Rodziłaś z położną czy z lekarzem? - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek

Rodziłaś z położną czy z lekarzem?

25odp.
Strona 2 z 2
Odsłon wątku: 6641
Użytkownik usunięty
    • Zgłoś naruszenie zasad
    19 października 2011, 14:38 | ID: 663646

    Pytanie jak wyżej.

    Ja rodziłam z samą położną. Dziękowałam Bogu, że ominął mnie poród z praktykantami...

    Tutaj ciekawy artykuł na ten temat:

    Poród z położną a nie lekarzem?

    Jak oceniacie tę opiekę w trakcie porodu?

    Użytkownik usunięty
      21
      • Zgłoś naruszenie zasad
      20 października 2011, 07:19 | ID: 664052

      Z lekarzem i położną. Ze względu na cukrzycę ciężarnych i cholestazę lekarz był konieczny w razie wystąpienia jakichkolwiek komplikacji.

      Praktykantów nie miałam, choć był to szpital akademicki uprzedzali, ze moga się pojawić.

      Użytkownik usunięty
        22
        • Zgłoś naruszenie zasad
        20 października 2011, 08:12 | ID: 664101
        bielinek_k apustnik (2011-10-19 20:02:13)

        Położna i 2 praktykantki.

        Położna to mój anioł, do dziś wspominam i dziękuję Bogu za nią. Praktykantki były przekochane, poprosiłam, żeby nie wychodziły nim nie urodzę - i zostały. A na drugi dzień mnie odwiedziły. Super laski.

        Są super laski,a le są też praktykanci patrzący jak wół na malowane wrota albo co gorsza komentujący pomiędzy sobą różne rzeczy... Spotkałam się z takimi historiami... Ja bym się czuła jak królik doświadczalny...

        Isabelle (2011-10-19 19:44:14)

        Dwóch lekarzy i chyba z 5 położnych!

        A czemu aż tylu?

        Użytkownik usunięty
          23
          • Zgłoś naruszenie zasad
          20 października 2011, 08:19 | ID: 664104
          Mama Julki (2011-10-20 10:12:49)
          bielinek_k apustnik (2011-10-19 20:02:13)

          Położna i 2 praktykantki.

          Położna to mój anioł, do dziś wspominam i dziękuję Bogu za nią. Praktykantki były przekochane, poprosiłam, żeby nie wychodziły nim nie urodzę - i zostały. A na drugi dzień mnie odwiedziły. Super laski.

          Są super laski,a le są też praktykanci patrzący jak wół na malowane wrota albo co gorsza komentujący pomiędzy sobą różne rzeczy... Spotkałam się z takimi historiami... Ja bym się czuła jak królik doświadczalny...

          Isabelle (2011-10-19 19:44:14)

          Dwóch lekarzy i chyba z 5 położnych!

          A czemu aż tylu?

          Mnie było bez różnicy ilu ich tam jest i kto patrzy a kto dłubie w nosie. Ja chciałam urodzić i mieć dzieciątko na rękach. U mnie w rezultacie na całej sali też było tak:

          ginekolog, neonatolog, położna noworodkowa, położna odbierająca poród, jeszcze jakaś kobietka nie wiem kto i co i salowa - salowa kibicowała najbardziej i właściwie to od niej miałam tyle wsparcia i ciepła, że szok. Miło wspominam. Tak było jak rodziłam o północy. Gdy rodziłam w porze obiadowej Kornelkę była położna i położna noworodkowa i salowa - koniec. Lekarzy zawołali jak już urodziłam.

          Avatar użytkownika bielinek_kapustnik
          • Zarejestrowany: 08.04.2011, 08:58
          • Posty: 1112
          24
          • Zgłoś naruszenie zasad
          20 października 2011, 08:50 | ID: 664139
          Mama Julki (2011-10-20 10:12:49)
          bielinek_k apustnik (2011-10-19 20:02:13)

          Położna i 2 praktykantki.

          Położna to mój anioł, do dziś wspominam i dziękuję Bogu za nią. Praktykantki były przekochane, poprosiłam, żeby nie wychodziły nim nie urodzę - i zostały. A na drugi dzień mnie odwiedziły. Super laski.

          Są super laski,a le są też praktykanci patrzący jak wół na malowane wrota albo co gorsza komentujący pomiędzy sobą różne rzeczy... Spotkałam się z takimi historiami... Ja bym się czuła jak królik doświadczalny...

          Mi się praktykant trafił raz, jak leżałam na patologii, to chodzili całą grupą i był wśród nich chłopak. Był mega skrępowany. Dziewczyny podchodziły i macały nam brzuszki z uśmiechem, zagadywały, a ten chłopak stał biedny i tak się wahał, to mu mówię: proszę, niech pan sobie pomaca ;) I pomacał ten brzuch, zadowolony taki, dziękował, że oni potem są egzaminowani z oceny ułożenia płodu, mało mi się w pół nie ukłonił.

          Na coś się przydałam na tej patologii :)

          Natomiast przy porodzie chłopak-praktykant wydałby mi się trochę bezużyteczny, praktykantki masowały mi plecy, pokrzepiały, były pełne empatii i ciepła. A przy tym sporo już wiedziały, były pomocne merytorycznie, proponowały ćwiczenia, pozycje. Chłopak pewnie by głównie stał i się krępował, bo przecież by mnie nie przytulał :)

          Użytkownik usunięty
            25
            • Zgłoś naruszenie zasad
            20 października 2011, 14:21 | ID: 664417
            myosotis24 06 (2011-10-20 10:19:55)
            Mama Julki (2011-10-20 10:12:49)
            bielinek_k apustnik (2011-10-19 20:02:13)

            Położna i 2 praktykantki.

            Położna to mój anioł, do dziś wspominam i dziękuję Bogu za nią. Praktykantki były przekochane, poprosiłam, żeby nie wychodziły nim nie urodzę - i zostały. A na drugi dzień mnie odwiedziły. Super laski.

            Są super laski,a le są też praktykanci patrzący jak wół na malowane wrota albo co gorsza komentujący pomiędzy sobą różne rzeczy... Spotkałam się z takimi historiami... Ja bym się czuła jak królik doświadczalny...

            Isabelle (2011-10-19 19:44:14)

            Dwóch lekarzy i chyba z 5 położnych!

            A czemu aż tylu?

            Mnie było bez różnicy ilu ich tam jest i kto patrzy a kto dłubie w nosie. Ja chciałam urodzić i mieć dzieciątko na rękach. U mnie w rezultacie na całej sali też było tak:

            ginekolog, neonatolog, położna noworodkowa, położna odbierająca poród, jeszcze jakaś kobietka nie wiem kto i co i salowa - salowa kibicowała najbardziej i właściwie to od niej miałam tyle wsparcia i ciepła, że szok. Miło wspominam. Tak było jak rodziłam o północy. Gdy rodziłam w porze obiadowej Kornelkę była położna i położna noworodkowa i salowa - koniec. Lekarzy zawołali jak już urodziłam.

            U mnie tylko połozna i salowa. Lekarz przyszedł i pogłaskał mnie po głowie jak już było po wszystkim.:)