Zaszczepienie miłości do książek i czytania wcale nie jest takie proste... To znaczy owszem: wszystko jest łatwe, piękne i przyjemne dopóki czyta mama, tata, babcia, dziadek. Gorzej, gdy chcemy, by dziecko umiejące już czytać, samo sięgało po książki... Ale wszystko przynosi plony w odpowiednim czasie i wiem to z doświadczenia :) Najstarsza córka dzisiaj już jest dorosła, ale długo zachęcałam ją do samodzielnego sięgania po książki. Nie robiłam tego natarczywie, bo wiem, że to zniechęca. W wieku 14 lat zaczęła się jej szalona przygoda i zaczęła pochłaniać książki tak, jak ja to robiłam i robię :) A co do móodszych dzieci, to też cały czas mam nadzieję, że własnie taki dzień nadejdzie :) A póki co przytoczę wierszyk, który jakiś czas temu napisałam :)
Czytamy już od życia tygodni pierwszych...
Zaczynaliśmy od najprostszych, króciutkich bajeczek, później zaczęło się czytanie wierszy.
Z czasem dzieci same chciały kartki wertować,
A że są małymi odkrywcami ani myślałam im to perswadować.
Wręcz przeciwnie: księgarnie wspólnie odwiedziliśmy
I po raz pierwszy razem książeczki wybieraliśmy.
Odkryliśmy wówczas "nowy" rodzaj książeczek,
W których do otwierania jest mnóstwo okienek i okieneczek.
Za każdym okienkiem kryje się niespodzianka
I choć maluchy w mig wiedziały, co tam się kryje - to te książki zaprzątały ich myśli od wczesnego poranka.
Tak więc poranki dzieci z książkami same spędzają,
A w ciągu dnia z prośbą o przeczytanie bajeczki przybiegają.
Wówczas jednak z braku czasu czytamy krótkie utworki:
Tuwima, Brzechwy i innych poetów polskich.
„Stefka Burczymuchę”, „Lokomotywę” sobie upodobały
I często same próbują do nich robić teatrzyk mały.
Za to wieczory to jedna wielka bajkowa przygoda…
Bez czytania książki dzieci nie zasną, choć nieraz trochę szkoda…
Bo bywa, że mama zmęczona, a tata już legł w fotelu,
A tu na nic wykręty, bo książek nie przeczytaliśmy z naszej kolekcji wielu.
Więc przybiegają maluchy pachnące po kąpieli
I niosą naręcza książek, byśmy w czym wybierać mieli.
Tytułów nie wymienię, bo jest ich bez liku
I każda książka równie pożądana przez umysły moich smyków.
Zazwyczaj czytam aż sen moje maluchy zmorzy
I wtedy przynajmniej nie ma płaczu, że mama książkę na bok już odłoży…