olewanie wnuczek
- Zarejestrowany: 28.03.2011, 10:52
- Posty: 1915
Dziewczyny mam prośbę o porade. Chodzi mi o teściów. Cały ten tydzień siedziałam z dziewczynami w domku bo obie chore. Wyobraźcie sobie, że dziadki rodzice mojego męża ani razu do nich nie zajrzeli. Nie mam pretensji do tescia ponieważ z jednej pracy chodzi do drugiej. Ale tesciowa pracuje od nas max. 5 minut drogi prace kończy o 17 i ani razu nie zajrzała. Natomiast moi rodzice codziennie. Przychodząc moi rodzice mi bardzo pomogli bo ja mogłam wyskoczyc na zakupy. albo ugotowac obiad.A teściowa ani razu nie była. Powiedziałam do męża czemu mama nie zajrzy a on na to że ona nie chce nam sie narzucać. Jakie to jest narzucanie. Przeciez ona ma przyjsc do wnuczek a nie do mnie. Jak to stwierdzili moi rodzice pomogła by mi odciązyła by mnie czy staneła do deski i poprasowała. Jak mam to wyłożyc mężowi żeby pojał o co mi chodzi.
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
A ja myślę, że rodzice nie mają obowiązku pomagać dorosłym dzieciom. Wychowali nas jak umieli i wielkie im dzięki. A teraz jak chcą pomagać, to należy sie im wdzięczność, bo przecież nie muszą, a jak nie chcą, to nie powinniśmy mieć pretensji, bo nic nam się już od nich nie należy. A jak nie chcą widywać wnuków,to oczywiście wielka dla nich strata. Myślę, że bycie babcią lub dziadkiem musi być super!
Oczywiście , że zgadzam się z Tobą Alison. My pomagamy bardzo córce. Ale tak chcemy. Moglibyśmy dbać tylko o siebie. Bo jak wiele ludzi mówi, że dzieci też nie maja obowiązku pomagać rodzicom.
Należy to wszystko wypośrodkować.
Myślę, że ludzie, którzy już wypuścili dzieci z gniazda muszą jednak zadbać o swoją przyszłość. Czasy są takie a nie inne i jeżeli sami nie zadbamy o siebie, to nie oczekujmy pomocy . I nie ważne czy to jest Państwo czy najbliższa rodzina.
Państwu jesteśmy potrzebni jako głosy a rodzina ma swoje kłopoty , często dość spore.
Ja mam przykład w domu. Moim rodzicom powodziło się nieźle. Mogli odłożyć coś na czarną godzinę. Jednak nie robili tego. Natomiast moja mama nabrała "jakiś" i "komuś' kredytów. Musi je spłacać a jest poważnie chora. Mnie nie stać aby spłacać te kredyty. Bo i dlaczego. to nie ja z nich korzystałam. Mama mieszka u mnie. Ma z mojej strony wikt i opierunek. Ja z jej strony nie mam żadnej pomocy ani finansowej ani fizycznej. I już nawet nie oczekuję tego. Gdyby jeszcze nie zgrywała hrabianki i nie traktowała mnie jak służącej, to już byłoby cudnie.
Jest i plus z takiej sytuacji. Dziewczynki czyli wnuczki wychowują się w czterpokoleniowej rodzinie. Ale nie sądzę aby miały tylko bardzo dobry przykład. Bo relacje z mama nie są "książkowe". Ani z mamy strony ani z mojej ani ze strony mojej córki. Po prostu jest jak jest. Prababcia mówi i myśli tylko o sobie i nawet jeśli zagada do prawnuczek, to wtedy kiedy ona chce i jest jej nudno. Sama tak mówi. Ale cóż jest to już staruszka jak mówi moja Alusia. I nie oczekujemy od niej zbyt wiele wylewności i zainteresowania naszymi sprawami.
A ja??? Jestem egoistką, bo lubię kochać moje wnusie, opiekować się nimi i gotować dla nich. I i jeszcze z czystego egoizmu lubię im coś fajnego kupić do ubrania. Bo sprawia mi to wielką przyjemność!!!