Hej. Ja żeby nie odczuwać samotności, to prawie codziennie jak Męża nie ma, jeżdzę do Mamy. Tam nawet pospacerować jest gdzie, nie to co tu, niedaleko huty, gdzie tir za tirem jeździ... Dzisiaj zostałam w domu, bo przyjechała do mnie siostra, której się już do szkoły chodzić nie chce :) Zawsze to raźniej a i pomoże troszkę. Chociaż dzisiaj to tak mi pomagała, że się zajęła jakąś gra na kompie, ja usypiałam marudnego dziś wyjątkowo Szymka i nasz obiadł poszedł hmm... nawet nie z dymem, tylko z węglem :) Właśnie ją wysłałam po jakąś gotowiznę typu udko z kurczaka z rożna, bo już nie mam siły drugi arz szykować czegokolwiek :))
Juz prawie wszystko załatwiliśmy na niedzielę, mamy mszę, salę, tylko ubranka mi jeszcze brakuje. W jednym sklepie się dowiedziałam, że ludzie teraz coraz później chrzczą dzieci i nie spowadzają mniejszych jak na rozmiar 74, bo nie schodzą. Tak , że my na 68 nic ładnego nie znaleźliśmy. Jutro wraca Mąż, podrzucimy Szymka Teściowej lub mojej Mamie i pojedziemy gdzieś dalej za tym ubrankiem, zwłaszcza, że ja też nie mam się w co ubrać :)
Z fotografa też zrezygnowaliśmy. Dowiiadywałam się i koszt to byłby 350 zł. Doszliśmy do wniosku, że mamy taki superancki aparat, że szkoda pieniędzy na fotografa, Teściu nam porobi zdjęcia :)
Buziaki dla Was Mamuśki.