Katastrofa samolotu prezydenckiego!!! - Forum

581

Zarejestrowany: 06-05-2009 22:23 . Posty: 5452

2 listopada 2010 18:19 | ID: 320844

Zastanawiam się, czemu Wprost tak usilnie stara się przeforsować nieudowodnioną hipotezę, że to wszystko wina gen. Błasika, w najgorszym wypadku błąd pilotów...

Demokracja bez wartości zamienia się w totalitaryzm...

582

usunięty użytkownik

2 listopada 2010 18:37 | ID: 320853

Bartt napisał 2010-11-02 18:19:10

Zastanawiam się, czemu Wprost tak usilnie stara się przeforsować nieudowodnioną hipotezę, że to wszystko wina gen. Błasika, w najgorszym wypadku błąd pilotów...

Nie przeczytałem jeszcze, choć wyjątkowo kupiłem. Juz pierwszy akapit, że to Prezydent się spóźnił, mnie dziwi. O ile pamiętam, to jakaś posłanka się spóźniła... Muszę poszukać. A pilotów i Błasika bronił będę, dopóki ktoś nie udowodni (sensownie) że był to ich błąd czy "kozactwo" (stosowny link - post 576 w tym wątku).

Join me to the Other Side, Nightside of the Paradise...

583

usunięty użytkownik

2 listopada 2010 18:42 | ID: 320858

EDIT: Już znalazłem. Jedno ze źródeł, całkiem przypadkowo znalezionych ale podanych jak na tacy w Sieci, mówi, że na pokładzie samolotu miała się znaleźć Zofia Kruszyńska - Gust, pracowniczka Kancelarii Prezydenta (zastępca szefa gabinetu), ale w ostatniej chwili źle się poczuła i zrezygnowała z wylotu, jako jedyna nie stawiła się do odprawy na lotnisku. Czy to na nią czekał stojący na czele delegacji, Lech Kaczyński? Źródło

Join me to the Other Side, Nightside of the Paradise...

584

usunięty użytkownik

2 listopada 2010 19:20 | ID: 320885

a 1410 napisałeś

a1410 napisał 2010-11-01 18:30:06

Nie kieruję się opiniami mediów Cent, tylko moim własnym nosem, znajomością trepów i logiką.

uważam za stwierdzenie "trepów" za obraźliwą w tym wydaniu. Może powinienem zapytać się jakich "trepów" znasz i na jakich znajomość się powołujesz? Ja znam wielu "oficerów, podoficerów WP", których obrazasz tym stwierdzeniem poniekąd prosto z PRL-u. Ponieważ tak na kadrę dowódczą mówioną językiem "szwejostwa" - co boli? Ja nie pozwole obrazać swoich kolegow z którymi przyszło mi pracować i których wiadomosci oraz dyscyplinę oceniam wysoko.

585

usunięty użytkownik

2 listopada 2010 20:00 | ID: 320895

Bartt napisał 2010-11-02 18:19:10

Zastanawiam się, czemu Wprost tak usilnie stara się przeforsować nieudowodnioną hipotezę, że to wszystko wina gen. Błasika, w najgorszym wypadku błąd pilotów...

Przeczytałem trochę... To już jest niesmaczne, co zrobił "Wprost"...

Join me to the Other Side, Nightside of the Paradise...

586

a1410

Zarejestrowany: 17-02-2009 18:36 . Posty: 1981

2 listopada 2010 20:13 | ID: 320907

Mariusz ex Sopel napisał 2010-11-02 19:20:11

uważam za stwierdzenie "trepów" za obraźliwą w tym wydaniu. Może powinienem zapytać się jakich "trepów" znasz i na jakich znajomość się powołujesz? Ja znam wielu "oficerów, podoficerów WP", których obrazasz tym stwierdzeniem poniekąd prosto z PRL-u. Ponieważ tak na kadrę dowódczą mówioną językiem "szwejostwa" - co boli? Ja nie pozwole obrazać swoich kolegow z którymi przyszło mi pracować i których wiadomosci oraz dyscyplinę oceniam wysoko.

Oj Mariusz, obrażalski jesteś jak jakaś nie przymierzając panienka. A może ma to coś wspólnego z porzekadłem o stole i nożycach?

Określenie trep jest do dzisiaj obecne i jest żartobliwą formą uznania dla zdolności intelektualnych wielu funkcjonariuszy tej służby mundurowej. Dla funkcjonariuszy innych służb są inne, podobne określenia, a wszystkie one wynikają z wieloletnich obserwacji i osobistych doświadczeń. A co do moich doświadczeń, to miałem w bliskiej rodzinie dwóch mundurowych i obaj idealnie pasowali do tego określenia

587

Tigrina

Zarejestrowany: 26-11-2009 23:06 . Posty: 4674

3 listopada 2010 00:18 | ID: 321033

centaurek napisał 2010-11-01 13:47:41

Mama Tymka napisał 2010-11-01 13:26:49

SKORPIONIE bo pilot popełnił błąd. Nikt normalny w takich warunkach nie podjął by się lądowania. Powie Ci to każda osoba którama jakiekolwiek pojęcie o lataniu.

Kaśka, najpierw moja wczorajsza notka z salonu: http://centaurek.salon24.pl/244951, uwierzyc-w-polskich-pilotow I nie uwierzę, że polscy piloci popełnili błąd. Mamy zresztą takie same materiały, na których możemy opierać wnioski. Więc moim zdaniem: - NIE - nie było Błasika w kokpicie - NIE - piloci nie popełnili błędu W linku powyżej masz rozszerzenie mojego zdania.

Jauć! I po raz kolejny się z Tobą zgodzę! :) Coś mamy oboje z racjonalistów ;)

Mama Tymka napisał 2010-11-01 13:51:14

Ja nie twierdzę, że zawinili tylko oni... ale nie powinni w takich warunkach lądować. Są wtyczne dotyczące tego na jaką wysokośc może zejść samolot przy określonej widzialności oraz wysokości podstawy chmur. Tutaj nie zostały one spełnione.

Wytyczne... Tylko jak ma się to do tego, że nie wiedzieli, jak nisko zeszli, a kontrolerzy też na nic się zdali?... Wg "wytycznych", to oni nie widzieli rowu, wg wytycznych- to kontrolerzy nie potrafili ich sprawnie naprowadzić na właściwy tor, a tłumaczyli się enigmatycznie nieznajomością języka rosyjskiego przez pilotów...

centaurek napisał 2010-11-01 13:54:40

Poza tym, jeśli żeczywiście p. Deptuła zadzwonił do zony w momencie katastrofy, to daje do myslenia. Bo musiał wyciagnąc telefon, wybrac numer, zalogować sie do sieci, połączyć z żoną... No jakieś 15-20 sekund co najmniej. Jesli byłby to błąd pilotów to p. Deptuła nie miałby szans wykonać tycz czynnosci w 2-3 sekundy w dodatku w obracającym się samolocie.

I z tym też się zgodzę! Poza tym mieliśmy już parę doniesień, że telefony niektórych osób zdążyły zalogować się na ziemi rosyjskiej, np. córka Wassermana dziwiła się, dlaczego telefon ojca logował się na terenie Rosji, choć nigdy na pokładzie samolotu telefonu nie włączał http://smolensk-2010.pl/2010-09-17-malgorzata-wassermann-chce-by-prokuratura-wyjasnila-kto-i-kiedy-wlaczyl-telefon-jej-ojca-na-terenie-rosji.html przy okazji powiem, że o Wassermanie i Jego telefonie czytałam chyba na Newsweeku, ale teraz nie mogłam znaleźć, a przy okazji tego, co w ogóle w Google znalazłam, to rzucił mi się w oczy przypadkowy, ale bardzo ciekawy artykuł też o tej katastrofie. http://smolensk-2010.pl/2010-09-09-smolensk-pasazerowie-tu-154-powinni-przezyc.html Znalazłam więc przy okazji stronę, która po części mnie zainteresowała w pewien sposób...

Nie ma większej siły niż prawdziwa miłość

588

usunięty użytkownik

3 listopada 2010 08:04 | ID: 321082

Ciekawe kiedy ta sprawa sie zakończy?

Dum spiro, spero.

589

usunięty użytkownik

3 listopada 2010 08:13 | ID: 321085

Jak pilot nie wie jak nisko jest i nie widzi nic pod sobą to jest wystarczający powód do tego by podjąć decyzję o nielądowaniu. Uczą tego na podstawowym szkoleniu. Nawet dla pilotów turystycznych. To pilot ocenia warunki i nawet jeżeli przełożony mówi mu "ląduj", nawet jeżeli wieża mówi "wylądujecie" to ma on prawo a wręcz OBOWIĄZEK podjąć decyzję kierując się własnymi odczuciami i parametrami do których ma dostęp. Odpowiada w końcu nie tylko za siebie, nie tylko za maszynę, ale również za pasażerów i ludzi na dole. Nie wiem czy ktoś z Was ma jakąkolwiek wiedzę na temat zasad pilotowania. Ja jakąś tam posiadam. Uczyłam się z jednym pilotem do egzaminów i wiele z nim na ten temat po tej katastrofie rozmawiałam. Jego zdanie - nie powinni podjąć decyzji o lądowaniu. Nawet jezeli były naciski. To pilot rządzi na pokładzie statku powietrznego. I nawet w wojsku musi o tym pamiętać.

Tigrina napisał 2010-11-03 00:18:58

Mama Tymka napisał 2010-11-01 13:51:14

Ja nie twierdzę, że zawinili tylko oni... ale nie powinni w takich warunkach lądować. Są wtyczne dotyczące tego na jaką wysokośc może zejść samolot przy określonej widzialności oraz wysokości podstawy chmur. Tutaj nie zostały one spełnione.

Wytyczne... Tylko jak ma się to do tego, że nie wiedzieli, jak nisko zeszli, a kontrolerzy też na nic się zdali?... Wg "wytycznych", to oni nie widzieli rowu, wg wytycznych- to kontrolerzy nie potrafili ich sprawnie naprowadzić na właściwy tor, a tłumaczyli się enigmatycznie nieznajomością języka rosyjskiego przez pilotów...

Mój mężczyzna nr 2

590

SKORPION1

Zarejestrowany: 06-07-2010 16:49 . Posty: 2214

3 listopada 2010 12:59 | ID: 321339

Mama Tymka napisał 2010-11-03 08:13:28

Jak pilot nie wie jak nisko jest i nie widzi nic pod sobą to jest wystarczający powód do tego by podjąć decyzję o nielądowaniu. Uczą tego na podstawowym szkoleniu. Nawet dla pilotów turystycznych. To pilot ocenia warunki i nawet jeżeli przełożony mówi mu "ląduj", nawet jeżeli wieża mówi "wylądujecie" to ma on prawo a wręcz OBOWIĄZEK podjąć decyzję kierując się własnymi odczuciami i parametrami do których ma dostęp. Odpowiada w końcu nie tylko za siebie, nie tylko za maszynę, ale również za pasażerów i ludzi na dole. Nie wiem czy ktoś z Was ma jakąkolwiek wiedzę na temat zasad pilotowania. Ja jakąś tam posiadam. Uczyłam się z jednym pilotem do egzaminów i wiele z nim na ten temat po tej katastrofie rozmawiałam. Jego zdanie - nie powinni podjąć decyzji o lądowaniu. Nawet jezeli były naciski. To pilot rządzi na pokładzie statku powietrznego. I nawet w wojsku musi o tym pamiętać.

Mnie zatanawia "parcie" na uznanie winy błędu czy "kozakostwa" pilotów . Unikania ( jak diabeł święconej wody) sprawdzenia innych wersji w których winni mogliby być rosjanie . CZEGO SIĘ BOIMY ? ? Tego że na światło dzienne mogłoby wyjść zaniedbanie ( nie mówię o zamachu) strony rosyjskiej . Że mogłoby się okazać w trakcie sprawdzania że kontrolerzy prowadzili jednocześnie dwa samoloty a nie jeden . Że do katastrofy polskiego TU-154 mógł się przyczynić rosyjski IŁ-76z lotniska we Wnukowie . Wersja taka nie jest wcale pozbawiona podstaw logiki , szkoda że unika się jej jak zarazy ...

Pisząc prawdę - czasem tracimy przyjaciół.

591

usunięty użytkownik

3 listopada 2010 13:04 | ID: 321341

SKORPION nawet jeżeli wina leży po stronie kogoś innego - była awaria sprzętu, był zamach, wieża podawała niewłaściwe dane to pilot oczy ma i widzi porzez szyby że NIC NIE WIDZI! Ja nie mówię, że winni są tylko piloci. Nikt specjalnie wypadków nie powoduje. Ale wiem, że przy takich warunkach decyzja podjęta przez kapitana powinna być inna. I powie ci to każdy pilot - choć oczywiście nieoficjalnie.

Mój mężczyzna nr 2

592

Tigrina

Zarejestrowany: 26-11-2009 23:06 . Posty: 4674

3 listopada 2010 13:06 | ID: 321342

Kontrolerów też wszyscy wybielaja, a tymczasem mamy kolejne rewelacje: http://media.wp.pl/kat,1022943,wid,12464955,wiadomosc.html?ticaid=1b2d6&_ticrsn=3

Nie ma większej siły niż prawdziwa miłość

593

Tigrina

Zarejestrowany: 26-11-2009 23:06 . Posty: 4674

3 listopada 2010 13:09 | ID: 321346

I oczywiście sprostowanie, że generał zaprzecza, że coś powiedział (ale nie zaprzeczył, że te słowa nie są prawdą!) http://wiadomosci.wp.pl/kat,18011,title,Tu-154-sprowadzali-ludzie-bez-uprawnien-Gen-zaprzecza,wid,12713660,wiadomosc_prasa.html

Nie ma większej siły niż prawdziwa miłość

594

Tigrina

Zarejestrowany: 26-11-2009 23:06 . Posty: 4674

3 listopada 2010 13:18 | ID: 321348

Mama Tymka napisał 2010-11-03 13:04:43

SKORPION nawet jeżeli wina leży po stronie kogoś innego - była awaria sprzętu, był zamach, wieża podawała niewłaściwe dane to pilot oczy ma i widzi porzez szyby że NIC NIE WIDZI! Ja nie mówię, że winni są tylko piloci. Nikt specjalnie wypadków nie powoduje. Ale wiem, że przy takich warunkach decyzja podjęta przez kapitana powinna być inna. I powie ci to każdy pilot - choć oczywiście nieoficjalnie.

A jeżeli już wtedy sprzęt nie działał i piloci nie mogli samolotu wyprowadzić? Jeżeli lecieli na lotnisko ufając kontrolerom i jeszcze nieświadomi warunków, jakie na nim panują- podjęli pierwszą próbę do lądowania, po czym z próby tej już nie mogli się wycofać z powodu awarii, gdy chcieli się wycofać? Do tej pory nie wiemy, jak było- nie formułujmy zatem tez, na temat tego, kto na pewno zawinił, a kto na pewno wpływu nie miał. Bo na pewno nic nie wiemy- nic nadal, pomimo tylu miesięcy. Na pewno to już wiemy, że pasażerowie musieli zdać sobie sprawę z tego, że coś się stało kilka sekund przed katastrofą- a to jest straszne: ta świadomość, co musieli myśleć w danej chwili...

Nie ma większej siły niż prawdziwa miłość

595

Tigrina

Zarejestrowany: 26-11-2009 23:06 . Posty: 4674

3 listopada 2010 13:23 | ID: 321351

SKORPION1 napisał 2010-11-03 12:59:09

Mama Tymka napisał 2010-11-03 08:13:28

Jak pilot nie wie jak nisko jest i nie widzi nic pod sobą to jest wystarczający powód do tego by podjąć decyzję o nielądowaniu. Uczą tego na podstawowym szkoleniu. Nawet dla pilotów turystycznych. To pilot ocenia warunki i nawet jeżeli przełożony mówi mu "ląduj", nawet jeżeli wieża mówi "wylądujecie" to ma on prawo a wręcz OBOWIĄZEK podjąć decyzję kierując się własnymi odczuciami i parametrami do których ma dostęp. Odpowiada w końcu nie tylko za siebie, nie tylko za maszynę, ale również za pasażerów i ludzi na dole. Nie wiem czy ktoś z Was ma jakąkolwiek wiedzę na temat zasad pilotowania. Ja jakąś tam posiadam. Uczyłam się z jednym pilotem do egzaminów i wiele z nim na ten temat po tej katastrofie rozmawiałam. Jego zdanie - nie powinni podjąć decyzji o lądowaniu. Nawet jezeli były naciski. To pilot rządzi na pokładzie statku powietrznego. I nawet w wojsku musi o tym pamiętać.

Mnie zatanawia "parcie" na uznanie winy błędu czy "kozakostwa" pilotów . Unikania ( jak diabeł święconej wody) sprawdzenia innych wersji w których winni mogliby być rosjanie . CZEGO SIĘ BOIMY ? ? Tego że na światło dzienne mogłoby wyjść zaniedbanie ( nie mówię o zamachu) strony rosyjskiej . Że mogłoby się okazać w trakcie sprawdzania że kontrolerzy prowadzili jednocześnie dwa samoloty a nie jeden . Że do katastrofy polskiego TU-154 mógł się przyczynić rosyjski IŁ-76z lotniska we Wnukowie . Wersja taka nie jest wcale pozbawiona podstaw logiki , szkoda że unika się jej jak zarazy ...

Tego też nadal nie wiemy, więc może z gdybaniem się wstrzymajmy. Nie wiemy nawet, czy na pewno takich wersji nikt pod uwagę nie bierze- to, że nas nie informują, nie znaczy, że nic w tym kierunku nie robią, Skorpionie!

Nie ma większej siły niż prawdziwa miłość

596

usunięty użytkownik

3 listopada 2010 13:27 | ID: 321352

Jakość sprzętu poza tym, że jest sprawdzana przez mechaników przed startem to dodatkowo jest kontrolowana również przez pilota, który obejmuje dowodzenie na statku powietrznym. I tak jak piszę - sprzęt sprzętem, wytyczne wieży i kontrolerów sobie, ale pilot podejmuje decyzje też na podstawie tego co widzi. A zgodnie z zapisami czarnych skrzynek oni nie widzieli nic. Warto przypomnieć również że ktoś z załogi łączył sie telefonicznie z załogą JAKa który wylądował wcześniej i zbierał informacje na temat widzialności i podstawy chmur. Mieli więc wiadomości i z wieży i z lotniska od "swoich". Żadne z tych danych nie były optymistyczne. Oni byli jeszcze na tyle wysoko i nie podchodzili do lądowania kiedy wiedzieli, że parametry jakie są na lotnisku w Smoleńsku do lądowania się nie nadają. Wiedzieli też że na lotnisku nie ma systemu naprowadzania.

Mój mężczyzna nr 2

597

Tigrina

Zarejestrowany: 26-11-2009 23:06 . Posty: 4674

3 listopada 2010 13:28 | ID: 321355

SKORPION1 napisał 2010-11-03 12:59:09

Mnie zatanawia "parcie" na uznanie winy błędu czy "kozakostwa" pilotów . Unikania ( jak diabeł święconej wody) sprawdzenia innych wersji w których winni mogliby być rosjanie . CZEGO SIĘ BOIMY ? ? Tego że na światło dzienne mogłoby wyjść zaniedbanie ( nie mówię o zamachu) strony rosyjskiej . Że mogłoby się okazać w trakcie sprawdzania że kontrolerzy prowadzili jednocześnie dwa samoloty a nie jeden . Że do katastrofy polskiego TU-154 mógł się przyczynić rosyjski IŁ-76z lotniska we Wnukowie . Wersja taka nie jest wcale pozbawiona podstaw logiki , szkoda że unika się jej jak zarazy ...

I jeszcze- za siebie możesz mówić- ja nie boję się mówić o tym, co myślę. Ja osobiście nie chcę wierzyć w błąd pilota. Skłaniałabym się raczej ku dwóm powodom: awarii lub błędom kontrolerów, ale z tym drugim- to oczywiście tylko moje gdybanie, nie poparte faktami, ani dowodami, więc w zasadzie dla Was bez znaczenia.

Nie ma większej siły niż prawdziwa miłość

598

Tigrina

Zarejestrowany: 26-11-2009 23:06 . Posty: 4674

3 listopada 2010 13:35 | ID: 321358

Mama Tymka napisał 2010-11-03 13:27:17

Jakość sprzętu poza tym, że jest sprawdzana przez mechaników przed startem to dodatkowo jest kontrolowana również przez pilota, który obejmuje dowodzenie na statku powietrznym. I tak jak piszę - sprzęt sprzętem, wytyczne wieży i kontrolerów sobie, ale pilot podejmuje decyzje też na podstawie tego co widzi. A zgodnie z zapisami czarnych skrzynek oni nie widzieli nic. Warto przypomnieć również że ktoś z załogi łączył sie telefonicznie z załogą JAKa który wylądował wcześniej i zbierał informacje na temat widzialności i podstawy chmur. Mieli więc wiadomości i z wieży i z lotniska od "swoich". Żadne z tych danych nie były optymistyczne. Oni byli jeszcze na tyle wysoko i nie podchodzili do lądowania kiedy wiedzieli, że parametry jakie są na lotnisku w Smoleńsku do lądowania się nie nadają. Wiedzieli też że na lotnisku nie ma systemu naprowadzania.

To prawda, sprawdzali, co nieco już wiedzieli. Nie zapominajmy jednak, że ten pilot nie raz w gorszych warunkach i bez widoczności bez problemu lądował, ale bez awarii sprzętu i na równym terenie, bez rowów i wądołów, które mogły mylić maszynę. W myśl więc tego, jaką wiedzę i doświadczenie posiadał- do Jego błędu ja osobiście się nie przychylam. Na formułowanie innych tez poczekam do końca śledztwa, albo przynajmniej do szczegółów, które podadzą do publicznej wiadomości, a które jednoznacznie przyczynią się do konkretnych tez.

Nie ma większej siły niż prawdziwa miłość

599

usunięty użytkownik

3 listopada 2010 14:03 | ID: 321372

Tigrina napisał 2010-11-03 13:35:21

Nie zapominajmy jednak, że ten pilot nie raz w gorszych warunkach i bez widoczności bez problemu lądował, ale bez awarii sprzętu i na równym terenie, bez rowów i wądołów, które mogły mylić maszynę.

Większość wypadków wynika nie z tego, że ktoś nie umie tylko z błędnej oceny sytuacji. I zdarzyć może się każdemu. Nawet takiej osobie która ma nalot rzędu 3 czy 4 tysięcy godzin. Na 15 minut przed katastrofą kontroler mówi jasno "nie ma warunków do lądowania". Warto powiedzieć że lądowanie można przeprowadzić na dwa sposoby: 1. z widzialnością gdzie pilot podchodzi do lądowania kierując się tym co widzi i podstawowymi instrumentami oraz wskazaniami wieży. Do takiego lądowania potrzebne sa następujące warunki zgodnie z prawem lotniczym: - widzialność rzędu 3nm - 5 km (wtedy była 300 - 500 m) - podstawa chmur minimum 450 m (wtedy była 40-50 m - potwierdza to rozmowa z załogą JAKa) Te parametry określa się jeszcze zanim samolot zajmie odpowiednią ścieżkę i zanim zacznie schodzić do lądowania. 2. wg instrumentów - przy wykorzystaniu takich systemów naprowadzania jak ILS, VOR czy NDB. Systemy te pozwalają wylądować bezpiecznie nawet w gorszych warunkach i przy braku jakiejkolwiek widzialności. I są na praktycznie każdym lotnisku. Ale na lotnisku w Smoleńsku takiego systemu NIE MA (i uwaga ta została przekazana przez załogę JAKa podczas tej rozmowy telefonicznej)!!! W przypadku feralnego lądowania pilot musiał lądować wg pierwszego sposobu. I niestety podszedł do lądowania (zszedł za nisko) pomomo, że nie zostały spełnione minimalne parametry do przeprowadzania lądowania. A te parametry otrzymał nie tylko z wieży ale również od pilotów JAKa. Wiem, wiem - jar był niżej. Ale piloci powinni wiedzieć jak usytuowane jest lotnisko i jaka jest topografia terenu wokoło. Wiem, że nie dostali map wcześniej od strony rosyjsieki. Ale przecież kilka dni wcze sniej tam lądowali przy bardzo dobrej widoczności. I widzieli jak to wygląda. Osobiście nie jestem za tym by winę zrzucić na pilotów. Dla ich rodzin było by to straszne. Ale niestety jakiś błąd po ich stronie był. Chociażby ten, że wiedząc jakie są warunki podjęli decyzję by spróbować wylądować.

Mój mężczyzna nr 2

600

usunięty użytkownik

3 listopada 2010 14:17 | ID: 321377

centaurek napisał 2010-11-01 13:54:40

Nadal sie z Toba nie zgadzam - przeczytałaś moją notkę?

Przeczytałam - i nie przeczę, że piloci dowodzący TU154 byli doskonałymi pilotami ale tak jak SKORPION zauważył:

SKORPION1 napisał 2010-11-01 14:26:46

....kwestię tego czy są warunki do lądowania czy ich nie ma regulują odpowiednie przepisy .

TAK SĄ TAKIE PRZEPISY. Określają dokłądnie jakie minimalne parametry pogodowe muszą zostać spełnione by kapitan statku powietrzenego mógł rozpocząć podchodzenie do lądowania. I przepisy te obowiązują nie tylko wieżę, która mogła zamknąć lotnisko (jasne że mogła a nawet powinna) ale również dowódcę bo to on podejmuje ostateczną decyzję. Nawet jak inni mówią "możesz" - decyzja nalezy do niego. I może być zupełnie inna niż wieży.

Mój mężczyzna nr 2

Mój adres e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie	Zaznacz jeśli chcesz logować się automatycznie

Katastrofa samolotu prezydenckiego!!! - Forum

Wątek: Katastrofa samolotu prezydenckiego!!!