10 grudnia 2010 20:00 | ID: 350291
10 grudnia 2010 20:06 | ID: 350303
10 grudnia 2010 20:07 | ID: 350307
10 grudnia 2010 20:16 | ID: 350319
10 grudnia 2010 21:50 | ID: 350382
28 lutego 2011 12:48 | ID: 432988
Istotną kwestią jest odróżnienie krytykowania od
krytykanctwa. Wg mnie prawdziwa krytyka ma a celu nie sprawienie przykrości
osobie krytykowanej (chociaż często się tak dzieje), ale pokazania błędów, tylko
i wyłącznie w tym celu by osoba krytykowana mogła je naprawić. I to nazywam
konstruktywna krytyką. Natomiast gdy ktoś negatywnie ocenia pracę innego
człowieka nie znając się na tym, nie podając żadnych rzeczowych argumentów i
stosując wszelkie możliwe sposby zranienia krytykowanego to żaden z niego krytyk
- raczej pasuje tu słowo krytykant.
28 lutego 2011 12:53 | ID: 432993
Zgadzam się.
28 lutego 2011 13:34 | ID: 433057
konstruktywną - można się nauczyć
złośliwą - nie
28 lutego 2011 13:41 | ID: 433066
Myślę, że do końca nikt nie potrafi akceptować krytyki. Nawet gdy osoba krytykująca ma rację to jest nam z tego powodu przykro. Niemniej ważną rolę odgrywa sposób w jaki się kogos krytykuje. Tak samo jak trzeba umieć przyjąć krytykę, tak samo trzeba ją umieć przekazać.
28 lutego 2011 13:43 | ID: 433074
Myślę, że do końca nikt nie potrafi akceptować krytyki. Nawet gdy osoba krytykująca ma rację to jest nam z tego powodu przykro. Niemniej ważną rolę odgrywa sposób w jaki się kogos krytykuje. Tak samo jak trzeba umieć przyjąć krytykę, tak samo trzeba ją umieć przekazać.
Dokładnie. Jeśli słychać w głosie satysfakcję osoby mówiącej słowa krytyki to nam jest tym bardziej przykro...
28 lutego 2011 18:56 | ID: 433443
Jak dla mnie, krytyka jest dobrym bodźcem do poprawy swego działania. Oczywiście, można się obrażać, denerwować, ale... po co w takim razie wystawiać swe dzieła, swe opinie, swe teksty? No chyba nikt się nie spodziewa, że coś napisze, a inni bedą mu klaskać i przytakiwać.
Sam pamietam jedno z moich pierwszych opowiadań rozebrane na części pierwsze przez zawodowych redaktorów. Resztki włosów mi się na glowie zjeżyły, bo po kilkunastokrotnej korekcie byłem pewien, że zdecydowaną większość błędów ominąłem. A tu zonk!
Dopiero po kilkunastu miesiącach prób i zmagania się z błędami, o których istnieniu nie miałem nawet pojęcia (tak, tak, język polski bywa bardzo ciekawy) osiągnałem jakiś taki przyzwoity poziom, pozwalajacy mi bez wstydu publikować parę rzeczy tu i ówdzie.
Można się zżymać, krzyczeć i płakać, jaki to krytyk jest niesprawiedliwy, można wziąć sobie nawet najbardziej nieprzyjemne słowa do serca, pochylić pokornie głowę i wyciągnąć z nich wnioski.
The choice is yours...
28 lutego 2011 19:40 | ID: 433517
To jeszcze zależy, kto i jak krytykuje. Bo krytykanctwa wrednego i bezpodtsawnego nie znoszę i nie akceptuję.
Krytykę mądrą, konstruktywną i słuszną staram sie przyjmować "na klatę":)
28 lutego 2011 20:25 | ID: 433619
To jeszcze zależy, kto i jak krytykuje. Bo krytykanctwa wrednego i bezpodtsawnego nie znoszę i nie akceptuję.
Krytykę mądrą, konstruktywną i słuszną staram sie przyjmować "na klatę":)
Ja podobnie....Dziś mi ktoś zwrócił uwagę, miał rację, potrafił przyznać się do błędu i przeprosić. Głupio mi było, że sama wcześniej o tym nie pomyślałam...
28 lutego 2011 21:15 | ID: 433704
Ja myślę, że są różne te krytyki. I co innego krytyka literacka a co innego taka osobista. Człowiek jak coś tworzy to musi się liczyć z krytyką. Inaczej z tą w codzienności. Bo czasem może być powodowana dobrem krytykowanego a czasem chęcią dokuczenia. taka bardzo boli. No i krytykę też można wygłosić dobrym słowem a nie bić nią drugiego czując satysfakcję. To już nie krytyka. To złośliwość a i czesto poniżanie drugiego. A gdy jeszcze się trafi przy świadkach. Bardzo nieładne zachowanie.
28 lutego 2011 23:37 | ID: 433900
dawno się nie odzywałaś i to chyba o to chodzi
28 lutego 2011 23:38 | ID: 433903
Istotną kwestią jest odróżnienie krytykowania od
krytykanctwa. Wg mnie prawdziwa krytyka ma a celu nie sprawienie przykrości
osobie krytykowanej (chociaż często się tak dzieje), ale pokazania błędów, tylko
i wyłącznie w tym celu by osoba krytykowana mogła je naprawić. I to nazywam
konstruktywna krytyką. Natomiast gdy ktoś negatywnie ocenia pracę innego
człowieka nie znając się na tym, nie podając żadnych rzeczowych argumentów i
stosując wszelkie możliwe sposby zranienia krytykowanego to żaden z niego krytyk
- raczej pasuje tu słowo krytykant.
naprawdę dobrze to ujęłaś Monia:)
1 marca 2011 07:44 | ID: 434043
Ja myślę, że są różne te krytyki. I co innego krytyka literacka a co innego taka osobista. Człowiek jak coś tworzy to musi się liczyć z krytyką. Inaczej z tą w codzienności. Bo czasem może być powodowana dobrem krytykowanego a czasem chęcią dokuczenia. taka bardzo boli. No i krytykę też można wygłosić dobrym słowem a nie bić nią drugiego czując satysfakcję. To już nie krytyka. To złośliwość a i czesto poniżanie drugiego. A gdy jeszcze się trafi przy świadkach. Bardzo nieładne zachowanie.
Masz rację Loano.
Niektórzy po prostu uwielbiaja krytykować innych, a często jest to wyrazem ich własnych kompleksów. Dlatego taka krytykę najlepiej puszczać mimo uszu albo odpowiedzieć raz a konkretnie.
Dla mnie ważna jest krytyka osób, które są dla mnie w jakiś sposób autorytetami, które znam dobrze i im ufam i które znają mnie.
1 marca 2011 07:48 | ID: 434045
Myślę, że do końca nikt nie potrafi akceptować krytyki. Nawet gdy osoba krytykująca ma rację to jest nam z tego powodu przykro. Niemniej ważną rolę odgrywa sposób w jaki się kogos krytykuje. Tak samo jak trzeba umieć przyjąć krytykę, tak samo trzeba ją umieć przekazać.
Dokładnie. Jeśli słychać w głosie satysfakcję osoby mówiącej słowa krytyki to nam jest tym bardziej przykro...
I również trzeba potrafić napisać coś krytycznego by za bardzo nie dotknąć krytykowanej osoby a przekazać to co chce się mu przekazać...
Bo krytyka a krytyka...
4 marca 2011 12:40 | ID: 438484
Myślę, że do końca nikt nie potrafi akceptować krytyki. Nawet gdy osoba krytykująca ma rację to jest nam z tego powodu przykro. Niemniej ważną rolę odgrywa sposób w jaki się kogos krytykuje. Tak samo jak trzeba umieć przyjąć krytykę, tak samo trzeba ją umieć przekazać.
Dokładnie. Jeśli słychać w głosie satysfakcję osoby mówiącej słowa krytyki to nam jest tym bardziej przykro...
I również trzeba potrafić napisać coś krytycznego by za bardzo nie dotknąć krytykowanej osoby a przekazać to co chce się mu przekazać...
Bo krytyka a krytyka...
Wszystko trzeba robić z wyczuciem i taktem...
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.