Siegfried Rotthaeuser i jego szwagier sprzedają w Niemczech żarówki 75- i 100-watowe. Powiecie, że Unia Europejska zabroniła sprzedaży żarówek powyżej 60-watów? No właśnie, żarówek.
Rotthaeuser i jego szwagier wprowadzają na rynek "kule grzewcze". Ci inżynierowie z wykształcenia doszli do wniosku, że jeśli tylko 5 procent energii pobieranej przez żarówkę służy do oświetlania otoczenia, zaś 95 procent generuje ciepło, zatem urządzenie służy przede wszystkim do podwyższania temperatury otoczenia.
Przedsiębiorczy Niemiec deklaruje, że oprócz chęci zarobku (koszt minigrzejnika to 1,69 euro) kieruje nim "sprzeciw wobec prawodawstwa narzucanego społeczeństwu bez demokratycznych konsultacji". Zapewne szwagier jest tego samego zdania.
za onet.pl