Mój mały światKategorie: Żyj chwilą Liczba wpisów: 233, liczba wizyt: 282973 |
Nadesłane przez: czerwona panienka 12-07-2011 08:40
Obiecałam więc postaram się po krótce opisać jak było :)
Wyruszyliśmy z domu o 22:00 by uniknąć korków i dojechać w miarę szybko
Jazda w nocy była ciężka, bo mało spaliśmy przed podróżą
Ale częste przystanki by wyjść i przejść samochód do okoła trzymały nas przy życiu ;)
O 8:00 po 10h dojechaliśmy do Zakopanego :)
Uderzyliśmy w kierunku dworca- w końcu nie mamy noclegu czas go szukać :)
Kilka pytań kilka licytacji i znaleźliśmy coś co brzmi w miarę fajnie
Jedziemy obejrzeć i lokalizacja super!
2min pod Gubałówkę 5min do Krupówek
Łazienka w pokoju, tv jest więc decyzja bierzemy!
Szybka przeprowadzka z samochodu do pokoju i szybki sen
Spacer po Krupówkach, podjadanie co chwilę oscypków
Rozejrzenie się za prezentami, wysyłanie pocztówek
I pierwszy dzień mamy z głowy :)
Kolejne były już bardziej ambitne :)
Choć prawie ciągle padało to było ciepło więc peleryna, parasolka i w drogę!
Chodziliśmy dużo choć nie tyle co chcieliśmy
Rysy odpadły powód? Spadł śnieg!
Tak tak w lipcu.
Śliskie skały, chwila zagapienia i Marlena leży
Nawet nie wiem kiedy gdzie i jak ale spadłam
Pierwsza reakcja śmiech, druga płacz
Ale nic wstaję i idziemy!
Po jakimś czasie czuję, że jest coś nie tak z kolanem
Ledwo chodzę o chodzeniu po skałach można zapomnieć
Ból niemiłosiernie nasila się po chodzeniu z góry i po schodach chodząc po płaskim jest w miarę
Masa maści
Plastry rozgrzewające i nic
Ale pakujemy do plecaka tabletki przeciwbólowe i w drogę!
Później kolejne poślizgnięcie i ból poniżej ścięgna Achillesa
Ale zaraz zaraz przecież mam buty trekingowe i noga tam była usztywniona więc jak to możliwe?
Ale po raz kolejny zaciskam zęby i idę dalej
Wieczorami spacery po Krupówkach- nie ma nic lepszego
Czwartek dzień przed wyjazdem upał niemiłosierny
A przed nami trasa na ponad 5h kierunek Kasprowy Wierch- Giewont
Spaliliśmy się niemiłosiernie ;)
Ale chociaż mogę mówić, że byłam na wakacjach :)
W piątek rano wstaliśmy kupiliśmy oscypki do domu
Ostatnie kupowanie prezentów i w drogę!
Po drodze zwiedzanie Krakowa i ruszamy do domu
Niestety od Krakowa jechaliśmy w burzę
Mama dzwoni, że na Mazurach upał
Do czasu przywieźliśmy burzę.
Po drodze mieliśmy wiele szczęścia!
Jadąc z górki samochody zaczęły raptownie hamować
Łukasz ledwo wyhamował
Koleś za nami nie dał rady wyhamować ale zdążył skręcić i zatrzymał się obok nas
Osoby stojące za nami nie miały tyle szczęścia
Za nami ogromny karambol
Na drodze ślisko- był upał i spadł deszcz
Do tego mega wiatr, pełno drzew i liści na drodze
Noga z gazu i powoli ale byle cali!- taka była nasza zasada wracając do domu
Koło Olsztyna dopadła nas taka ulewa, że staliśmy gdzieś w szczerym polu
Wycieraczki nie nadążały zbierać wody
A przed nami zrobiła się ściana deszczu
Ale po północy pojawiliśmy się szczęśliwie w domu!
Te 10 dni to dla mnie było zdecydowanie za mało!
Mogłabym tam zamieszkać!
Adres URL wpisu
https://www.familie.pl/Blogi-0-0/b0p10001,Blog.html
Adres URL bloga
https://www.familie.pl/Blogi-0-0/b244-1,Moj-maly-swiat.html