Znalazłam artykuł na ten temat
http://szkola.wp.pl/kat,108798,title,Reforma-edukacji-dlaczego-gimnazjum-to-zlo,wid,13108558,wiadomosc.html
A jakie jest Wasze zdanie na temat gimnazjum? Macie może dzieci w wieku gimnazjalnym?
12 lutego 2011 13:05 | ID: 415135
Ja za dwa lata mogę się wypowiedzieć;) Narazie z gimnazjum kontaktu nie miałam.
12 lutego 2011 13:44 | ID: 415146
Poprzednia forma podstawówki i szkoły średniej bardziej mi się podobała.
12 lutego 2011 14:05 | ID: 415154
Mój syn jest dopiero co po gimnazjum.
Dla mnie pokolenie "dzieci gimnazjum" to jedna wielka porażka ... dawny system był o wiele rozsądniejszy..
12 lutego 2011 14:12 | ID: 415159
Mój syn jest dopiero co po gimnazjum.
Dla mnie pokolenie "dzieci gimnazjum" to jedna wielka porażka ... dawny system był o wiele rozsądniejszy..
Dokładnie. Sama wiem co się działo w gimnazjum. Palenie papierosów, wagary, pierwsze imprezy i nauczyciele, którzy nie interesują się uczniami. Dla mnie to taka 3letnia przechowalnia dzieci.
12 lutego 2011 14:20 | ID: 415175
Powiedźcie mi jak to jest: dzieci, które w małej wiejskiej podstawówce są grzeczne i spokojne, kiedy przychodzą do gimnazjum (też na wieś) zmieniają się nie do poznania?! Kiedy na gimazjalnym korytarzu spotykam swoich dawnych uczniów, wcale ich nie poznaję. Marlenko piszesz, że nauczyciele się nie interesują, a gdzie wpływ rodzica?! Z mojego doświadczenia jako matki, mogę Wam powiedzieć, że w tym wieku dla dziecka bardzo liczy się zdanie rówieśników. Cięzko jest dotrzec do dziecka, które jest pod wielkim wpływem kolegów, trzeba dużo cierpliwości, wielogodzinnych rozmów, a na to niestety nie wszyscy rodzice mają czas...
12 lutego 2011 14:25 | ID: 415179
Dokładnie wpływ na to mają także rodzice. Ja w 3klasie gimnazjum wpadłam w złe towarzystwo rodzice odbierali mnie z policji za bujkę. Dostałam szlaban na wszystko, zabrali mi komórkę do szkoły wozili mnie i odbierali. Nienawidziłam ich wtedy, a teraz im za to dziękuję.
Pedagog szkolny myślisz, że się tym zainteresował? (oczywiście Policja doniosła o tym do szkoły). Nauczyciele nie reagowali na nasze wagary, palenie. Gdy wychowawczyni dowiedziała się że palę wystarczyło, że się popłakałam i obiecałam, że nie będę- mama się nie dowiedziała. Wg mnie nauczycielom w gimnazjum nie chce się ingerować w sprawy uczniów, bo po co? Gimnazjum muszą skończyć więc lepiej ich przepchać z klasy do klasy i niech się ktoś inny martwi.
Uczniowie myślą, że jak są w gimnazjum to są dorośli i wszystko im wolno. Stąd ta zmiana o 360'
12 lutego 2011 14:38 | ID: 415182
Kiedys moim wychowankiem był pewnien chłopiec. Opiekunka ze starszej grupy przyszła do mnie na skargę. Po rozmowie, w której chłopiec obiecał poprawę, nie mówiłam już nikomu o jego wybryku. Zaufałam mu. I chłopiec zawsze był już dobry w moim towarzystwie. Czyli - niekiedy uczniowi czy wychowankowi trzeba zaufać i nie od razu iść do rodziców z problemem. Jest tak, jak napisała Wxxx, młodzieńczy wiek to wiek buntu, niekiedy ingerencja rodzica jest niewskazana.
Co nie oznacza bynajmniej, że rodzica należy odsuwać od wszystkiego. Przeciwnie. Dobry rodzic interesuje się swoim dzieckiem!
12 lutego 2011 15:51 | ID: 415221
Ja powiem tak... Myślę, że błąd jest w tym, że dzieci będąc w 6 klasie zaczynają zawiązywać nazwijmy to poważniejsze przyjaźnie czy znajomości... Zaczynają tworzyć grupki... A tu nagle rozwala im się to i wrzuca często pomiędzy zupełnie obcych kolegów i koleżanki... I znów wszystko trzeba zaczynać od nowa... Często też w gimnazjach [nie ma przecież przymusu rejonizacji] spotykają się różne dzieciaki... I w tak wymieszanym środowisku nagle trzeba "dorosnąć" do niejednokrotnie trudnego świata... Trzynastolatki nie są na to gotowe... dawniej te dwa lata [kl 7 i 8] pozwalały na rozeznanie samego siebie w dobrze znanym sobie miejscu i grupie... I potem w liceum było już łatwiej...
12 lutego 2011 16:22 | ID: 415261
Dokładnie wpływ na to mają także rodzice. Ja w 3klasie gimnazjum wpadłam w złe towarzystwo rodzice odbierali mnie z policji za bujkę. Dostałam szlaban na wszystko, zabrali mi komórkę do szkoły wozili mnie i odbierali. Nienawidziłam ich wtedy, a teraz im za to dziękuję.
Pedagog szkolny myślisz, że się tym zainteresował? (oczywiście Policja doniosła o tym do szkoły). Nauczyciele nie reagowali na nasze wagary, palenie. Gdy wychowawczyni dowiedziała się że palę wystarczyło, że się popłakałam i obiecałam, że nie będę- mama się nie dowiedziała. Wg mnie nauczycielom w gimnazjum nie chce się ingerować w sprawy uczniów, bo po co? Gimnazjum muszą skończyć więc lepiej ich przepchać z klasy do klasy i niech się ktoś inny martwi.
Uczniowie myślą, że jak są w gimnazjum to są dorośli i wszystko im wolno. Stąd ta zmiana o 360'
Nie zawsze to tylko wynika z tego, ze nauczycielom się nie chce, często jest tak, że oni się boję swoich uczniów. Kiedyś sama słyszałam słowa skierowane do nauczycielki: Niech Pani uważa, ma Pani ładny samochód...
12 lutego 2011 16:23 | ID: 415264
Zgadzam się, że poprzedni system 8 klasowy był lepszy. Teraz są "okresy 3letnie": klasy I-III, IV-VI, I-IIIgimn. i I-III średnia. Gdy zawiążą się jakieś przyjaźnie (zakładam, że pozytywne), już muszą się rozstawać. W życiu dziecka przewija się wielu znajomych, ale trudno o przyjaźnie. Jeszcze w małych miastach gdzie wszyscy idą do tego samego gimnazjum (jak u mnie) nie jest jeszcze tak tragicznie. Natomiast trudno zaaklimatyzoawć się i zaprzyjaźnić w miastach gdzie jest wybór lub na wsi gdzie są szkoły zbiorcze. Akurat syn miał komfort, bo do jego klasy w gimnazjum trafiło 3/4 byłej klasy szóstej i tak samo bodajże połowa poszła do klasy biologiczno-chemicznej w LO, Tak, że przyjaźnie z podstawówki są kontynuawane a nawet w trójkę z jednej klasy mieszkaja we wspólnym mieszkaniu w Gdańsku. I takie przyjaźnie przetrwają na dłużej.
12 lutego 2011 16:23 | ID: 415266
Ja powiem tak... Myślę, że błąd jest w tym, że dzieci będąc w 6 klasie zaczynają zawiązywać nazwijmy to poważniejsze przyjaźnie czy znajomości... Zaczynają tworzyć grupki... A tu nagle rozwala im się to i wrzuca często pomiędzy zupełnie obcych kolegów i koleżanki... I znów wszystko trzeba zaczynać od nowa... Często też w gimnazjach [nie ma przecież przymusu rejonizacji] spotykają się różne dzieciaki... I w tak wymieszanym środowisku nagle trzeba "dorosnąć" do niejednokrotnie trudnego świata... Trzynastolatki nie są na to gotowe... dawniej te dwa lata [kl 7 i 8] pozwalały na rozeznanie samego siebie w dobrze znanym sobie miejscu i grupie... I potem w liceum było już łatwiej...
Aga, ma rację, wymieszane dzieciaki chcą zaimponować sobie, tylko nie wiem czemu od razu czyms złym, szpan jakiś czy co
12 lutego 2011 16:28 | ID: 415277
ja jestem pierwszym rocznikiem który poszedł do gimnazjum i powiem Wam,że różnica miedzy tym co było a tym co jest jest ogromna.
12 lutego 2011 16:49 | ID: 415304
Również mogę sie wypowiedzieć jako była uczennica gimnazjum.
Pamietam, jaka trauma było dla mnie przejscie z podstawówki do gimnazjum oddalonego o 5 km, w całkiem nowe towarzystwo (podzielili naszą 8-osobową klasę na trzy!).
Dziecko w wieku 12 lat jest w trudnym czasie - aczyna dojrzewać, buntować sie i własnie w tej chwili każe mu sie przejsć z dobrzez nanego środowiska, do całkiem nowego miejsca... To zdecydowanie zły moment!... Co prawda lampasów sie w gimnazjum nie pozbyłam, ale podobnie jak Marlena miałam problemy z zachowaniem (w II kl. obniżone za wagary...). Jestem pewna, ze będąc w podstawówce nie pozwoliłabym sobie na to - nauczyciele wszystkich znali, znali takze rodziców, miało sie przed nmi repsekt. A w gimnazjum...czy ja wiem... do tych nowych twarzy podchodziło sie sceptycznie, z dystansem i bez zbytniego respektu...
Uważam, ze stary system był znacznie lepszy!
12 lutego 2011 17:00 | ID: 415308
ja nie mam takich traumatycznych przeżyć jak Wy bo gimnazjum było w tej samej szkole, nigdzie się nie przenosiliśmy, nauczyciele także byli ci sami. Jedyne co się zmieniło to ilość uczniów- z dwóch klas podstawówki zrobiło się 7 klas gimnazjum.
12 lutego 2011 18:33 | ID: 415353
Dokładnie wpływ na to mają także rodzice. Ja w 3klasie gimnazjum wpadłam w złe towarzystwo rodzice odbierali mnie z policji za bujkę. Dostałam szlaban na wszystko, zabrali mi komórkę do szkoły wozili mnie i odbierali. Nienawidziłam ich wtedy, a teraz im za to dziękuję.
Pedagog szkolny myślisz, że się tym zainteresował? (oczywiście Policja doniosła o tym do szkoły). Nauczyciele nie reagowali na nasze wagary, palenie. Gdy wychowawczyni dowiedziała się że palę wystarczyło, że się popłakałam i obiecałam, że nie będę- mama się nie dowiedziała. Wg mnie nauczycielom w gimnazjum nie chce się ingerować w sprawy uczniów, bo po co? Gimnazjum muszą skończyć więc lepiej ich przepchać z klasy do klasy i niech się ktoś inny martwi.
Uczniowie myślą, że jak są w gimnazjum to są dorośli i wszystko im wolno. Stąd ta zmiana o 360'
Nie zawsze to tylko wynika z tego, ze nauczycielom się nie chce, często jest tak, że oni się boję swoich uczniów. Kiedyś sama słyszałam słowa skierowane do nauczycielki: Niech Pani uważa, ma Pani ładny samochód...
Mój kolega uslyszał " Ale miał Pan fajny samochód...". Gdy wyszedł okazało się że ma karoserie porysowana prawdopodobnie gwoździem...
Nic gówniarzom nie można było udowodnic - powiedzieli że widzieli jak szli do szkoły...tyle ze do szkoły szli wcześniej od niego, a on jak wchodzil do szkoly samochod był cały....
13 lutego 2011 05:45 | ID: 415573
Ja jestem przerazona tym, co sie dzieje w gimnazjum. Nie wiem, moze zrobiłam sie troche staroswiecka, no ale widok 12-14 latki, która wyglada jakby własnie wybierała sie na dyskoteke dosłownie mnie przeraza.
Sama chodziłam do gimnazujm, ale jeszcze tak zle nie było.
Jeszcze do zeszłego roku, czesto chodziłam do byłych nauczycielek na "plotki" , i jak człowiek posłuchał, o tym co robia dzieci - to wierzyc sie nie chcialo. Zwyczajnie sie boje tego, co bedzie jak moja mała, bedzie miala isc do gimnazujm.
Kiedys wiekszosc probowala co to papierosy, alkohol, dopiero w czasach liceum. A teraz? Zdarza sie ze dzieci w podstawówce siegaja po uzywki.
Rodzice? Ciezko czasem im dotrzec do dziecka- równiesnicy niestety czesto staja sie przykladem.. Ale mysle, ze trzeba pewne rzeczy wałkowac do znudzenia - a moze dziecko wtedy pewne sprawy zrozumie?
Dziwne czasy nastały..
Poza tym, w gimnazjum tez inaczej sa wszyscy traktowani - ni to dorosli ni to dzieci. Wszyscy czuja sie bardziej dorosli, niz to swiadczy o ich wieku. Moze to stad wynika? Era - stara-malenka?
Ja juz zwyczajnie głupieje chyba :)
13 lutego 2011 08:19 | ID: 415594
ja byłam pierwszym rocznikiem który zaczął naukę w gimnazjum tylko że nikt nas nie rozdzielił;)byliśmy ze sobą od klasy pierwszej podstawowej do końca gimnazjum;)zmieniali się tylko nauczyciele i forma nauki,ale pamiętam że chciałam wtedy załapać się jeszcze na naukę bez gimnazjum i niestety sie nie udało;(
13 lutego 2011 08:32 | ID: 415606
nie miałam okazji chodzić do gimnazjum. i nie żałuję. nie podobało mi się,że zrezygnowali z 8-letniej edukacji w szkole podstawowej. od tego wszystko się zaczęło. jak to możliwe,że młodzież w ciągu wakacji między 5 klasą podstawówki a 1 gimnazjum przeszła taką metamorfozę? pozwalają sobie na wszystko co najgorsze i czują się bezkarni. kiedyś w klasach obecnego gimnazjum za delikatnie szurnięte tuszem rzęsy dostawało się po uszach a kiedy patrzę na te wytapetowane,wykolczykowane,wytatuowane 13-latki... zadaję sobie pytanie gdzie są rodzice? bo szkoła szkołą,ale gdyby rodzice zwracali większą uwagę na swoje dorastające dzieci problem byłby mniejszy. wszystko zaczyna się w środowisku domowym...
13 lutego 2011 09:54 | ID: 415654
Ja jestem przerazona tym, co sie dzieje w gimnazjum. Nie wiem, moze zrobiłam sie troche staroswiecka, no ale widok 12-14 latki, która wyglada jakby własnie wybierała sie na dyskoteke dosłownie mnie przeraza.
Jeśli chodzi o wygląd i zachowanie, to w "moich czasach" też jeszcze nie było tak źle! pamietam, ze chodząc do gimnazjum często pożyczałam rzeczy od mamy:) O makijażu nie było mowy, a odważne były juz modne wtedy ogromne kolczyki koła, które czasem zdarzało mi się założyć.
Teraz to rzeczywiście czasem można sie przestraszyć...
13 lutego 2011 10:07 | ID: 415665
nie miałam okazji chodzić do gimnazjum. i nie żałuję. nie podobało mi się,że zrezygnowali z 8-letniej edukacji w szkole podstawowej. od tego wszystko się zaczęło. jak to możliwe,że młodzież w ciągu wakacji między 5 klasą podstawówki a 1 gimnazjum przeszła taką metamorfozę? pozwalają sobie na wszystko co najgorsze i czują się bezkarni. kiedyś w klasach obecnego gimnazjum za delikatnie szurnięte tuszem rzęsy dostawało się po uszach a kiedy patrzę na te wytapetowane,wykolczykowane,wytatuowane 13-latki... zadaję sobie pytanie gdzie są rodzice? bo szkoła szkołą,ale gdyby rodzice zwracali większą uwagę na swoje dorastające dzieci problem byłby mniejszy. wszystko zaczyna się w środowisku domowym...
To nie takie proste jak się zabrania dziewczynie się malować kiedy ona idzie do szkoły i między dzieczynami na przerwach rozmawia się tylko o malowidłach a moja dopiero chodzi do szóstej klasy gdzie i wychowawczyni zabrania im się malować i każe im się zmywać jak tylko coś zauważy. A od września idą do innej szkoły i wystarczy że będzie nauczyciel który zbagatelizuje problem i możesz sobie pogadać.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.