. Doskonale wie o co chodzi, bo przecież wołał...a teraz to masakra trzyma do ostatniej chwili i czeka aż ja lub mąż mu przypomnimy o tym, ze ma iść do kibelka. Tłumaczę, powtarzam setki razy dziennie ( czasem zadziała i zawoła) ale nie skutkuje to na długo. Rozwazam wizytę u psychologa
..........
co robić??????????

ale tfu tfu.... nie chcę zapeszyć
