21 listopada 2013 21:10 | ID: 1045393
Ksiązka "wyznania gejszy" milion razy lepsza od filmu
21 listopada 2013 22:22 | ID: 1045403
Jestem w tyle co do filmów i książek;//
chociaż ostatnio obejrzałam film "Dziewczyna z sąsiedztwa"-książki nie czytałam,jestem jej bardzo ciekawa-bo film mi się podobał.
22 listopada 2013 00:25 | ID: 1045424
Jestem w tyle co do filmów i książek;//
chociaż ostatnio obejrzałam film "Dziewczyna z sąsiedztwa"-książki nie czytałam,jestem jej bardzo ciekawa-bo film mi się podobał.
a ja na odwrót, czytałąm ostatnio dziewczynę z sąsiedztwa, ale filmu nie widziałam, nie wiedziałam, że w ogóle jest, muszę go zobaczyć:)
22 listopada 2013 00:29 | ID: 1045427
Jestem w tyle co do filmów i książek;//
chociaż ostatnio obejrzałam film "Dziewczyna z sąsiedztwa"-książki nie czytałam,jestem jej bardzo ciekawa-bo film mi się podobał.
a ja na odwrót, czytałąm ostatnio dziewczynę z sąsiedztwa, ale filmu nie widziałam, nie wiedziałam, że w ogóle jest, muszę go zobaczyć:)
jest,jest,przypadkiem na niego natrafiłam...muszę książkę przeczytać koniecznie.....ale czasu brak;//
22 listopada 2013 09:03 | ID: 1045467
Dlaczego tak się dzieje, że książka najczęściej lepsza od erkranizacji? Czytając książkę werbalizujemy sobie opisany świat, w myślach nadajemy bohaterom twarze, wyobraźna podopwiada nam jak wygladał świat, w którym rozgrywa się akcja itd. Czytamy książkę, idziemy do kina i nagle roczarowanie, bo główna bohaterka ma za krótkie włosy, jest za niska, a główny bohater okazuje się brunetem, gdzie w naszej głowie był przystojnym szatynem, mnóstwo ważnych według nas wątków jest pominiętych itd.
Ja najpierw oglądałam "Wyznania gejszy" (jestem zachwycona tą ekranizacją), a później czytałam książkę (która również mi się podobała). Podobnie było z "Filarami ziemi", jednak kontynuacje "Filarów ziemi", "Świat bez końca" najpier czytałam, a później oglądałam i byłam rozczarowana ekranizacją, gdzie mojemu mężowi bardzo się podobała.
Inna sprawa, że jak już człowiek zobaczy film to nie bardzo ma ochotę na czytanie ksiązki, przynajmniej tak jest w moim wypadku.
22 listopada 2013 10:44 | ID: 1045491
ksiązki zawsze sa lepsze niz film zadko kiedy jest na odwrot
24 listopada 2013 15:50 | ID: 1046224
A ja bym tak nie porównywał, bo książka to zupełnie co innego niż film. Książka tworzy się w naszej głowie, wizualizuje, tu wszystko zależy od naszej wyobraźni. Natomiast w filmie obserwujemy czyjąś koncepcję, wizualizację i może nam się ta czyjaś wizja podobać lub nie, ale bezpośrednie porównywanie filmu z książką mija się z celem. Np rok temu oglądałem Igrzyska Śmierci - film zrobił na mnie ogromne wrażenie, zwłaszcza główna bohaterka. Niedawno przed premierą drugiej części trylogii przeczytałem książkę, która wciągnęła mnie po uszy, mimo że znałem zakończenie ;-) Fakt, że przez to że oglądałem wcześniej film czytając książkę wyobrażałem sobie już znanych mi aktorów, może to spowodowało że nie było takiego rozdźwięku między filmem a książką. W Pierścieniu Ognia też już ogądałem i jeszcze bardziej mnie się podobał niż pierwsza część, a książkę niebawem przeczytam. Mi nie przeszkadza taka kolejność, natomiast wiem że są osoby które zdecydowanie wolą pierw przeczytać, potem obejrzeć ;-)
24 listopada 2013 23:41 | ID: 1046402
Apropos jeszcze wszelakich ekranizacji ksiązek, to juz nic mnie nie wkurza jak (tatalna zmiana) wygladu bohatera co do pierwowzoru (przemilaczam fakt, że być moze taka była wersja autorska), przykład...hmmm a chocby Lancelot wyglada jak Tatar albo jakiś inny azjata w ekranizacji Króla Artura (ostatniej bodajże) choć film jako taki podobał mi się... ale psioczę, bo teamcie Arturowym tom drażliwa ;-) Lancelot blondyn, Artur rudy-blondyn, Ginewra blondynka (no odpuszczam B.Cornwelowi - u niego była ruda - ale to inna bajka).
24 listopada 2013 23:58 | ID: 1046403
Apropos jeszcze wszelakich ekranizacji ksiązek, to juz nic mnie nie wkurza jak (tatalna zmiana) wygladu bohatera co do pierwowzoru (przemilaczam fakt, że być moze taka była wersja autorska), przykład...hmmm a chocby Lancelot wyglada jak Tatar albo jakiś inny azjata w ekranizacji Króla Artura (ostatniej bodajże) choć film jako taki podobał mi się... ale psioczę, bo teamcie Arturowym tom drażliwa ;-) Lancelot blondyn, Artur rudy-blondyn, Ginewra blondynka (no odpuszczam B.Cornwelowi - u niego była ruda - ale to inna bajka).
hehehe a co powiesz gdy w książce Lee Childa "Jednym strzałem" bohater Jack Reacher jest opisywany jako gość 190 cm wzrostu,super umięśniony,klata te sprawy,wysportowany znający różne sztuki walki.weteran wojenny..a do jego odtwórcy w filmie dali Toma Cruis"a....to dopiero porażka.
Ostatnią ekranizację Króla Artura oglądałam i chyba tak nie było..chodzi mi o film gdzie Artura grał Clive Owen
28 listopada 2013 22:16 | ID: 1048350
Zdażają się różne rozdźwięki między książką a ekranizacją, jedne są zamierzone, inne nie - tak już jest ;-)
Oglądałem ostatnio w kinie trailer kontynuacji Hobbita, zrobił na mnie spore wrażenie i przypomniałem sobie o książce, którą czytałem z 15 lat temu ;-) Ktoś z Was oglądał pierwszą część i czytał książkę? Jak wypada porównanie? Dziwi mnie fakt, że robią z Hobbita trylogię, przecież to krótka książka jest ;-)
28 listopada 2013 22:33 | ID: 1048358
hehehe a co powiesz gdy w książce Lee Childa "Jednym strzałem" bohater Jack Reacher jest opisywany jako gość 190 cm wzrostu,super umięśniony,klata te sprawy,wysportowany znający różne sztuki walki.weteran wojenny..a do jego odtwórcy w filmie dali Toma Cruis"a....to dopiero porażka.
Ostatnią ekranizację Króla Artura oglądałam i chyba tak nie było..chodzi mi o film gdzie Artura grał Clive Owen
Ej... no jak nie jak tak, właśie tam Artur - brunet, Lancelot z jurty wylazł na stepie czy coś w ten deseń a Ginewra to szkoad gadac...choć akcja na lodzie wyśmienita ;-)
A tego z Cruisem nie widziałam (dobrych menagerów ma jak nic)
28 listopada 2013 23:15 | ID: 1048375
hehehe a co powiesz gdy w książce Lee Childa "Jednym strzałem" bohater Jack Reacher jest opisywany jako gość 190 cm wzrostu,super umięśniony,klata te sprawy,wysportowany znający różne sztuki walki.weteran wojenny..a do jego odtwórcy w filmie dali Toma Cruis"a....to dopiero porażka.
Ostatnią ekranizację Króla Artura oglądałam i chyba tak nie było..chodzi mi o film gdzie Artura grał Clive Owen
Ej... no jak nie jak tak, właśie tam Artur - brunet, Lancelot z jurty wylazł na stepie czy coś w ten deseń a Ginewra to szkoad gadac...choć akcja na lodzie wyśmienita ;-)
A tego z Cruisem nie widziałam (dobrych menagerów ma jak nic)
to ja pewnie pierwotnych wersji Króla Artura nie widziałam albo nie pamiętam:))).Bo mi się zawsze ciemny kojarzył.Ja zawsze ryczę na tym filmie,i zwykle zaczynam od akcji na lodzie:))
A co do filmu z Cruisem-Polecam....ale książki Lee Childa nie czytaj:)Albo jedno-albo drugie:)
1 grudnia 2013 21:52 | ID: 1049646
Zazwyczaj książka jest dużo lepsza od filmu. Porónując z punktu widzenia syna, "Harry Potter" mimo wielkiego skrócenia filmowego na pewno jest na dobrym poziomie i wartym polecenia.
"Ojciec Chrzestny" być może "Trylogia Władca Pierścieni" są ekranizacjami, które na pewno dorównują książkom, a być może są nawet lepsze :)
1 grudnia 2013 22:10 | ID: 1049654
Raport Pelikana- książka lepsza choć film też nie był zły.
1 grudnia 2013 22:11 | ID: 1049655
,,Za to Nad rozlewiskiem" , tyle że w odstępach czasu się to odbyło, podobało mi się i to i to. Jak dwie odrębne
1 grudnia 2013 22:17 | ID: 1049657
Po przeczytaniu "Igrzysk Śmierci", " W pierścieniu Ognia" oraz "Kosogłosa" i obejrzeniu dwóch pierwszych części zdecydowanie stwierdzam że książka jest znacznie lepsza. I niestety w niektórych momentach różni się od filmu i to znacznie.
8 grudnia 2013 21:18 | ID: 1052764
Jeszcze mógłbym polecić żeby sprawdzić np. z gatunku fantasy: "Hobbita" Tolkiena tym bardziej, że na koniec roku wychodzi premiera kinowa II części filmu :)
Dorównać stylowi Tolkiena to sztuka. Jackson daje radę ale czy da radę to zobaczymy :)
8 grudnia 2013 22:19 | ID: 1052778
Polecam "Kwiat Pustyni" Czytałam książkę, później oglądałam film. Rewelacja.
8 grudnia 2013 22:19 | ID: 1052779
Polecam "Kwiat Pustyni" Czytałam książkę, później oglądałam film. Rewelacja.
Zgadzam się :)
11 grudnia 2013 10:51 | ID: 1053783
Orbitek - bo to taka bardziej rozbudowana ekranizacja. :) Książka nie jest gruba, ale w tym chyba chodziło bardziej o przekazanie tego klimatu przygody, niż robienie filmu 1/1.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.