Jak zaczął się Wasz poród? - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek

Jak zaczął się Wasz poród?

41odp.
Strona 3 z 3
Odsłon wątku: 69182
Avatar użytkownika oaza
oazaPoziom:
  • Zarejestrowany: 12.10.2010, 12:59
  • Posty: 1642
  • Zgłoś naruszenie zasad
17 kwietnia 2011, 13:23 | ID: 493179

Jestem ciekawa kiedy i gdzie zastały Was pierwsze objawy porodu? Czy wiedziałyście, ze to już? Jakie były reakcje Wasze i Waszych bliskich? Opowiadajcie, bo jestem ciekawa.


Moje pierwsze skurcze pojawiły się pół godziny po przyjeździe M. z trasy. Zaczęłam plamić, pojechalismy do szpitala gdzie połozna mnie zbadała i stwierdziła, że owszem szyjka zaczęła sie skracać (stad plamienie), ale jeszcze spokojnie mog wrócic do domu. Wrócilismy, ale miałam całą noc skurcze, coraz bardziej bolesne i następnego dnia i tak wylądowałam w szpitalu. Mały urodził się kolejnego dnia przez cc.

Na szczęście M. zdążył wrócić i nie byłam sama w domu.

Użytkownik usunięty
    41
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 września 2011, 09:02 | ID: 628954

    Pierwszy poród zaczynał się na niedzielnym obiedzie u teściowej. Najgorsze, że nie mogłam powiedzieć teściowej o nim, bo nie wiedziałam co zamierza a kobieta rodząca ma ograniczone myślenie... Nie chciałam w każdym bądź razie, by poród odbierała mi teściowa, więc zagryzałam zęby i pierwszy raz zjadłam obiad pierwsza i sio, sio do domu. Tam powiedziałam mężowi co i jak i sobie czekałam.

    Drugi poród był moim marzeniem. Chciałam, żeby nastąpił jak najszybciej. Pojechałam w piątek z rana do gabinetu znajomej ginekolog na badanie i poprosiłam o masaż szyjki. Powiedziała, że szanse na poród są ale pewności nie ma... Jednak zanim wyszłam z gabinetu miałam już skurcze co 15 minut - nie były mocno bolesne. Musiałam zapakować starszą córeczkę do auta i przejechać całe miasto do naszego mieszkania. Zadzwoniłam w międzyczasie do męża, żeby zerwał się troszkę wcześniej z pracy i załatwił "opiekunkę" do Madzi (mojego tatę) a ja jechałam. Właściwie stałam w korku... Do tej pory wiem, w jakich miejscach łapały mnie skurcze a troszkę ich było. Zastanawiałam się co zrobię, gdy skurcze będą co mniej niż 5 minut (zważywszy na to, że to mój drugi poród a pierwszy był dość szybki). Miałam nawet w planach włączenie długich świateł i trąbiąc jechać pod prąd... Na szczęście dojechałam normalnie :) 3 godziny później Kornelka byłą na świecie.