życiowych z powodu tego,że nie byłam żoną tylko konkubiną.
          Avatar użytkownika Bartt
          BarttPoziom:
          • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
          • Posty: 5452
          71
          • Zgłoś naruszenie zasad
          19 listopada 2009, 08:19 | ID: 80167
          Czytałem ostatnio ciekawy felieton, którego autor z sarkazmem stwierdzał, że niedługo na małżeństwie zależeć będzie jedynie homoseksualistom.
          Obecnie lansowany jest model fałszywej wolności - czyli unikania odpowiedzialności. Namawia się młodych ludzi, żeby się próbowali <sic!> sprawdzali, testowali... żeby ich miłość nie była na maksa, tylko zawsze z furtką awaryjną - jak coś się nie będzie układało, uciekniesz sobie... bardzo męskie.
          Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach...
          Użytkownik usunięty
            72
            • Zgłoś naruszenie zasad
            19 listopada 2009, 08:27 | ID: 80173
            Bartt w sprawdzeniu związku nie ma nic złego... po to własnie jest okres narzeczeństwa. przecież nie będziemy zaraz po zakochaniu paradowali do kościoła lub USC... jak się przez jakiś czas ze sobą jest to prawdopodobieństwo tego że się będzie do końca wzrasta ogromnie. bo żeby pokochać trzeba kogoś poznać...
            naiwna wiara że uczciwość coś znaczy
            Avatar użytkownika Bartt
            BarttPoziom:
            • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
            • Posty: 5452
            73
            • Zgłoś naruszenie zasad
            19 listopada 2009, 09:13 | ID: 80187
            Sprawdzenie... sprawdzać osobę? Takie trochę przedmiotowe traktowanie, takie mam wrażenie. Oczywiście, że okres narzeczeństwa jest szalenie ważny - wtedy para się poznaje, otwiera na siebie... ale narzeczeństwo zmierza do małżeństwa - ono z założenie nie ma trwać cały czas :) Własnie trafiłem na (kolejny :p ) felieton Kucharczaka:
            Myśl wyrachowana: Dla kogo kurs prawa jazdy jest ważniejszy niż kurs przedmałżeński, przejedzie się i autem, i na małżeństwie. Jak podała „Gazeta Wyborcza”, w ubiegłym roku prawie co druga para w Polsce zawarła tylko ślub cywilny. W Warszawie podobno zrobiło to aż 70 procent par. A dlaczego nie w kościele? Zapytane osoby odpowiadały, że w urzędzie jest szybciej, taniej, kursów przedmałżeńskich nie ma, białej sukni nie trzeba, wielkiego wesela nie musi być, a nade wszystko łatwiej się rozwieść. Patrzcie, jakie mamy biedne społeczeństwo, że ludzie muszą oszczędzać na ślubach. Są biedniejsi niż chłopi pańszczyźniani, bo nawet ci z okazji ślubu zdobywali się na paradne stroje i największą w swoim życiu imprezę. Ale pewnie dlatego, że to była z reguły tylko jedna impreza. Teraz jak taki cywilny żonkoś wykosztuje się na ślub, to nie wiadomo, czy zdąży uzbierać do następnego. Ale bądźmy poważni. Nie w finansach problem. Ludzie nie takie pieniądze wydają na byle zachcianki. Tu w istocie chodzi o pozyskanie taniego człowieka. Bo ślub kościelny jest rzeczywiście drogi, ale nie z powodu pieniędzy. Jego ceną jest zobowiązanie do ponoszenia kosztów życia, a nie tylko użycia. Miłość ślubowana w kościele nie oznacza seksu, tylko wolę czynienia dobra poślubionej osobie. Kłopot w tym, że dobrem dla małżonka nie zawsze jest to, na co człowiek ma ochotę. Wierność ślubowana w kościele nie oznacza zobowiązania męża, żeby w czasie rozłąki korzystał tylko z usług renomowanych agencji towarzyskich. Nie oznacza też, że żona może mieć „kogoś”, byle z aktualnymi badaniami na obecność wirusa HIV. Wierność zaczyna się w myślach i już w myślach zaczyna się zdrada. Uczciwość małżeńska ślubowana w kościele nie znaczy, że żona ma prawo znać stan wyłącznie bieżącego konta męża, ale że małżonkowie się nie okłamują. To są prawdziwe koszty, a nie tam jakieś suknie i wesela. A gwoździem do trumny katolickich ślubów są słowa „oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Tego zdania wielu boi się jak lewica lustracji. Dlatego dają nogę na widok prawdziwych kosztów życia. Wieją przed sytuacjami, gdy przestaje być „fajnie”. Przed konfliktami, przed chorobami, problemami z dziećmi. Nie zamierzają niczego znosić, niczego przetrzymać. Według nich wszelkie ludzkie zobowiązania muszą być jak buty – muszą się zawsze dać rozwiązać. Gdyby zawierający śluby cywilne, zapytani: „dlaczego nie w kościele”, odpowiadali: „bo nie jestem katolikiem”, to w porządku. Ale nie. Oni o kosztach, o braku czasu, że świadkowie by się musieli wyspowiadać, bla, bla, bla. Skoro zatem ktoś, kto uważa się za katolika, zawiera tylko ślub cywilny, bo „łatwiej się rozwieść”, dowodzi tym, że małżonka traktuje jak zakup. Jak sprzęt, który można wyrzucić, gdy się zepsuje, i sprawić sobie nowy. Jan Paweł II powiedział kiedyś, że wartość to jest to, co kosztuje. Małżeństwo katolickie ma wysoką cenę. Ale czy człowiek – i to jeszcze ponoć kochany – na nią nie zasługuje?
            (tekst i grafika - źródło: Gość Niedzielny)
            Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach...
            Użytkownik usunięty
              74
              • Zgłoś naruszenie zasad
              19 listopada 2009, 09:44 | ID: 80197
              oczywiście nie chodzi mi o sprawdzenie osoby, testowanie i wystawianie na próbę. ale sprawdzenie związku - wzajemne poznanie, to czy potrafimy razem być, podejmować decyzje, działać razem w sytuacjach dobrych i złych... żeby potem już po ślubie nagle nie okazało się że związaliśmy się z wyobrażeniem kogoś a nie rzeczywistą osobą i że nasz mąż/żona jest nam zupełnie obcy i że go/jej nie znamy
              naiwna wiara że uczciwość coś znaczy
              Użytkownik usunięty
                75
                • Zgłoś naruszenie zasad
                19 listopada 2009, 10:21 | ID: 80218

                wiadomo,że sprawdzamy się przez całe zycie, lata istnienia małżeństwa....Ale byc moze to jest dobra droga,żeby poddać sie próbie wypracowywanai kompromisów, wspólnycn dróg przed ślubem?  Jest uczucie ale są też rózne charaktery, osobowości, nawyki itd . Mówi się,że uczucie najwazniejsze lecz są też związki, które rozstają się paradoksalnie w "miłości" albo żeby nie zatracic jej obrazu, bo nie udaje im sie stworzyć takiej rodziny o jakiej wspólnie marzą. Były więc elementy, które łączyły ale przewazyły te, które dzieliły...Nie da się w kilku zdanaich o tym

                Użytkownik usunięty
                  76
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  19 listopada 2009, 10:27 | ID: 80223
                  znalazłam dzisiaj taki oto tekst: Mężczyźni sześć razy częściej porzucają partnerki, u których wykryto raka lub stwardnienie rozsiane (SM), niż kobiety swoich partnerów z podobną diagnozą - wykazały badania amerykańskie. Artykuł na ten temat publikuje pismo "Cancer". Okazało się też, że im dłużej trwa małżeństwo, tym większe szanse na jego przetrwanie. (wp.pl) Szczerze to wolałabym dowiedzieć się przed ślubem że nie warto się wiązać z kimś kto w takiej sytuacji się na mnie wypnie - wiem, wiem, nie zawsze wszystkie sytuacje da się przeżyć przed ślubem ale jeżeli okazuje się, że raz, drugi, trzeci możemy na kogoś liczyć to mamy i większą pewność że za czwartym razem też będziemy mogli. no i zawsze można też sprawdzić przyszłego wybranka poruszając trudne tematy chociażby w rozmowach.
                  naiwna wiara że uczciwość coś znaczy
                  Avatar użytkownika aaataeb
                  aaataebPoziom:
                  • Zarejestrowany: 30.01.2010, 22:58
                  • Posty: 6
                  77
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  30 stycznia 2010, 23:10 | ID: 126348
                  A mi się wydaje, że osoby żyjące w związkach nieformalnych próbują na siłę udowodnić jakie to ich relacje z partnerem są super, że tu chodzi o miłość, a nie jakiś papier. W końcu mamy XXI wiek i taka ideologia jest modna, ślub powinien odejśc do lamusa. Dzieje się tak dlatego, że bądź co bądź są w mniejszości i nie chcą się czuć się gorsi. Niestety badania nad kohabitacją są bezwzgledne i wcale nie wróżą dobrze takim związkom. Zostało to udowodnione wielokrotnie, ale OK każdy może żyć złudzeniami, że on jest inny, że jemu się uda i oszukiwac się że ślub nie jest mu do niczego potrzebny. Myślę, że osoby ze związków formalnych mają o wiele więcej tolerancji w stosunku do innych alternatywnych  form życia niż te żyjące w kohabitacji.
                  Avatar użytkownika bełatka
                  bełatkaPoziom:
                  • Zarejestrowany: 28.01.2010, 21:08
                  • Posty: 369
                  78
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  31 stycznia 2010, 09:36 | ID: 126427
                  Ja skoro kocham moja druga połówkę to chciałabym wziąć z nim ślub, a nie zostawiać sobie uchyloną furtkę na wszelki wypadek. 
                  Avatar użytkownika Ulinka
                  UlinkaPoziom:
                  • Zarejestrowany: 20.10.2009, 18:42
                  • Posty: 6675
                  79
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  31 stycznia 2010, 10:33 | ID: 126500
                  Czasami związek nieformalny wynika, nie z chęci zostawienia sobie "uchylonej furtki" a z konieczności, np. nieuregulowane sprawy wynikające z poprzedniego związku, małżeństwa.
                  Avatar użytkownika MNONKA
                  MNONKAPoziom:
                  • Zarejestrowany: 25.01.2010, 09:38
                  • Posty: 5777
                  80
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  31 stycznia 2010, 11:34 | ID: 126528

                  Jestem katoliczką, mam ślub, ale jak ktoś inaczej chce żyć to niech żyje. Uważam, że lepiej wziąć ślub bo tak zostałam wychowana, dla mnie jest tak dobrze. Nie mogę oceniać innych tylko dlatego, ze inaczej postępują, to co dobre dla mnie nie zawsze jest dobre dla innych. Będę zachęcać do ślubu, ale nie będę ganić za inne postępowanie. Moim zdaniem na tym polega wiara, jeśli swoim przykładem i postępowaniem wpłynę na innych będę szczęśliwa. Mamy wolną wolę, sam Bóg nam ją dał. Prawda ;)