Witam,
Chciałbym opisać pewną sytuację ponieważ potrzebna jest mi Wasza opinia.
Nie wiem czy popełniam bład czy gdzie leży przyczyna, podobnych sytuacji jest więcej,
dziecko jest prawie 9 letnie i jest bardzo rozpieszczone, zawsze musi być tak jak chce.
Sytuacja polega na tym iż dziś w raz z moją partnerką oraz jej dzieckiem ( które zna mnie dwa lata), mieszkamy razem od 1,5 roku, mieliśmy wybrać się do restauracji na niedzielny obiad.
Umówiliśmy się że przyjde, i pójdziemy na obiad, idąc czekały już na mnie, widząc mnie mnie dziecko zaczeło robić naburmuszone miny, mówić przy tym że nigdzie nie idzie, powód takiego zachowania nie jest mi znany, dziecko jest na codzień bardzo naburmuszone, nie cieszy się jak mamy gdzieś pojechać, jest często marudne, ale i są momenty gdzie okazuje miłośći, mówi mi że kocha, przytula się. Dodam że zachowuje się tak rownież w stosunku do mamy.
Widzi mnie i mówi że nigdzie nie idzie, wsiadamy do auta, mówie jedzmy do restauracji x lub y dzieko mówi że chce jechac do jeszcze innej restauracji bo inaczej nigdzie nie idzie.
Wynika z tego przekamażanie się ja mówie że tu, niespełna dziewięciolatka że gdzie indziej, mama mówi że jej jest to obojetne, wynikła z tego kłotnia, ponieważ jestem zdania że niespełno dziewięciolatka nie powinna wybierać restauracji, w jakiej jemy rodzinny obiad, tym bardziej że to pierwsze może drugie takie wyjście na obiad do resturacji.
Ostatecznie matka dziecka mówi mi podirytowana że jedziemy do domu i tam mnie wysadza z auta. KOMPLETNIE nie mogę zrozumieć takiego podejścia do sprawy.
Efekt: Poszliśmy na obiad do restauracji jaką wybrałem ja, dziecko mówi mi na miejscu że nie jestem pępkiem świata, a matka dziecka jest na mnie obrażona i sie nie odzywa.
Partnerka motywuje swoją złość w ten sposób że powinienem zapytać gdzie idziemy na obiad a nie sam decydowac, zarazem w samochodzie w drodze mówiła że jej to obojetne a dziecko usiłuję żądzić i wybiera restauracje.
Proszę o radę.