Zuzia, Maja i Dominika przyszły na świat 9 sierpnia w jednym z olsztyńskich szpitali. Co prawda rodzice myśleli wcześniej o jednej córce, ale informację o potrójnym szczęściu przyjęli bardzo dzielnie. Jak być rodzicem trojaczków? Ania i Piotr Wojno opowiadają o tym na FAMILIE.pl
od lewej: Dominika, Maja i Zuzia
Znają się jeszcze z czasów szkolnych. Od samego początku mieli się ku sobie i po bardzo krótkim czasie zostali parą. Dwa lata później zdecydowali się na ślub. Była ku temu sposobność, bo oboje skończyli szkołę, mogli więc zacząć dorosłe życie.
– Kochaliśmy się i nie chcieliśmy dłużej czekać z założeniem rodziny. O dzieciach myśleliśmy od samego początku. Oboje uwielbiamy maluchy dlatego myśleliśmy, żeby mieć dwoje, może troje własnych. Żadne z nas nie spodziewało się tego, że los obdarzy nas aż piątką potomstwa. Choć czasu upłynęło bardzo dużo, bo jesteśmy już dziesięć lat po ślubie i nasza rodzina bardzo się rozrosła, kocham moją żonę tak samo, jak kochałem ją dziesięć lat temu, gdy braliśmy ślub – opowiada Piotr.
rodzina w komplecie
Nim na świat przyszły Zuzia, Maja i Dominika, Ania i Piotr mieli dwóch synów Olka i Bartka. To jednak im nie wystarczało i od dłuższego czasu marzyli o córeczce. To marzenie w końcu się spełniło – i to potrójnie.
- Początkowo byłam przerażona, potem jednak zaczęłam się cieszyć – mówi Ania Wojno – Bałam się o poród, ponieważ nie chciałam rodzić przez cesarkę, bałam się też o ciążę i to, jak sobie z tym poradzę. Strach jednak szybko zniknął i w sercu została tylko radość.
Ojciec dziewczynek od samego początku nie krył dumy i był szczęśliwy.
– Trzecie dziecko było naszym marzeniem. A jak okazało się, że będziemy mieć trzy i w dodatku córki, to już cały byłem szczęśliwy – dodaje.
Ania ciążę znosiła bardzo dzielnie. Od razu poszła na zwolnienie lekarskie i zaczęła dbać o siebie i swoje dziewczynki.
- Byliśmy aktywni prawie do samego końca. Do 35tc chodziliśmy jeszcze na spacery. Po żonie wcale nie było widać, że nosi w sobie więcej, niż jedno dziecko. Prawie nie przytyła, do samego końca dobrze się czuła. Tylko ten strach przed cesarskim cięciem… – wspomina Piotr.
Ania w szpitalu leżała tydzień. Najgorszym momentem był poród. Na szczęście wszystko poszło jak należy i 9 sierpnia 2010 przez cesarskie cięcie na świat przyszły Zuzia, Maja i Dominika.
Pojawienie się dziewczynek było prawdziwą rewolucją w domu Piotra i Ani. Synowie na szczęście nie są zazdrośni. Obaj też chętnie pomagają swoim rodzicom opiece nad młodszymi siostrach.
- Zwykła kąpiel, zajmuje nam teraz godzinę. Ale dajemy radę – mówi z uśmiechem dumny tata – Mamy wyrozumiałe córki, na szczęście nie domagają się jedzenia i bujania jednocześnie. Nie zdarzyło się też jeszcze tak, żeby płacz jednej z dziewczynek zaalarmował kolejne.
Zuzia, Maja i Dominika są do siebie łudząco podobne. Nawet rodzice mają problemy z ich rozpoznaniem, dlatego posiłkują się bransoletkami.
– Na razie dziewczynki nie mają żadnych znaków szczególnych, więc musimy sobie jakoś radzić – zdradza Piotr. – Z czasem mamy jednak nadzieję, że nauczymy się bezbłędnie rozpoznawać nasze dzieci.
Piotr i Anna zaprawieni w boju z dziećmi biorą życie na klatę i choć roboty przy trojaczkach jest dużo nie załamują się, a z uśmiechem na ustach zajmują się swoimi dziećmi. Jak dalej będą układać się losy tej szczęśliwej, siedmioosobowej rodziny? Trzymamy kciuki, żeby zawsze byli tacy radośni i uśmiechnięci jak teraz…
Marcin Osiak
m.osiak@familie.pl