Siedzę wieczorem zmęczona,
Jak każda matka i żona….
Pralka już kończy pranie,
A mnie się marzy SPANIE…
Zamykam oczy …. i czuję …
Że się w BAJKOWYM ZAKĄTKU znajduję…
Wokoło pachnie lasami,
Trawą, jeziorami, grzybami…
Zza drzewa KOGUT wychodzi
I w trawie dostojnie brodzi.
Do stóp mi się grzecznie kłania
I zaprasza do zwiedzania.
Po lewej WODNA KRAINA,
To raj dla mojego syna!
Po prawej LEŚNE SPA,
Marzenia me KOGUT zna!
Zgłodniałam nieco widząc te atrakcje-
Już KOGUT prowadzi mnie na kolację.
Bogactwo lasu w garnkach się grzeje,
Naje się każdy, kto zgłodnieje!
Teraz „oponkę” spalić czas,
KOGUT zabiera mnie dalej w las.
Tu przed oczami mymi Dolina
W niej wyszaleje się cała rodzina.
W parku linowym, albo na quadzie,
Czy na rowerze – jednośladzie.
Można pobiegać, można poskakać,
I powiosłować i piłkę złapać.
KOGUT się dwoi wręcz i troi,
Wie, co rodzinkę mą zadowoli!
Ogród Humoru, Marzeń Fontanna,
Młyn Czarodziejski – radość nieustanna….
Nagle na płot KOGUT wskakuje…
I pieje głośno!!! A … świat WIRUJE…
Oj obudziłam się ze snu pięknego,
To pralka wiruje, koniec życia BAJKOWEGO….
Jeszcze rozwieszę szybko pranie,
I znowu marzy mi się spanie…
A może się uda na jawie nie w śnie,
Z KOGUTEM złotym zobaczyć się?