Zarówno ja jak i mój partner jesteśmy osobami bardzo impulsywnymi i zbyt nerwowymi. Kłótnie zdarzają nam się częściej niż chcielibyśmy, a drobne sprzeczki niemal codziennie. O ile sprzeczka przechodzi bez echa, to kłótnie są bardzo nieprzyjemne. Zawsze godzimy się od razu, ale mimo to nie potrafimy się opanować i nadal zdarza nam się to zbyt często. Z drugiej strony dobra kłótnia nie jest zła, a oboje potrzebujemy intensywnych przeżyć, taką już mamy naturę. Intensywne przeżycia mogą być dobre, zgadza się i są oczywiście, ale kłótnie w pewien sposób także tę potrzebę zaspokajają. Mimo to jednak mamy świadomość, że jest tego za dużo i chcemy to zmienić.
Podobno nie można poznać drugiego człowieka dopóki się z nim nie pokłóci. Zgodzę się z tym całkowicie. Słyszałam też, że ludziom, którzy nigdy w życiu się ze sobą nie pokłócili, wystarczy potem jedna kłótnia, żeby raz na zawsze zakończyć znajomość. Miałam kiedyś przyjaciółkę, z którą mimo wielu różnic przez jakieś 9 lat ani razu się nie pokłóciłyśmy i rzeczywiście wystarczył potem ten jeden raz, bo po prostu nie umiałyśmy się godzić, tak samo jak nie umiałyśmy się ze sobą pokłócić.
A Wy przyznacie się do tego jak często się kłócicie i jak często dochodzi do niewinnych sprzeczek? Bo kłótnia i sprzeczka to przecież nie to samo.