Niedawno kilkakrotnie odwiedzałam bank, ponieważ załatwiałam kredyt. W ostatnim dniu tego żmudnego procesu porozmawiałam sobie z panią z banku o tym, jak właściwie zachowujemy się podczas wizyt w tego typu instytucjach, czy też innych urzędach, jakie odczucia nam towarzyszą: przede wszystkim stres i chęć jak najszybszego załatwienia spraw! Do takiego doszłyśmy wniosku...
Choćby obsługa była naprawdę miła, to bank czy urząd jest zwykle takim miejscem, do którego idziemy po coś i dlatego, że musimy... Dlatego też - przynajmniej u mnie - pojawia się nagle suchość w ustach, gula w gardle i ból brzucha: czyli ni mniej ni więcej, tylko klasyczne objawy stresu...
A jak to jest u Was? Jakie uczucia towarzyszą Wam podczas wizyt w bankach/instytucjach/urzędach?