Przyznam szczerze, że mi się zdarza. Czasem przegnę z prędkościa, nieznacznie, ale zawsze.
26 grudnia 2011 17:29 | ID: 711607
To jest własnie typowo polska cecha - na Zachodzie przepis jest przepisem, a u nas traktowany jest jak wyzwanie do ścigania się. W połączeniu ze stanem polskich dróg - mamy gotowy przepis na nieszczęście. Na własne życzenie, zresztą.
26 grudnia 2011 17:34 | ID: 711609
Mówiąc nieznacznie mam na myśli 5-10 km na godz, nawet fotoradar mnie za to nie łapie, na szczęscie
26 grudnia 2011 17:39 | ID: 711610
Przyznam szczerze, że mi się zdarza. Czasem przegnę z prędkościa, nieznacznie, ale zawsze.
Ewo, mnie też się zdarza;)
26 grudnia 2011 18:08 | ID: 711626
Nie ma kierowcy, który by choć raz nie złamał przepisu drogowego!
26 grudnia 2011 18:18 | ID: 711628
Mnie też się wydaje, że nie ma takiego, który nigdy nie złamał. Chociażby z niewiedzy, bo te przepisy się co rusz zmieniają, jak ktoś nie jest instruktorem prawa jazdy i nie żyje tym, to raczej wątpliwe, żeby był w 100% na bieżąco z tym, co tam akurat sobie Komorowski podpisał. A ile zawiłości kodeksu uleciało z głowy? O łamaniu przepisów z zamysłem nawet nie mówiąc.
26 grudnia 2011 18:20 | ID: 711630
Ja bez samochodu i też łamie przepisy Przechodze w niedozwolonym miejscu, i zdarza sie na czerwonym.....
26 grudnia 2011 18:33 | ID: 711632
Nie ma kierowcy, który by choć raz nie złamał przepisu drogowego!
teżtak myślę, staram się jednak przestrzegać
26 grudnia 2011 20:24 | ID: 711659
Nie ma kierowcy, który by choć raz nie złamał przepisu drogowego!
teżtak myślę, staram się jednak przestrzegać
Ja też się starem,ale czasem wystarczy chwilka zapomnienia...
26 grudnia 2011 20:32 | ID: 711663
To jest własnie typowo polska cecha - na Zachodzie przepis jest przepisem, a u nas traktowany jest jak wyzwanie do ścigania się. W połączeniu ze stanem polskich dróg - mamy gotowy przepis na nieszczęście. Na własne życzenie, zresztą.
Z tą różnicą, że na Zachodzie znaki drogowe ustawiają prawdziwi fachowcy po przemyśleniach i testach a u nas to chyba jakiś pan Miecio z panem Zenkiem (bez obrazy panowie o imionach Zenon i Mieczysław - przypadkowa zbieżność imion ;) ) i to chyba po kielichu. Idą sobie i po prostu widząc zakręt stwierdzają: "NIEBEZPIECZNIE!! - Mieciu wbijaj ograniczenie do 30!"... Nie zauważyliście niekiedy absurdów na drogach? Ja wielokrotnie...
Łamię przepisy dotyczące prędkości ale w granicach przyzwoitości oczywiście. Raz także pojechałam w lewo a znak nakazywał skręcać w prawo (i to niedawno ale był środek nocy a mnie nie chciało się jechać okrężną drogą... ale czułam się z tym źle i więcej tak nie zrobię - wolę jechać pół km więcej niż pod zakaz).
26 grudnia 2011 20:45 | ID: 711669
To jest własnie typowo polska cecha - na Zachodzie przepis jest przepisem, a u nas traktowany jest jak wyzwanie do ścigania się. W połączeniu ze stanem polskich dróg - mamy gotowy przepis na nieszczęście. Na własne życzenie, zresztą.
Z tą różnicą, że na Zachodzie znaki drogowe ustawiają prawdziwi fachowcy po przemyśleniach i testach a u nas to chyba jakiś pan Miecio z panem Zenkiem (bez obrazy panowie o imionach Zenon i Mieczysław - przypadkowa zbieżność imion ;) ) i to chyba po kielichu. Idą sobie i po prostu widząc zakręt stwierdzają: "NIEBEZPIECZNIE!! - Mieciu wbijaj ograniczenie do 30!"... Nie zauważyliście niekiedy absurdów na drogach? Ja wielokrotnie...
Łamię przepisy dotyczące prędkości ale w granicach przyzwoitości oczywiście. Raz także pojechałam w lewo a znak nakazywał skręcać w prawo (i to niedawno ale był środek nocy a mnie nie chciało się jechać okrężną drogą... ale czułam się z tym źle i więcej tak nie zrobię - wolę jechać pół km więcej niż pod zakaz).
zgadzam się co do tych absurdów, szczególnie zaś draznią mnie ograniczenia np do 20 czy 30 km, a za nimi okazuje się, ze po prostu droga jest tak dziurawa, że szybciej się po niej nie pojedzie. nie chce sie łatać dróg, to stawiają znak
26 grudnia 2011 20:48 | ID: 711671
To jest własnie typowo polska cecha - na Zachodzie przepis jest przepisem, a u nas traktowany jest jak wyzwanie do ścigania się. W połączeniu ze stanem polskich dróg - mamy gotowy przepis na nieszczęście. Na własne życzenie, zresztą.
Z tą różnicą, że na Zachodzie znaki drogowe ustawiają prawdziwi fachowcy po przemyśleniach i testach a u nas to chyba jakiś pan Miecio z panem Zenkiem (bez obrazy panowie o imionach Zenon i Mieczysław - przypadkowa zbieżność imion ;) ) i to chyba po kielichu. Idą sobie i po prostu widząc zakręt stwierdzają: "NIEBEZPIECZNIE!! - Mieciu wbijaj ograniczenie do 30!"... Nie zauważyliście niekiedy absurdów na drogach? Ja wielokrotnie...
Łamię przepisy dotyczące prędkości ale w granicach przyzwoitości oczywiście. Raz także pojechałam w lewo a znak nakazywał skręcać w prawo (i to niedawno ale był środek nocy a mnie nie chciało się jechać okrężną drogą... ale czułam się z tym źle i więcej tak nie zrobię - wolę jechać pół km więcej niż pod zakaz).
zgadzam się co do tych absurdów, szczególnie zaś draznią mnie ograniczenia np do 20 czy 30 km, a za nimi okazuje się, ze po prostu droga jest tak dziurawa, że szybciej się po niej nie pojedzie. nie chce sie łatać dróg, to stawiają znak
To powszechne zjawisko na naszych drogach
26 grudnia 2011 21:07 | ID: 711686
Ja bez samochodu i też łamie przepisy Przechodze w niedozwolonym miejscu, i zdarza sie na czerwonym.....
Baszko! - tego się po Tobie niespodziewałam! Na czerwonym
26 grudnia 2011 21:13 | ID: 711693
Ja bez samochodu i też łamie przepisy Przechodze w niedozwolonym miejscu, i zdarza sie na czerwonym.....
Baszko! - tego się po Tobie niespodziewałam! Na czerwonym
Ja już nie mogę przechodzić na czerwonym. Madzia odkąd nauczyła się mówić skutecznie mnie stopuje: "MAMO!!! MIGA! STÓJJJJJJ!" Kiedyś jej nie posłuchałam, bo się spieszyłam to miałam nieprzyjemności, bo jakaś starsza pani chciała mnie parasolką pobić. W sumie z perspektywy czasu się jej nie dziwię. Madzia prawie płakała drąc się z całych sił, że światło "ZIONE MIGA" i stała a ja musiałam ją ciągnąć jak małego, upartego osiołka jednocześnie pchając wózek z Kornelią... a spieszyłyśmy się na szczepienie do przychodni. Teraz wychodzę zdecydowanie wcześniej, by na czerwonym stać grzecznie ;)
26 grudnia 2011 21:32 | ID: 711706
Ja bez samochodu i też łamie przepisy Przechodze w niedozwolonym miejscu, i zdarza sie na czerwonym.....
Baszko! - tego się po Tobie niespodziewałam! Na czerwonym
HA HA a ty myślisz , że co ja święta? A właśnie w Poznaniu sie nauczyłam , tam tak przechodzą na czerwonym U siebie też , jak na horyzoncie samochodu nie widać, ale wiem , że to do czasu jak zapłace mandat to sie naucze...
26 grudnia 2011 21:37 | ID: 711708
Przyznam szczerze, że mi się zdarza. Czasem przegnę z prędkościa, nieznacznie, ale zawsze.
Ewo, mnie też się zdarza;)
Też mam czasem nogę za ciężką:P.
No i raz przysłali mi z tej okazji pamiątkowe zdjęcie:D!
Ale spieszyłam się na zajęcia,co pewnie mnie niezbyt usprawiedliwia, bo mogłam z domu wyjechać wcześniej.
No ale fotka pstryknięta, punkty były i mandacik, ale to już dawno, więc konto punktowe znowu czyste:)!
A i czasem przejadę jak pomarańczowe na czerwone przeskakuje, ale tylko wtedy gdy wymagałoby to gwałtownego hamowania.
27 grudnia 2011 09:54 | ID: 711904
Ja bez samochodu i też łamie przepisy Przechodze w niedozwolonym miejscu, i zdarza sie na czerwonym.....
Baszko! - tego się po Tobie niespodziewałam! Na czerwonym
HA HA a ty myślisz , że co ja święta? A właśnie w Poznaniu sie nauczyłam , tam tak przechodzą na czerwonym U siebie też , jak na horyzoncie samochodu nie widać, ale wiem , że to do czasu jak zapłace mandat to sie naucze...
Mój Mąż zapłacił mandat za jazdę rowerem po chodniku, a Mama za przechodzenie przez jezdnię 100 m. od przejścia dla pieszych!
27 grudnia 2011 10:02 | ID: 711914
Nie ma kierowcy, który by choć raz nie złamał przepisu drogowego!
Zgadzam się. Choć staram się tego nie robić i inni kierowcy na mnie trąbią jak zwalniam do 50 na ograniczeniu. To jednak parę razy się "spieszyłam" i przejechałam na pomarańczowym czy pomknęłam 110 na 70.
27 grudnia 2011 10:22 | ID: 711929
Pewnie że się zdaraz choć 11 lat bez mandatu jeżdzę, nie da się jeździć przepisowo bo byśmy jechali 2 razu=y dłużej. Ale teren zabudowany jest dla mnie święty!!! A na trasie jadę czasem szybciej ale też bez większych wychyleń.
27 grudnia 2011 22:05 | ID: 712413
Pewnie że się zdaraz choć 11 lat bez mandatu jeżdzę, nie da się jeździć przepisowo bo byśmy jechali 2 razu=y dłużej. Ale teren zabudowany jest dla mnie święty!!! A na trasie jadę czasem szybciej ale też bez większych wychyleń.
Dla mnie też, wciąż boję się, że ktoś mógłby wbiec na jezdnię
27 grudnia 2011 22:14 | ID: 712419
Święta to i ja nie jestem, też zdarza mi sie rozpedzić moją błyskawicę do 110 na 90, czy 90 na 70 ot pelne szaleństwo.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.