Ustawa o leczeniu niepłodności podpisana przez Bronisława Komorowskiego zacznie obowiązywać od listopada tr. Znajduje się w niej zapis, że kierownicy urzędów stanu cywilnego zobowiązani są do wpisania do tzw. rejestru uznań specjalnej adnotacji, że oświadczenie o uznaniu ojcostwa zostało złożone w urzędzie przed wprowadzeniem komórki rozrodczej do organizmu kobiety. Po narodzinach informacja o tym oświadczeniu dołączana będzie do aktu urodzenia dziecka. Oznacza to, że dziecko poczęte poprzez sztuczne zapłodnienie będzie miało zapisaną tę informację w swoim akcie urodzenia.
(pixabay.com @ Akt urodzenia z adnotacją o in vitro)
Tu pojawia się niebezpieczeństwo, że te informacje będą zbyt szeroko rozpowszechniane. Od marca funkcjonuje bowiem centralny System Rejestrów Państwowych, do którego mają dostęp wszystkie gminy i urzędy stanu cywilnego w kraju, a informacja o metodzie poczęcia będzie się w nim znajdowała. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych uspokaja jednak, że rejestr uznań jest traktowany jako zbiór wrażliwy i dostęp do niego mają jedynie kierownicy USC posiadający specjalne uprawnienia. Osoba, której akt urodzenia dotyczy będzie miała wgląd w ten akt dopiero po osiągnięciu pełnoletności. Wszystkie dane można również ujawnić na żądanie sądu.
Informację o in vitro do rejestrów USC wprowadzono po to, aby uniemożliwić samotnym kobietom oraz parom homoseksualnym posiadanie dziecka metodą sztucznego zapłodnienia. Zapis o uznaniu ojcostwa ma zagwarantować, że ojciec nie będzie osobą nieznaną i że dziecko będzie miało oboje rodziców (kobietę i mężczyznę), którzy się nim opiekują, a przynajmniej je utrzymują.
Czy taki zapis w akcie urodzenia jest potrzebny? Co o tym sądzicie?