CZy dziecko w Polsce jest obciazone nauka? - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek

CZy dziecko w Polsce jest obciazone nauka?

31odp.
Strona 2 z 2
Odsłon wątku: 9776
Użytkownik usunięty
    • Zgłoś naruszenie zasad
    25 sierpnia 2011, 14:23 | ID: 619914

    Przyjechal syn mojej kolezanki z Londynu na pare dni ,jest chlopiec6 letni ktory zdal do 2 kl. jest fajnym ulozonym dzieckiem dwujezycznym Rozmawialam z jego mama o szkole Dziecko ma zapewnione wszystko w szkole Podreczniki , przybory itp. Prace domowa odrabiaja raz w tygodniu Czy nasze dzieci nie sa przeciazone nauka? CZy nasze dzieciaki sa madrzejsze od angielskich? Jak sadzicie?

    Avatar użytkownika Joaśka35
    Joaśka35Poziom:
    • Zarejestrowany: 11.06.2010, 16:03
    • Posty: 8329
    21
    • Zgłoś naruszenie zasad
    23 kwietnia 2013, 05:01 | ID: 951270

    tak dziecko w Polsce jest obciążone nauką,moja gimnazjalistka całe popołudnia siedzi i się uczy (a jest najlepszą uczennicą w klasie) zamiast wyjść na wiosenny spacerek:(

    Użytkownik usunięty
      22
      • Zgłoś naruszenie zasad
      23 kwietnia 2013, 05:44 | ID: 951280

      kurcze no nie przesadzajcie przeciez sama nazwa mowi ze zajecia sa dodatkowe, czy taniec to obowiazek, powinien byc przyjemnoscia...

      Użytkownik usunięty
        23
        • Zgłoś naruszenie zasad
        23 kwietnia 2013, 06:18 | ID: 951295
        dpczajkows cy (2013-04-23 07:44:27)

        kurcze no nie przesadzajcie przeciez sama nazwa mowi ze zajecia sa dodatkowe, czy taniec to obowiazek, powinien byc przyjemnoscia...

        Tak, masz rację ale trzeba znaleść ten czas na zajęcia dodatkowe Lekcje trwają do póżna i tak jak napisała wcześniej Sonia dziecko nie ma kiedy odpocząć , bo zawalone jest odrabianiem lekcji 

        Użytkownik usunięty
          24
          • Zgłoś naruszenie zasad
          23 kwietnia 2013, 06:44 | ID: 951302

          No ale nie pamietacie jak bylo jak Wy chodzilyscie do szkoly? ja tez pozno wracalam a chodzilam na jezyk, na pianino, i jeszcze na schole do kosciola. A w pierwszej klasie LO chodzilam na popoludniu i konczylam o 18 zajecia, a jeszcze na 19:30 jezdzilam na jezyk i bylam kolo 23 w domu, i jakos nie czulam sie bardzo przepelniona wszystkim :/ to kwestia organizacji i tego jak sie nauczy dziecko od malego. Uwazam ze weekend jest od przyjemnosci, a w tygodniu niestety ale bardziej trzeba postawic na nauke, a jak dziecko sobie nie radzi z nadmiarem obowiazkow to nie dawac na dodatkowe zajecia.

          Avatar użytkownika Monika_Pe
          Monika_PePoziom:
          • Zarejestrowany: 04.03.2013, 09:05
          • Posty: 936
          25
          • Zgłoś naruszenie zasad
          23 kwietnia 2013, 07:01 | ID: 951314

          ja tam też miałam dni zapełnione od rana do wieczora: szkoła, angielski, zbiórki ZHP, korepetycje z przedmiotów w których byłam słaba...i tez jakoś zyję. Wydaje mi się, że nasza edukacja "schodzi na psy" - wymagania są coraz niższe, egzaminy coraz  latwiejsze (wystarczy spojrzeć na ustną maturę z polskiego) tak więc dzisiejsze dzieci nie mają tak strasznie źle jak nam się wydaje.

          Ja bym zmieniła jedną rzecz- podejście rodziców: moi posyłali mnie na korki z przedmiotów, w kórych byłam słabsza- żeby się wyciągnąć. Ja swoje dzieci będę zaś posyłać na zajęcia dodatkowe z zajęć, w których są dobre- żeby rozszerzać ich pasję a nie wyciągać na 3-4 z przedmiotów, których nie lubią. A z pozostałych- mogą dla mnie mieć 2...

          Użytkownik usunięty
            26
            • Zgłoś naruszenie zasad
            23 kwietnia 2013, 07:06 | ID: 951319

            U nas wlasnie tak jest- cisnienie na to zeby dziecko, bylo asem ze wszystkich przedmiotow. A niby dlaczego? przeciez dziecko ma prawo byc humanista, lub byc dobrym tylko z przedmiotow scislych. No tak ale to hanba, zeby dziecko  bylo gorsze od innych...ale czy napewno jest to cos gorszego? co innego jak kompletnie z czegos lezy, ale gdy jest zwyczajnie slabsze, to moze zwyczajnie to nie jest cos co go pasjonuje? Co innego program, a co innego obciazenie nauka. 

            Zgodze sie z tym, ze teraz poziom wszelakich egzaminow, jest zenujaco prosty, nie mowiac juz o kryteriach dostania na studia. Wystarcza punkty z matury, a kiedys na kazdy kierunek byly dodatkowe egzaminy.  

            Avatar użytkownika Mama899
            Mama899Poziom:
            • Zarejestrowany: 15.04.2013, 07:05
            • Posty: 1228
            27
            • Zgłoś naruszenie zasad
            23 kwietnia 2013, 07:25 | ID: 951343

            u nas jest zły system szkolnictwa uczymy się rzeczy które nie są nam potrzebne. Może mamy wiedzę ogólną znacznie lepszą niż oni ale w specjalizacjach jestesmy gorsi. I szybko to się nie zmieni. 

            Użytkownik usunięty
              28
              • Zgłoś naruszenie zasad
              23 kwietnia 2013, 07:34 | ID: 951352

              dlatego tak ceniono zagranica nasze zawodowki. 

              Avatar użytkownika Monika_Pe
              Monika_PePoziom:
              • Zarejestrowany: 04.03.2013, 09:05
              • Posty: 936
              29
              • Zgłoś naruszenie zasad
              23 kwietnia 2013, 07:43 | ID: 951357

              może macie  rację ale: swego czasu chodziłam na Malcie do szkoły (uczyłam się tam angielskiego), w klasie miałam dzieciaki z całej Europy i uwierzcie mi, że poziom ich wykształcenia był żenujący. Niektórzy nie potrafili nawet wymienić stolic państw europejskich (nie wszystkich- dowolonych 10 stolic!), nie wspominając już o tym, że wskazanie na mapie Polski graniczyło z cudem (a to państwo to w Afryce jest?!?).

              I patrząc na tamten czas spędzony z tymi dzieciakami jestem dumna, że mnie w szkole nauczyli pewnych podstaw, że wiem na przykład gdzie leży Burkina Faso.

              Oczywiście, nie twierdzę, że potrzebna mi jest wykuta na pamięć wiedza ile ton węgla wydobywa Polska w roku ale jednak pewna wiedza ogólna jest niezbędna.

              Avatar użytkownika monaaa71
              monaaa71Poziom:
              • Zarejestrowany: 28.01.2009, 07:46
              • Posty: 28735
              30
              • Zgłoś naruszenie zasad
              23 kwietnia 2013, 07:45 | ID: 951360

              cześć,


              dzieciaki w p-lu,mąż w pracy. cisza i spokój w domu :) ogarniam. mam mega zakwasy po wczorajszej robocie na działce.

              Avatar użytkownika Izabela_
              Izabela_Poziom:
              • Zarejestrowany: 29.11.2011, 21:00
              • Posty: 502
              31
              • Zgłoś naruszenie zasad
              23 kwietnia 2013, 08:44 | ID: 951417

              Moim zdaniem dzieci są obciążane nauką, tyle że nie nauką sensu stricte, a bezmyślnym powtarzaniem, wkuwaniem, działaniem na zasadzie "zakuć - zdać - zapomnieć". Moje najstarsze dziecko wprawdzie jest dopiero w pierwszej klasie podstawówki, ale tu już się zaczyna problem. Dzieci mają masę kolorowania, pan od angielskiego każe im kolorować cały zeszyt ćwiczeń (wszystko jest jak kolorowanka, czarno - białe. Dla dorosłego to jest wyczerpujące, a co dopiero dziecko). Po naszej (rodziców) interwencji, że dzieci są zamęczane kolorowaniem, pan na następnej lekcji powiedział dzieciom, że jak ktoś jest leniem to nie musi kolorować - a zdolności językowych dzieci nie nabyły żadnych. To samo religia - zadania w książce typu "narysuj z kim się modlisz, narysuj kto jest dla Ciebie ważny, narysuj kto Cię kocha" to jest żenada, myślę nad wypisaniem dziecka z religii bo niczego ten przedmiot jej nie daje.
              Dzieci uczą się coraz więcej i coraz mniej rozumieją i potrafią, nie uczy się ich łączenia zdobytej wiedzy na zasadzie związków przyczynowo - skutkowych, dla nich każdy temat to inna bajka i nie ma związku z tym, o czym mówili tydzień temu.
              Będzie jeszcze gorzej, bo o ile słyszałam o wprowadzeniu wcześniejszej edukacji dzieci (od 6 lat) to nie słyszałam o wprowadzeniu w związku z tym nowych programów nauczania - dzieci nie będą sobie radziły w szkole. W pierwszek klasie na półrocze dzieci muszą znać wszystkie literki, sylabizować, głoskować i czytać minimum 20 wyrazów na minutę. W klasie córki są dzieci, które tak jak moja córka czytają już ponad 50 wyrazów na minutę (poziom 3 klasy), a są też takie które czytają 6 wyrazów,.,. Jak tu ma się odnaleźć sześciolatek? Moja córka poszła do szkoły jako sześciolatek i z czytaniem radzi sobie jak widać świetnie, z pisaniem było gorzej ale z czasem pisze coraz ładniej - sześciolatki piszą nierówno i koślawią litery, bo proste pisanie uzależnione jest od rozwoju mózgu, a dokładniej mielinizacji włókien nerwowych, która kończy się w między 7 a 8 rokiem życia dziecka - sześciolatki będą pisały nierówno i będą dostawały gorsze oceny, bo program wymaga czego innego..