Kiedy zobaczylam na teście dwie kreseczki ucieszylam się tak bardzo !!!
To byla nasza pierwsza próba starań o dzidziusia i udalo się od razu :-)
Mąż też się bardzo ucieszyl na tą wiadomość :)
Już nie możemy się doczekać naszego dzidziusia :)
4 marca 2011 18:03 | ID: 438939
Kiedy zobaczylam na teście dwie kreseczki ucieszylam się tak bardzo !!!
To byla nasza pierwsza próba starań o dzidziusia i udalo się od razu :-)
Mąż też się bardzo ucieszyl na tą wiadomość :)
Już nie możemy się doczekać naszego dzidziusia :)
28 marca 2011 19:17 | ID: 471270
Pierwsza ciążą.Odstawiłam tabsy bo miałam iść na zabieg.Dużo pracowałam i byłam na diecie wiec jak "koleżanka" nie przyjechała nawet tego nie zauważyłam.Póżniej do kalendarzyka , liczę i wychodzi mi że spóźnia się długo.Kupiłam test, zrobiłam.Po 3 min wynik negatywny.Po 10 min.pojawiła się 2 kreska i dopiero wtedy powiedziałam mężowi że wogóle test robiłam.Dobrze ze zakilka dni musiałam zrobić badania do pracy to przy okazji zrobiłam BETĘ.Mąż cały dzień wydzwaniał jaki wynik.A ja jak laborantka pokazała mi wynik i powiedziała ze jestem w ciąży to się rozryczałam i nawet słowa nie odpowiedziałam.Spytała mnie tylko czy to dobrze a jak idiotka tylko głową pokiwałam.Mąż bardzo sie ucieszyl,nastepne dni niestety nie były takie fajne bo szefowa zapowiedziała że nie życzy sobie bym przez najbliższy rok zachodziła w ciążę.Nie powiedziałam jej że już wtedy byłam bo nie miałam uowy o pracę.O ciąży dowiedziała się gdy trafiłam do szpitala.Na szczęscie dotrzymałam ciążę.
Druga ciąża zaplanowana, wyczekana, wystarana, leczona.I nic.Wszystko było ok, nawet miesiączka sie nie spóźniała ale coś mi nie pasowało.Miałam przez kilka dni migrenę i bóle brzucha,(tak jak na poczatku pierwszej).W Walentynki zrobiłam test i wyszedł pozytywny.Jak zwykle sie poryczałam, mąż zachwycony i synek jeszcze nie za bardzo rozumiał ale tez się cieszył.
Teraz jest najlepszym starszym bratem na swiecie.
28 marca 2011 21:50 | ID: 471546
W pierwszej ciąży popłakałam się ze szczęścia, a mąż w ciężkim szoku zapytał: "to już?" :D
W drugiej ciąży, ja ryczałam jak głupia znowu, bo się wystraszyłam czy z dzieckiem wszystko w porządku. Za to maż uśmiechał się od ucha do ucha i się ze mnie śmiał :)
28 marca 2011 22:03 | ID: 471571
jak w pierwszej ciązy tak i w drugiej ogromna radości łzy
pierwsze dziecko po 7 latach małżeństwa natomiast drugie po 12
nam też udało się za pierwszym razem obie ciąze zaplanowane
28 marca 2011 22:04 | ID: 471573
Moja pierwsza reakcja to bylo: ALE... ALe... A potem lzy.... Szczescia. Gdy chlopak sie wkoncu dorwal do testu to zaczal krzyczec na caly glos BEDE TATĄ!
Wielka radość
28 marca 2011 22:08 | ID: 471584
W pierwszej ciąży, planowanej, pomyslałam sobie "Udało się" i przyjęłam, a własciwie przyjęlismy jako cos normalnego i oczywistego.
Przy drugiej ciąży (nieplanowanej), pomyslałam "o cholera" ( a może nawet dosadniej to było?), a mój M. "Jaja sobie robisz?"
Teraz się cieszymy, ale pierwsze reakcje były własnie takie.
28 marca 2011 22:24 | ID: 471597
A u mnie było dość nietypowo, bo mi o ciąży powiedział mój mąż ;-)
Wróciliśmy z wakacji i mówi: "jesteś w ciąży, zrób test" Z lekkim przymrużeniem oka na niego spojrzałam bo jeszcze nie słyszałam, żeby facet przewidywał ciążę, ale dobra.. test zrobiony, wyszedł negatywny. Mówię,
"widzisz ??? nie jestem.."
A ten dalej swoje.. "kup następny, bo ten nie działa"
Nauczona doświadczeniem, że do pewnych rzeczy trzeba mieć duuuuużo cierpliwości zrobiłam drugi i znowu negatyw. "Do lekarza idź" mówi.. oooo rany, co za uparciuch, nie odpuści.
No i teraz wyobraźcie sobie, że idę, z takim lekkim uśmiechem na twarzy mówię do lekarza, bo mój mąż ma przeczucie Panie Doktorze i chciałam zapytać czy przypadkiem nie jestem w ciąży, testy wprawdzie tego nie potwierdzają, ale mąż się upiera.. kładę się na kozetkę, usg, teraz to u lekarza pojawia się uśmiech i
mówi: "jest pani w 4 tygodniu ciąży, mąż miał racje"
Dobrze że leżałam.. dobrze, dobrze.
Mąż do dzisiaj nie chce się przyznać skąd to wiedział ;-)
29 marca 2011 07:32 | ID: 471706
Ja o pierwszej ciąży dowiedziałam się na dzień matki , byliśmy bardzo szczęśliwi a że staraliśmy się już ponad pól roku , to oczywiście mąż czekał pod łazienką i co chwile wypytywał czy jest druga kreska noi się pojawiła bardzo słabiutka ale była, potem zrobiłam betę i wyszło ze 5 tydzień. Skakaliśmy ze szczęścia, ale niestety sielanka nie dlugo trwała bo w 8 tyg. musiałam mieć zabieg bo okazało się puste jajo płodowe :(:(:(załamałam się wtedy , ale dzięki mężomi który zawsze mnie wspiera po 4 miesiąch zaczeliśmy się znowu starać i w drugim cyklu się udało, ale tym razem nie kupowałam testu w aptece tylko poszłam na krew, a mąż to do popołdnia nie mógł wyczekac i poszedł prosić paniąz laboratorium żeby szybciej zrobiła wyniki, noi był pierwszą osobą która wiedziała że się udało;)))) Jesteśmy bardzo szczęśliwi ale i ostrożni , rodzinie powiedzieliśmy dopiero jak skończyłam 3 m-c;) ale wszystko narazie jest w porządku i oby tak do końca:):):)
29 marca 2011 07:47 | ID: 471720
A ja się poryczałam... zwyczajnie, ze strachu. Choć chieliśmy mieć dziecko i szybko nam te starania wyszły, to kiedy to stało się faktem poczułam, że świat wali mi się na głowę i że nic już nie będzie takie same. Bałam się zmian, ograniczenia, nie wiedziałam co z pracą. Przerażało mnie to, że muszę poinformować rodzinę. Nie lubię być w centrum zainteresowania, głaskana i tulona. A wiedziałam że tak będzie. Pierwsze co chciałam zrobić widząc te dwie kreski na teście to... wymazać jedną. Wszelki lęk minął mi jak już powiedzieliśmy rodzicom. A cieszyć się zaczęłam gdzieś po kilku dniach. Bo potrzebowałam czasu by oswoić się z tym, że lada moment będę mamą.
2 lipca 2011 14:15 | ID: 576617
Ja dowiedziałam się niespełna 2 tygodnie temu. Ciągle to do mnie nie dociera ze względu na to, iż facet ze mną zerwał przed tym gdy się o tym dowiedziałam. Gdy zobaczyłam na teście dwie kreski pomyślałam, że to może pomyłka więc kupiłam drugi i dopiero uwierzyłam. Napisałam to byłemu, a on na to "Ja jestem bezpłodny, przykro mi", jestem pewna, że to jego ale on po prostu mi nie wierzy. Więc poszłam z mamą i jego mamą do ginekologa. Lekarz powiedział, że w 80% jestem w ciąży bo 20% było nie pewne ze względu że wykrył u mnie nadżerkę. Jego mama powiedziała, że on się do mnie odezwie jak będzie miał czas... Żadnego ode zwu, zastanawiam się co będzie jak on się nagle "obudzi" po paru miesiącach i będzie wtedy chciał ze mną być. Potraktował mnie strasznie. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Czy dać mu drugą szanse czy pozwać go później o alimenty.
2 lipca 2011 19:15 | ID: 576834
My za każdym razem bardzo się cieszyliśmy, chcieliśmy dzieci i czekaliśmy na nasze córeczki ;)
6 lipca 2011 14:19 | ID: 580718
Mimo ze bylismy na to przygotowani i spodziewalismy sie to cisnienie mi z lekka skoczylo... ;)
6 lipca 2011 15:07 | ID: 580775
Byłam przeszczęśliwa gdy zobaczyłam dwie kreseczki :-) Również bardzo zaskoczona, że udało się od strzału.
6 lipca 2011 15:13 | ID: 580779
Ja dowiedziałam się niespełna 2 tygodnie temu. Ciągle to do mnie nie dociera ze względu na to, iż facet ze mną zerwał przed tym gdy się o tym dowiedziałam. Gdy zobaczyłam na teście dwie kreski pomyślałam, że to może pomyłka więc kupiłam drugi i dopiero uwierzyłam. Napisałam to byłemu, a on na to "Ja jestem bezpłodny, przykro mi", jestem pewna, że to jego ale on po prostu mi nie wierzy. Więc poszłam z mamą i jego mamą do ginekologa. Lekarz powiedział, że w 80% jestem w ciąży bo 20% było nie pewne ze względu że wykrył u mnie nadżerkę. Jego mama powiedziała, że on się do mnie odezwie jak będzie miał czas... Żadnego ode zwu, zastanawiam się co będzie jak on się nagle "obudzi" po paru miesiącach i będzie wtedy chciał ze mną być. Potraktował mnie strasznie. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Czy dać mu drugą szanse czy pozwać go później o alimenty.
Może przestraszył się i potrzebuje więcej czasu
7 lipca 2011 14:21 | ID: 581918
my staraliśmy się 17 miesięcy i jak nie dostałam okresu to strasznie bałam się zrobić test żeby się nie zawieść.. ale 2 kreski wyszły no i się popłakałam!!! ale szczęścia nie potrafię opisać...
11 lipca 2011 16:47 | ID: 584944
Po pierwszej próbie nam wyszło, więc do końca nie dowierzałam, ale bardzo sie cieszyłam. Płakałam ze szczęścia. Zadzwoniłam, żeby powiedzieć mężowi, a w słuchawce po krótkiej ciszy usłyszałam " Poczekaj muszę usiąść". To była jedo reakcja na szczęście.
21 lipca 2011 22:16 | ID: 594254
Przy pierwszej ciąży pryczałam sie jak głupia ze szczęscia:) Nażeczony (jeszcze wtedy) powiedział tylko "żartujesz?" - ze łzami w oczach:) ale niestety straciłam tę ciąże w 7 tyg:( nie mogłam dojść do siebie... Ciągle jak sobie przypomnę to mam łzy w oczach bo juz wtedy bardzo chcieliśmy dzieciątko.
Druga - tez beczałam ale zarazem bałam sie żeby i ta nie zakończyła sie tak jak poprzednia, mąż tez był przerazony. Ale na szczęście lekarz tak poprowadził ciążę ze juz niedługo zostaniemy szczesliwymi rodzicami:):) czekamy na naszego Synka z niecierpliwościa:)
21 lipca 2011 22:35 | ID: 594295
A ja się poryczałam... zwyczajnie, ze strachu.
miałam to samo :)
ale to pewnie hormony wariowały :)
potem było juz tylko szczęście, a mąż oszalał z radości :)
21 lipca 2011 23:55 | ID: 594382
Moją pierwszą ciążę skwitowałam będziemy mieli dzidziusia.
Druga byla bardziej dramatyczna , 12 lat różnicy ,wielkie plany, nowa praca i tu.... niespodzianka.
Na moje wycie w ubikacji że co teraz?! że będę gruba, brzydka i że chciałam malucha zmienić (samochód)
mąż się uśmiechnął i się ucieszył jak dziecko. Super będzie córa, musi być córa -to jego słowa.
28 lipca 2011 21:30 | ID: 599635
Ja sie bardzo cieczyłam zarówno przy pierwszej jak i przy drugiej ciazy! Zawsze chciałam miec wieksza rodzine, ale to fakt ze do pierwszego dziecka sie podchodzi inaczej, do drugiego inaczej. Ale mąż ucieszony, córka też ze bedzie brat albo siostra, no wiec mi nie pozostało tez nic innego tylko sie cieszyc ;-)
3 sierpnia 2011 10:21 | ID: 603522
To byl "piekny" styczniowy dzien,maz dowiedzial sie,ze idzie do wojska:/ a ja z przeczuciem jest cos nie tak,mowie do niego-"Jedziemy po test ciazowy",a on: ale po co? a ja :"Bo cos jets nie tak" dodam ze orkes mi sie spoznil jeden dzien a juz odczuwalam jakies zmiany(cialo zachowywalo sie inaczej niz do tej pory"...Pojechalismy do apetki maz wszedl przerazony pani z apteki pyta sie go"slucham",a on"test ciazowy poprosze",a ona"jaki-tanszy,drozszy" na co oj maz juz zirytowany:"skuteczny":D....kupil test, pojechalismy do domu zrobilam i po 2 minutach widze,z epojawia sie druga kreska,maz na kanapie kombinuje jak bedzie dojezdzal ze Szczecina do Lodzi i wychodze osiwadczajac mu "wyszly dwie kreski" i mialam podobno wyraz twarzy przerazonej jakims straszym wydarzeniem,polozylam mu na nogach a on gdyby nie uszy mialby usmiech dookola glowy,a ja przerazona jak my dmay sobie rade,co z praca etc. poszlam do ginekologa na potwierdzenie ciazy i wyszlam z gabinetu jakby mi dlai wyrok,ze jutro mam juz nie zyc,bylam przerazona jak powiedziec rodzinie...ale przezylam najgorsze zlo i z czasem jak emocje opadly ucieszylam sie...
a druga ciaza zaplanowana,znowu cialo nie tak po 2 miesiacach, staran, bach wyszlo sa 2 kreski ale tym razem reakcja na te wiadomosc byla bardzo radosna,ciesyzlismy sie oboje,maz wrocil z pracy usiadl zmecozny po ciezkim dniu,otworzyl piwo i sie ucieszyl:)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.