W dzisiejszym zabieganiu, jak już ktoś wspomniał na forum, coraz mniej czasu mamy dla siebie. Czy w Waszych domach są jakieś „świętości”, takie jak niedzielny obiad lub poranna wspólna kawa? Jakiś czas, w którym choćby się paliło, waliło, musicie znaleźć czas dla siebie?
Czy nadrabiacie jakoś to mijanie się? Czy jest to regułą czy wyłącznie wtedy, gdy druga strona ma pretensje?