Zgadzam się z Ulinką i aluną. Sporo pytań się nasuwa. Nie wiem, jaki jest system opieki społecznej w Meksyku. Na co może liczyć kobieta ciężarna. Jaki jest dostęp kobiety rodzącej do szpitala i jak jest z możliwością oddania dzieci do adopcji. Nie znam systemu karnego Meksyku. Nie wiemy, jaką najniższą karą jest zagrożone morderstwo. Jakie okoliczności łagodzące są uwzględniane. Czy kobiety zabiły swoje dzieci od razu po porodzie czy dużo później. Jaka była ich sytuacja materialna i rodzinna, itp. Pytań można by mnożyć.
Jestem zdecydowaną przeciwniczką aborcji. Jednakże byłabym w stanie ując się i za kobietą, która zabiła swe nienarodzone dziecko, jak również narodzone. Chodzi mi o wysokość kary. Gdyby chodziło o niewykształconą bezradną, pozostawioną samej sobie żonę alkoholika i matkę 8 dzieci bez środków do życia, rodzącej gdzieś w slumsach Mexico bez lekarskiej opieki i jakiegokolwiek wsparcia, która być może w depresji porodowej zabiła swoje 9-te dziecko, byłabym za niskim wyrokiem, na pewno nierównym zabójstwu z premedytacją dla zysku. Mimo że ofiarą było niewinne dziecko.
Być może taka sytuacja zachodzi w opisanym przypadku i jedynie zmiana kwalifikacji prawnej pozwoliłaby tym kobietom otrzymać karę stosunkowo łagodniejszą niż w tej samej np. wysokości, co najgorsi mordercy bez skrupułów, dlatego feministki walczą. Ja widzę różnicę między zabójstwem dziecka przez taką matkę, jaką wyżej opisałam, a gangsterem, który zabija dla forsy. Dla takiej matki mam odruch współczucia.