ja i on razem zakładalismy rodzinę ,razem zdecydowalismy się na dzieci ,razem zabiegamy o wspólne dobro nietylko w tych dobrych ,ale i w złych chwilach .w zasięgu naszych oczu są te same drogowskazy ,obaj patrzymy w tym samym kierunku i staramy się również razem dzielic obowiązkami.
był czas ,ze oboje pracowaliśmy musielismy organizowac swoje życie tak by wszystkiego dopilnować.
jeśli ja szłam do pracy na rano ,a maż był w domu najzwyczajniej w świecie starał się wykonywac moje obowiązki i jeszcze coś dodatkowego od siebie -owszem nie prasował i nie mył okien ,ale obiad zawsze był ,córka dopilnowana ,zadowolona,najedzona i zawsze jakos jest owszem są niedociągnięcia ,ale jestem szalenie zadowolona ,że nie mam leniwca ,który wiecznie zmęczony i krzyczy weź ja wysadź na nocnik ,bo ja oglądam mecz ,acha i jeszce piwo bys podała bo jak strzelą gola ,to nie będę widział -nigdy nie było takiej sytuacji i innych podobnych .
jeśli ja jestem w domu zawsze tej pracy zrobi sie więcej ,bo wiadomo ,ze kobieta jest bardziej zorganizowana i nie od dziś robi kilka rzeczy naraz może czasem wymyka sie coś z pod kontroli ,ale radzi sobie ,zawsze wszystko jest ułozone tak by wygospodarowac czas na zabawe z dzieckiem i na wypicie kawki ,jednak przyznaje ,że czasem wysiadam .
nie tylko ja jestem zmęczona ,maż ma do tego absolutne prawo -jednak rozumiemy się wtedy i np. jesli mąz jest osłabiony ,przesilony ,zabieram dzieciaki ide na spacer ,zamykam się z nimi w kuchni i tam grasujemy tak by mąż zebrał swoje siły ,odpoczął-ale rozumie też moje potrzeby i w chwilach złego nastroju mojego pakuje dzieci ,wkłada je do samochodu i jedzie do swoich rodziców ,by dziadkowie nacieszyli sie wnuczkami ,a mama by odpoczęła .
obowiązkami trzeba się umiejętnie dzielić ,zrozumieć po partnersku swoje potrzeby i umieć ze sobą współdziałać -tylko wtedy wykonamy dobro dla domu i osiągniemy zadowolenie ,znajdziemy czas i na obowiązki i na przyjemności .przecież razem mamy budowac szczęście ,ognisko domowe ,dzielic radości ,smutki ,żale ,podzielac pragnienia i namietności by było zawsze miło ,a nie jeden ręce sobie urabia po łokcie ,a inny leży i nic nie daje od siebie .
obecnie siedzę w domu ,mąż pracuje zawodowo -pomoc od niego mam zawsze ,bo wie ,że kobieta w domu niejednokrotnie wykonuje kilka etatów i musi godzic wszystko niejeden raz ma nieprzespane noce ,bo dzieci chore ,a mąż na rano do pracy ,niejeden raz jest tak wykończona płaczem dziecka ,że zamyka uszy ,niejeden raz musi mieć oczy dookoła głowy ,by dopilnowac dzieci i zrobic obiad itp. czasem choc na kilka dni chciałabym iśc za meża do pracy ,a on by został w domu - jednak on wie jak ,to czasem muszę się nagomnastykowac ,by zaspokoić potrzeby bliskich i mówi ,że on może pomóc ale zamienic by sie nie chcia ,bo wie jk cięzko kobieta pracuje tworząc ognisko domowe dla swojego szczęścia męża i dwuch córek :)
PS. jeśli facet potrafi wykonac prace domowe najlepiej jak potrafi ,to i kobieta winna czasem wykonac ,to co męskie i narąbać drewna ,albo wrzucić dwie tony węgla do gospodarczaka ,a może ponosic worki z ziemiakami do piwnicy po wykopkach :)