Mając 19 lat pojęcia nie miałam, czym się kierować. Rodzice jedno, nauczyciele inne, znajomi coś innego, a właśne zainteresowania - jeszcze inny świat. A gdzieś tam zupełnie obok - rzeczywistość. Byłam i jestem alternatywna w wielu sprawach. Wybór przedmiotów maturalnych i kierunku studiów - fatalny czas.
Z moich rówieśników niewielu pracuje w zawodzie. Najczęśliwszy są Ci, którzy studiowali to, co ich fascynowało. Dzięki temu - wszystko co robią, robią z pasją, chociaż niekoniecznie zgodnie z wykształceniem. Po prostu mieli czas na to, by rozwinąć zainteresowania - a to dodało radości życia. Rynek pracy zmienia się dynamicznie - a oni potrafią być elastyczni.
Jak wybrałam kierunek studiów? Na przekór. Wybrałam coś, o czym nie miałam pojęcia, czym się w ogóle nie interesowałam. Na przekór mądrym doradcom, ktorzy mieli ambitne plany względem mnie - i własną wizję mojej przyszłości. Cóż, nastoletni czas zbyt rozsądny nie był;)
Przejrzałam plan przedmiotów na studiach - stwierdziłam, że może być ciekawie. Startowałam ze znajomymi - było sporo osób na jedno miejsce, ja się dostałam, oni nie. I tak skończyłam nieszczęsną socjologię, chociaż przez całe studia zastanawiałam się, po ci mi ona ;) Jako drugi kierunek przez pewien czas rekreacyjnie studiowałam dziennikarstwo - także nie polecam. Przez całe studia uczyłam się, czym jest socjologia - chociaż sami wykładowcy niekoniecznie byli pewni ;)
Potem była pedagogika - miałam być siostrą zakonną i pracować w pogotowiu opiekuńczym, przełożona sugerowała te studia. Dyplom jest, habit poszedł w siną dal ;)
Pracy w zawodzie nie szukałam, nawet cieszę się, że nie pracuję w zawodzie. Zastanawiam się nad doktoratem, marzy mi się też psychologia.
Z wyboru studiów, uczelni - zadowolona nie jestem. Dzisiaj podjęłabym inne decyzje.