Gdy pewnego dnia córeczka poprosiła mnie o własny pokój, powiedziałam jej tę historyjkę:
Bajka o "dorosłej" Meli.
Pewnego dnia, myszka Mela podeszła do swojej mamy i zapytała:
- Mamusiu, czy pięć lat to dużo?
- A dlaczego pytasz? - odpowiedziała mama.
- Bo ja myślę, że jestem już duża i chciałabym mieć swój pokój. Taki sam, jak śnił mi się w nocy. Był taki piękny... Mamo, zgodzisz się?
Mama uśmiechnęła się i poprosiła córeczkę, by opowiedziała, jak ma wyglądać ten pokoik.
- Chciałabym mieć łóżko z kory dębu- zaczęła Mela - brązowe, duże i żeby dało się na nim skakać. I różowy kocyk i dywan.
- Może zrobimy je z płatków róż? - zapytała mama.
- O tak! One są takie mięciutkie! Chcę mieć pudełeczka na moje skarby i biurko i półeczki.
- Z łupinek orzecha zrobimy pudełka, a meble zrobi tata, jeśli go poprosisz- odpowiedziała mama.
Córeczko, a czy Ty wiesz, że o własny pokój trzeba dbać i sprzątać zabawki?
- Obiecuję z ręką na sercu, że mój pokój będzie zawsze piękny!
Mela byłą tak podekscytowana, że aż miała wypieki na twarzy. Czuła się taka dorosła, przecież własny
pokój to duża odpowiedzialność!
Bajka tak wpłynęła na moją córcię, że nie mamy żadnego problemu z bałaganem, a ja często „korzystam” z myszki Meli i w ten sposób uczę Julcię dobrych nawyków. Córeczka tak pokochała Melę, że myszka stała się jej wzorem do naśladownia i główną postacią wieczornych bajek, które Julce opowiadam.