Kurcze, napisałam się TYYYLEEE, a mi córka coś wcisnęła i zniknęło, wrrr... To teraz będzie krótko, bardzo, bo nie mam czasu.
Hall została ministrem edukacji dlatego, że głośno krytykowała Giertychową akcję "Zero tolerancji dla przemocy w szkole" (a także dzięki skoligaceniu z posłem Aleksandrem Hallem, jej trzecim mężem i jakieś tam stosunki z Tuskiem). Akcję konkretną, w której szkoła miała reagować na nawet najmniejsze przejawy demoralizacji wśród dzieci. Na stręczycielstwo, narkomanię, alkohol, sutenerstwo, niemoralne noszenie się i zachowanie.
Z Giertycha można się śmiać, ale po roku od wprowadzenia akcji przemoc wśród młodzieży spadła o ponad 20%.
Hall, jak tylko wdrapała się na stołek, to akcję Giertychową z miejsca zawiesiła, wprowadzając jakiś swój bezstresowy twór o nazwie "Bezpieczna i przyjazna szkoła" czy jakoś tak. Jej założenie: poprawa relacji między nauczycielem a uczniem i w ten sposób ograniczenie przemocy w szkole. Zapraszam ją do naszego gimnazjum, niech poprawi relację między nauczycielką a uczennicą, która dosypała jej do herbaty środek przeczyszczający i jedyne co, to miała obniżone zachowanie na "semestr" i ogólnie nawet jej to nie dotknęło zbytnio, bo dalej miesza. Tylko czekać, aż dosypie kreta albo coś jeszcze gorszego. Oczywiście, przemoc nie spada, wręcz przeciwnie.
Możesz sobie o mnie myśleć, że mam przedpotopowe myślenie, ale wolę szkołę, gdzie to nie ja zasuwam z udręczonym dzieckiem po psychologach i psychiatrach, ale matka łobuza zasuwa z nim po komisariatach, do skutku. Gdzie nie ja zmieniam szkołę, by uwolnić dziecko od dręczyciela, ale dręczyciel wylatuje i zmienia szkoły do czasu, aż straci rezon. Gdzie dzieci chodzą do szkoły w mundurkach, a nie z gołymi brzuchami i tyłkami na wierzchu. Do mnie szkoła bezstresowa (tzn bezstresowa dla łobuzów, bo "normalni" jak najbardziej się stresują) propagowana przez Hall nie przemawia, głównie dlatego, że widzę jakie to nieskuteczne.