na studiach wybierałam zawsze praktyki w placówkach opiekuńczychglownie w Domach dziecka i Małego dziecka. Wtedy dużo myślałam nad opieką nad takim osieroconym albo odrzuconym maluchem. Teraz mam własne dzieci i moze nie myślę aktualnie nad tym by zostać rodzicem zastępczym ale myślę, że byłabym gotowa sprawić, by ktoś z nich poznał, co to są prawdziwe święta, poczuł jak smakuje tort urodzinowy poza "bidulem"upieczony tylko dla Niego, nawiązać bliższy, stały kontakt. A może scenariusz dalej dopisałoby życie? Będąc jakby blisko zawodowo wiem,że same chęci nie wystarczą, trzeba wcześniej przejść przez sito wymogów i obwarowań prawnych. Ale mam trzy domy dalej sąsiadów, którzy są rodziną zastępczą dla dwóch dziewczynek-sióstr i chylę czoło nad bezmiarem uczuć, które Im ofiarują.