Drogi Ludwiku! Wreszcie. Wreszcie ktoś dostrzegł niezwykłą wagę płynu. Twa rola jest nieoceniona. Dziś miałam straszny sen. Koszmar. Poczciwy Ludwiku, śniło mi się, jak wyglądałby codzienny posiłek bez Twojej pracy. Mój dziadek Krzysiek, jak wiesz, jest pedantem. Rodzinny obiad. Babcia podaje pyszną pomidorową. Z kuchni dochodzą już zapachy schabowego i pieczonych ziemniaczków. Dziadek zauważa nagle brudne dno talerza. Gwar i śmiech przy stole milknie. Dziadzio robi się zielony bordowy i blady jednocześnie. Wytrzeszcza oczy i chwyta się za gardło. Zamiast pysznej zupy na talerzu lądują wymiociny. Obudziłam się z płaczem. Na szczęście Ludwiku stałeś w kuchni. Taki duży. Taki skoncentrowany. Wzięłam Cię do ręki. Wtedy właśnie, przy blasku księżyca zrozumiałam. Zrozumiałam, że to święto naprawdę Ci się należy. Hołduję dniowi 20 maja! Prawie tak samo jak Dniowi Czystego Biurka 8 stycznia. A tak a propos wiesz co mi się wczoraj śniło!? Koszmar…
interia.pl
I co Wy na to... ???