Kocham go. Kocham pomimo tego, ze mnie ranil,nie zawsze byl wobec mnie fair. Rozstawalismy sie i wracalismy do siebie... Dzisiaj powiedzial mi czy nie uwazam, ze nasz limit już zostal wyczerpany. Dodal, ze mnie kochal ale z jego strony to wygaslo. Zapytalam czy jest tego pewien ... uważa, ze nie jest pewien niczego.Jestem zalamana. Ponizylam sie ryczac mu do telefonu. Mowilam, ze nie moze mnie zostawic w takim momencie bo jest ze mna bardzo zle( mam na mysli stan psychiczny). Odpowiedzial, ze nigdy nie będzie odpowiedniego momentu. Podejrzewam u siebie depresję ... mam mysli samobojcze. Nie wyobrazam sobie, życia bez niego.